Trwa właśnie sprawdzenie działań podejmowanych w ostatnich latach przez inspektoraty ochrony środowiska. Na wysokim rządowym szczeblu uznano bowiem za zaskakujące, że przez tyle lat urzędnicy nie dostrzegali panoszącej się po rynku mafii śmieciowej.
Trwa właśnie sprawdzenie działań podejmowanych w ostatnich latach przez inspektoraty ochrony środowiska. Na wysokim rządowym szczeblu uznano bowiem za zaskakujące, że przez tyle lat urzędnicy nie dostrzegali panoszącej się po rynku mafii śmieciowej.
– Przeprowadzany jest właśnie audyt w wojewódzkich inspektoratach ochrony środowiska. Ma to związek z faktem, że państwo coraz większą wagę przykłada do walki z przestępczością śmieciową. A inspekcja jest na pierwszej linii frontu, więc warto wyeliminować pewne nieprawidłowości – potwierdził nasze informacje Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska. Dodaje też, że prawdą jest, iż dotychczasowe ustalenia pokazują, że nie wszędzie przeciwdziałanie przestępczości było tak intensywne, jak być powinno. Po zakończeniu audytu zostaną podjęte decyzje co do ewentualnych dalszych działań. Mówiąc wprost – nie można wykluczać nawet zawiadomień do prokuratury dotyczących przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez niektórych funkcjonariuszy.
Poza podejrzeniem
Z informacji DGP wynika, że są już pierwsze dymisje. A np. dolnośląski wojewódzki inspektor ochrony środowiska odszedł na zasłużoną emeryturę, której – jak słyszymy – jeszcze niedawno nie planował.
Powód? Między innymi informacje, które pojawiły się w mediach już w 2019 r., że syn inspektora pracował w spółce, którą tenże inspektor kontrolował, oraz podmiotach blisko z nią powiązanych. Chodzi przede wszystkim o składowisko w Rudnej Wielkiej. W 2018 r. w toku kontroli przeprowadzonej przez inspekcję na składowisku wykryto niebezpieczne dla zdrowia odpady medyczne. Było tam wszystko: strzykawki, leki, fekalia, krew, fartuchy chirurgiczne, opatrunki, pieluchy. Ustalono, że na wysypisku składowano nielegalnie odpady komunalne z Niemiec i Litwy. Postępowania prokuratorskie w tej sprawie nadal trwają. W opinii biegłego sądowego dr. Mateusza Cuskego, zleconej przez Prokuraturę Okręgową w Legnicy, czytamy, że składowisko może rozprzestrzeniać wirusy – m.in. HIV i żółtaczkę. A jest wręcz pewne, że jakość powietrza i wody w okolicy pozostawia, najdelikatniej mówiąc, wiele do życzenia.
– Sprawnie funkcjonujące organy państwa muszą być poza jakimkolwiek podejrzeniem. Chodzi nie tylko o faktyczne związki z biznesem, lecz także sytuacje, które mogłyby budzić wątpliwości w oczach opinii publicznej – podkreśla Jacek Ozdoba.
Z obserwacji MKiŚ wynika, że istnieje potrzeba zmiany sposobu przeprowadzania kontroli. Wiceminister mówi nam, że dostrzega potrzebę uniezależniania kontroli od różnych lokalnych koterii. Dlatego też działania w najistotniejszych sprawach podejmują już grupy interwencyjne składające się z osób, których nie sposób wiązać w jakikolwiek sposób z kontrolowanymi podmiotami.
– Mam wrażenie, że to polowanie na czarownice. Całe państwo przez lata nic nie robiło w walce z różnymi gangsterami, a teraz ktoś chce zrzucić winę na urzędników, którym brakowało środków na skuteczną walkę. Poza tym nie czuliśmy wsparcia ze strony polityków. Fakt, teraz priorytety się zmieniają – twierdzi jeden z wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska.
Państwowa sprawność
Eksperci i branża przeprowadzenie audytu oceniają co do zasady pozytywnie.
– Nadzór nad wojewódzkimi inspektoratami ochrony środowiska jest jednym z zadań Ministerstwa Klimatu i Środowiska, a wspomniany audyt wpisuje się w tę kwestię. Zdecydowanie popieramy wszelkie inicjatywy – zarówno na płaszczyźnie rządowej, jak i samorządowej – zmierzające do ograniczenia szarej strefy oraz działań niezgodnych z prawem w gospodarce odpadowej. Możliwie szeroka kontrola nad tym obszarem przynosi wymierne, pozytywne efekty, zarówno w wymiarze środowiskowym, jak i społecznym – uważa Wiktor Mokrzycki, wiceprezes Mo-BRUK, firmy zajmującej się przetwarzaniem odpadów przemysłowych, niebezpiecznych oraz wybranych frakcji odpadów komunalnych, mającej dwie spalarnie.
Adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga, ekspert prawny BCC, również uważa, że audyt to niezły pomysł. Bo – jak słyszymy – warto weryfikować, czy organy państwa działają zgodnie z prawem. Nie należy tego więc odbierać jako formy szykany, lecz sprawnie funkcjonującego państwa.
– Tyle że sam audyt to jedno, a skuteczność inspekcji drugie. Kłopotem niestety jest brak pieniędzy na działanie instytucji publicznych. Brakuje wykwalifikowanej kadry, bo niskie zarobki nie przyciągają dobrych specjalistów. To powoduje przewlekłość postępowań. Większe kadry, większe budżety spowodowałyby lepszą pracę – wskazuje mec. Płonka.
Maciej Kiełbus, partner w kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners, zaznacza z kolei, że ma nadzieję, iż ministerstwo dokona także audytu funkcjonowania innych organów administracji publicznej wydających decyzje administracyjne w sprawach odpadowych i podejmie inicjatywy ustawodawcze usprawniające i przyspieszające te postępowania. Dziś bowiem wielu przedsiębiorców oczekuje kilkanaście czy kilkadziesiąt miesięcy na wydanie decyzji warunkujących ich legalne działanie.
– W wielu podmiotach proces zmian posiadanych decyzji administracyjnych jest procesem ciągłym – zaraz po wydaniu jednej decyzji konieczne jest inicjowanie jej kolejnej zmiany. To wszystko wpływa na koszty funkcjonowania branży odpadowej – zaznacza Maciej Kiełbus.
Szeroka reforma
Ustalenie problemów w funkcjonowaniu inspektoratów ochrony środowiska i poprawa sytuacji to jeden z elementów wzmożonej walki państwa z przestępczością śmieciową. W ostatnich tygodniach informowaliśmy na łamach DGP o innych działaniach. W walkę z mafią odpadową zaangażowała się policja: w opublikowanych kilka tygodni temu priorytetach komendanta głównego policji na lata 2021–2023 wśród ośmiu podstawowych zadań w zakresie zwalczania przestępczości wskazano potrzebę intensyfikacji działań formacji do zwalczania przestępstw naruszających dobro chronione środowiska naturalnego.
Z kolei Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce zmienić kodeks karny, wprowadzając wyższe sankcje za przestępstwa środowiskowe. Za najpoważniejsze czyny grozić ma do 25 lat pozbawienia wolności.
Przy czym projektowane zmiany nie dotyczą wyłącznie zaostrzenia kar.
– Do projektu wprowadzono mechanizm wychowawczy, polegający na nadzwyczajnym złagodzeniu kary wobec przestępców, którzy dobrowolnie w całości lub w znacznej części naprawili wyrządzoną szkodę – zaznaczył Michał Kurtyka, minister klimatu i środowiska, na początku marca podczas spotkania z dziennikarzami.
Obecne sankcje za środowiskową przestępczość
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama