Zdalne nauczanie daje więcej możliwości na przeprowadzanie prac i wiele samorządów z tego korzysta. Ale są i tacy, którzy nie chcą wydawać na ten cel własnych środków i czekają na wsparcie zewnętrzne.
Zdalne nauczanie daje więcej możliwości na przeprowadzanie prac i wiele samorządów z tego korzysta. Ale są i tacy, którzy nie chcą wydawać na ten cel własnych środków i czekają na wsparcie zewnętrzne.
Nieobecność uczniów w szkołach to idealny moment zarówno na drobne naprawy, jak i na nadrobienie nieraz wieloletnich zaniedbań. Ale choć trend jest ogólnopolski, to skala inwestycji różna – w zależności od możliwości finansowych gminy, a także podejścia poszczególnych JST do tematu. Są samorządy, które ruszyły z inwestycjami, wykorzystując fakt, że nie trzeba z nimi wstrzymywać się aż do wakacji i można wynegocjować nieco lepsze ceny usług, oraz takie, które dopiero szukają środków na realizację planów.
Nieznaczna zmiana kierunku
– W pandemii priorytetem dla organów prowadzących placówki oświatowe stała się modernizacja sieci teleinformatycznej – mówi nam Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich. Gminy stawiają też na poprawę bezpieczeństwa i ochronę środowiska oraz na inwestycje, które w przyszłości mogą zoptymalizować koszty funkcjonowania szkół czy zapewnić lepsze warunki uczenia.
– Dziś jeszcze ważniejsze stało się to, co już przed pandemią szkoły dostrzegały i w co zaczynały inwestować, a mianowicie zabezpieczenie placówek przed osobami z zewnątrz, stąd nowe portiernie czy systemy monitoringu. Sporą grupę inwestycji stanowią też remonty sanitariatów i szatni – dodaje ekspert Związku Miast Polskich Marek Wójcik.
To, że szkoły wykorzystują czas bez uczniów na naprawy i remonty, dostrzega też Artur Murgrabia, dyrektor oddziału Łódź SEKA, ekspert Koalicji Bezpieczni w Pracy. Ale zaznacza, że dzieje się to jednak nie w takim tempie, w jakim powinno. – Ciągle raczej mówimy o inwestycjach mających poprawić bezpieczeństwo i higienę pracy, a nie takich, które wprowadzą placówki w XXI wiek. Wymieniane są przede wszystkim krzywe posadzki, stara stolarka okienna czy chodniki przed budynkiem – mówi. Zastrzega jednak, że są placówki nowoczesne, w których np. uczniowie niepełnosprawni mają dostęp do wind, są sale kinowe czy specjalistyczne pracownie. – Ale nadal jest to mniejszość – dodaje ekspert.
Plac budowy
Z naszych informacji wynika, że te samorządy, które chcą coś zmienić w szkolnej rzeczywistości, wzięły się do pracy. Powiat leżajski za 5,2 mln zł przebudowuje Zespół Szkół Licealnych, by od nowego roku szkolnego otworzyć nowy kierunek – cyberbezpieczeństwo. Dzięki temu, że prace mogą być prowadzone teraz, a nie jedynie w czasie wakacji, pozyskał tańszego wykonawcę i zaoszczędził 500 tys. zł. Na wynegocjowanie niższych cen nastawił się również Sopot, który zamierza w tym roku za 701 tys. zł wyremontować 20 placówek, o trzy więcej niż w 2020 r. Planowana jest nie tylko naprawa nawierzchni na przyszkolnych boiskach czy wymiana urządzeń na placach zabaw, ale i większe remonty klas, korytarzy, stołówek oraz hal sportowych. Miasto ma też zamiar wymienić w niektórych placówkach instalacje wodno-kanalizacyjne, a także systemy monitoringu. I tak 13 mln zł na modernizację szkół przeznaczy w tym roku Poznań (to jednak o 3 mln zł mniej niż w roku ubiegłym). Prace będą prowadzone we wszystkich 250 szkołach i placówkach oświatowych należących do samorządu. – Kontynuujemy remonty sanitariatów, bloków sportowych, dachów, posadzek w klasach i w ciągach komunikacyjnych, wymianę stolarki okiennej i drzwiowej, naprawy instalacji, centralnego ogrzewania, a także remonty i renowację dziedzińców, boisk szkolnych, placów gier i zabaw – informuje Daria Kulczewska z Urzędu Miasta Poznania.
Z kolei w Gdańsku remonty zaplanowano w 20 placówkach przedszkolnych, 16 szkołach podstawowych oraz 11 szkołach ponadpodstawowych i zespołach szkół. Trwa przebudowa boisk, modernizacja przyszkolnych basenów oraz termomodernizacja placówek oświatowych. Oprócz tego realizowany jest program doposażania infrastruktury szkół zawodowych. Jak mówi Izabela Kozicka-Prus z gdańskiego magistratu, pandemia nie zmieniła wiele w planach miasta. – Sprawiła jedynie, że prace nie były tak uciążliwe dla uczniów jak dotychczas, a wykonawcy mogli prowadzić roboty bez ograniczeń związanych z prowadzonymi zajęciami – dodaje.
