Małe samorządy powinny łączyć się w większe jednostki, bo za dużo wydają na realizację zadań, uważa rząd. W latach 2004–2010 ich wydatki w przeliczeniu na mieszkańca się podwoiły. A duże samorządy mają podobny problem.
Im mniejszy samorząd, tym wyższe ponosi koszty realizacji zadań własnych – to główny argument Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, którym zamierza przekonywać niewielkie gminy do tego, by zechciały łączyć się w większe jednostki, ograniczając tym samym administrację. Jak? – Na przykład poprzez tworzenie centrum usług wspólnych – radzi resort.
Analizując dane MAiC i GUS, rzeczywiście można dojść do wniosku, że wydatki małych gmin rosną w zastraszającym tempie. Jeszcze w 2004 r. jednostki liczące do 5 tys. mieszkańców na realizację swoich zadań wydały średnio 1799 zł na mieszkańca. Tymczasem w 2010 r. było to już 3593 zł, czyli w ciągu sześciu lat wydatki wzrosły dwukrotnie. – W mniejszych jednostkach obciążenie administracyjne na jednego mieszkańca jest statystycznie wyższe niż w przypadku większych. Realizacja każdego zadania wiąże się z pewnymi sztywnymi administracyjnymi kosztami, które wynikają m.in. z obowiązków ustawowych – wyjaśnia rzecznik MAiC Artur Koziołek.
Ponadto samorządom przybywa zadań publicznych, które muszą realizować, co również wpływa na ponoszone przez nie koszty. Innymi przyczynami tego zjawiska mogą być – co przyznaje samo MAiC – także inne zjawiska, jak choćby proces suburbanizacji i przenoszenia się części mieszkańców poza granice miast. Powoduje to spadek dochodów mniejszych gmin w związku ze zmniejszającą się liczbą mieszkańców. Do tego dochodzi często tzw. efekt pasażera na gapę, który polega na tym, że mieszkańcy gminy korzystają z jej usług, ale de facto nie płacą za nie, bo podatki odprowadzają gdzie indziej.
Czy wszystko to oznacza, że małe gminy staczają się po finansowej równi pochyłej? – Z pewnością dla części z nich rosnąca liczba zadań, problemy demograficzne czy niekorzystna struktura gospodarcza mogą być czynnikami, których efektem są większe trudności w zarządzaniu usługami publicznymi – mówi Artur Koziołek z MAiC.
Ale sami samorządowcy z dużą rezerwą podchodzą do statystyk zaprezentowanych przez rząd. – Nasuwa się pytanie o efekt skali. To oczywiste, że im większa populacja w gminie, tym mniejszy koszt jednostkowy. Ale nie można popadać w skrajność, bo wtedy się okaże, że rację bytu mają tylko duże miasta – mówi Jerzy Zająkała, wójt sześciotysięcznej Łubianki w woj. kujawsko-pomorskim.
Wątpliwości budzi też fakt, że resort wskazuje na problemy małych jednostek, podczas gdy – jak sam zresztą przyznaje – koszty realizacji zadań rosną także w tych większych. Przykładowo w gminach powyżej 20 tys. mieszkańców (nie licząc miast na prawach powiatu) koszty te w okresie 2004–2010 wzrosły z 1548 zł do 2953 zł, czyli o ponad 90 proc. Podobna była skala wzrostu w przypadku powiatów liczących od 50 do 100 tys. mieszkańców (z 514 do 978 zł).
Zdaniem samorządowców konkluzja MAiC co do zasady jest prawdziwa, ale nie z tego powodu, że gminy są małe, lecz dlatego że mają coraz większy poziom zobowiązań finansowych. – Trzeba pomyśleć o tym, jak pomóc im w kwestii zadłużania się. Rząd jest bliższy koncepcji łączenia się gmin, ale przecież jeśli mamy dwie sąsiadujące gminy, z czego jedna jest zadłużona, a druga nie – to jak znaleźć tu porozumienie, i to nawet mimo pewnych zachęt finansowych do łączenia się? – pyta Jerzy Zająkała.
W przyszłym roku, gdy samorządy zacznie obowiązywać nowy, indywidualny wskaźnik zadłużenia, problem ze spięciem swoich budżetów może mieć nawet 300 gmin i powiatów. Pytanie, ile z nich posłucha nawoływań MAiC i zacznie się łączyć z sąsiadami, a ile wybierze finansowe cierpienie w samotności.
Konsultacje na ukończeniu
Do 11 lutego potrwają konsultacje projektu założeń ustawy o poprawie warunków świadczenia usług przez jednostki samorządu terytorialnego, przygotowanego przez MAiC. Resort planuje m.in. wprowadzić jeszcze większe zachęty finansowe dla łączących się samorządów (obecnie jest to zwiększenie wpływów z podatku PIT o 5 proc. przez pięć lat) oraz takie rozwiązania w administracji, które ją znacznie uszczuplą. Dzięki temu – jak szacuje resort – samorządy mogłyby rocznie oszczędzić nawet 1 mld zł, z czego 650 mln zł zostałoby im w kieszeni tylko dzięki wspólnej obsłudze w gminach i powiatach.