Bariera finansowa
Nie wszyscy jednak z równym zacięciem podchodzą do modernizacji szkół. Najpoważniejszym hamulcem są ciągle pieniądze. Przypomnijmy, że JST na realizacje zadań z zakresu oświaty otrzymują środki z budżetu państwa. W tym roku subwencja oświatowa, z której pokrywane są koszty wynagrodzeń pracowników oraz koszty utrzymania placówek oraz ich remontów, wyniesie ponad 52 mld zł, wobec niecałych 50 mld zł w 2020 r. Samorządowcy sygnalizują jednak, że jest to za mało, by mogły pokryć wszystkie konieczne wydatki. Dlatego zakres planowanych prac modernizacyjnych jest mocno przez nie limitowany. Szczególnie że luka pomiędzy wysokością kwoty subwencji oświatowej a wydatkami bieżącymi samorządów na oświatę w skali kraju jest już szacowana na ponad 26 mld zł. – Trzeba też pamiętać o tym, że z powodu koronawirusa oraz zmian podatkowych dochody samorządów w ubiegłym roku spadły o 17 mld zł. Część tej kwoty, 10 mld zł z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, udało im się odzyskać. Nadal jednak są na minusie – tłumaczy Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Tylko że – jak wskazuje radca prawny Mateusz Karciarz z Kancelarii Zygmunt Jerzmanowski w Poznaniu – pandemia przełożyła się nie tylko na niższe dochody gmin, ale i niższe wydatki. – Zdalne nauczanie i praca w urzędach sprawiają, że koszty utrzymania placówek spadły. Mimo tego pieniędzy nie starcza na wszystko, co jest w planach – mówi prawnik. Dlaczego? Eksperci wyjaśniają, że w budżetach samorządowych obowiązuje zasada roczności. Tym samym, jeśli pieniądze przeznaczone na dany cel nie zostały w pełni wydane, ale przedsięwzięcie jest na zaawansowanym etapie, czyli np. został już rozstrzygnięty przetarg, to przechodzą na kolejny rok.
– Do tego potrzebna jest jeszcze oczywiście zgoda rady gminy. Jeśli natomiast prace nie były zaawansowane, to środki przechodzą do nadwyżki budżetowej, a ta jest już dzielona na różne zadania, niekoniecznie na te oświatowe – wyjaśnia Grzegorz Kubalski. Choć wiele miast środki na remonty i modernizacje zabezpieczyło w wieloletniej prognozie finansowej – np. Gdańsk, który tylko w 2020 r. zarezerwował na ten cel 14 mln zł.
wAŻNE Nie wszystkie gminy stać jest na przeprowadzanie remontów w placówkach oświatowych, a dotacja oświatowa nie pokrywa wszystkich kosztów związanych z prowadzeniem szkół. Niektórym jednak udało się pozyskać środki na prace z UE lub Ministerstwa Sportu .
Zewnętrzne wsparcie
Narzekając na niedofinansowanie oświaty, gminy szukają pozasamorządowych źródeł finansowania. Dla przykładu Inowrocław w tym roku zakończył remont budynku, w którym mieści się przedszkole. Projekt opiewał na kwotę 940,7 tys. zł, z czego 623,3 tys. zł pochodziło z funduszy Unii Europejskiej. Środkami z UE dofinansowano też prace termomodernizacyjne w budynku szkoły podstawowej. JST starają się też o wsparcie z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Tarnów otrzymał z niego dotację na poziomie 4 mln zł, która zostanie wydana na budowę hali widowiskowo-sportowej oraz rozbudowę Szkoły Podstawowej nr 1 w Woli Rzędzińskiej. Przetarg jest już ogłoszony, a całość ma być realizowana w cyklu dwuletnim. Ale jak wskazuje Mateusz Karciarz, o ile przy pierwszym rozdaniu z rządowego funduszu łatwo było o uzyskanie pieniędzy (wsparcie otrzymywała każda gmina), o tyle teraz są one mocno limitowane. – W zasadzie można odnieść wrażenie, że trafiają one do wybranych samorządów – dodaje prawnik. Dlatego samorządy nie ustają w poszukiwaniu nowych źródeł finansowania. Niektóre, jak np. Urząd Gminy w Limanowej, upatrują go w Ministerstwie Sportu. Dzięki wsparciu resortu ma zostać rozbudowana szkoła w Siekierczynie II oraz zbudowany kompleks sportowy i przedszkole w Starej Wsi II i szkoły w Wysokiem. Reszta wstrzymuje się z dużymi przedsięwzięciami i czeka na nowe rozdanie funduszy unijnych. – Chodzi przede wszystkim o inwestycje polegające na rozbudowie szkół o nowe sale dydaktyczne, zwłaszcza do nauki przedmiotów przyrodniczych, oraz zakup nowych pomocy do nauki – wymienia Marek Wójcik. Wylicza, że w Krajowym Planie Odbudowy zarezerwowano 550 mln euro na edukację cyfrową i 184 mln euro na inwestycje w e-kompetencje. – Liczymy, że na tym się nie skończy. Mamy nadzieję, że rząd przekaże obiecany 1 mld zł na infrastrukturę informatyczną dla placówek oświatowych – dodaje ekspert ZMP.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama