Dokumenty planistyczne mają być sporządzane tak, by można je było bez problemu dopasować do innych opracowań w internecie. Na przeprowadzenie wielkiej cyfrowej rewolucji samorządy mają ponad dwa lata. Dla jednych to za krótko, dla innych wystarczająco.
Przepisy o planowaniu przestrzennym zmienia ustawa o zmianie ustawy ‒ Prawo geodezyjne i kartograficzne oraz niektórych innych ustaw z 16 kwietnia 2020 r. (Dz.U. z 2020 r. poz. 782). Wynika z niej, że zbiory danych przestrzennych, w tym miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, trzeba będzie przedstawiać w konkretnej formie graficznej w internecie. To oznacza duży postęp w cyfryzacji planowania przestrzennego. Bo choć w przypadku planów miejscowych jest już wymóg, by prezentować je na stronie Biuletynu Informacji Publicznej, to jednak wiele dokumentów ma jedynie formę skanu z papierowej wersji. A to utrudnia korzystanie z nich i porównywanie z innymi dokumentami.

Wreszcie do przodu

Pytani przez nas eksperci nie mają wątpliwości, że zmiany są konieczne, zarówno ze względu na rozwój nowych technologii, jak i zobowiązania wynikające z dyrektywy 2007/2/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 14 marca 2007 r. ustanawiającej infrastrukturę informacji przestrzennej we Wspólnocie Europejskiej (INSPIRE; Dz.Urz. UE z 2007 r. L 108, s. 1). – Zgodnie z nią wszystkie plany powinny być w sieci odpowiednio zharmonizowane, by łatwo można je było udostępniać – mówi prof. Tadeusz Markowski, kierownik katedry Zarządzania Miastem i Regionem Uniwersytetu Łódzkiego. [ramka 1]

Ramka 1

W formie wektorowej trzeba będzie teraz przedstawiać:
• plany zagospodarowania przestrzennego województwa, w tym plany zagospodarowania przestrzennego miejskiego obszaru funkcjonalnego ośrodka wojewódzkiego,
• ramowe studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego związku metropolitalnego,
• studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego,
• plany miejscowe,
• miejscowe plany odbudowy,
• miejscowe plany rewitalizacji.
Dla tych dokumentów trzeba będzie też tworzyć zbiory danych przestrzennych i w określonych terminach – zazwyczaj 30-dniowych ‒ je aktualizować. ©℗
Dr hab. Maciej Borsa, urbanista, profesor w Wyższej Szkole Technicznej w Katowicach, dodaje, że od ok. 10 lat planiści nie używają flamastrów, tuszu i rapidografów, tylko wykonują projekty w komputerze. – Wprawdzie dla części z nich punktem odniesienia jest tradycyjna mapa, którą sobie zeskanują, ale wielu już dziś korzysta z plików, które są georeferencyjne, czyli wykonywane na współrzędnych geograficznych zapisanych w systemie GIS (ang. geographic information system). Jednak gminie przekazują zazwyczaj tylko kopię mapy na papierze – wyjaśnia prof. Borsa. Problem, jak korzystać z takiej pracy w czasach, gdy większość informacji jest dostępna w internecie, jest wciąż bagatelizowany. Ekspert podkreśla, że taki dokument, zeskanowany i wrzucony na strony internetowe albo do BIP, trudno z czymkolwiek w sieci porównać. Kłopoty z tym mają i specjaliści, i mieszkańcy. Niełatwo także dopasować poszczególne plany do siebie, by tworzyły całość. Niekiedy z mapki zamieszczonej w BIP w ogóle niewiele da się odczytać.
Po zmianie plany mają być zapisywane wektorowo, w plikach georeferencyjnych, w jakich sporządza się nowoczesne mapy geodezyjne oraz określa dane środowiskowe. Do plików georeferencyjnych z mapami dołączana jest wtedy informacja umożliwiająca automatyczne „wskoczenie” w odpowiednie współrzędne geograficzne, odwzorowane nie na płaskiej powierzchni, ale na kształcie naszej planety. – Jest to konieczne, bo ziemia nie jest płaska i na krańcach tradycyjnych map obejmujących duże obszary powstają niedokładności – mówi prof. Borsa. Ze względu na to trudno jest też dopasować jeden plan do drugiego, a przecież powinny one stanowić ciągłość.
Plany w wersji wektorowej to też korzyść dla mieszkańców i inwestorów. Bo dane o konkretnym terenie będą pewniejsze i dostępne od ręki, a także w pełni spójne z danymi geodezyjnymi. Dziś o wyrys i wypis z planu trzeba występować do urzędu i czekać zazwyczaj od tygodnia do kilku miesięcy. Wiąże się z tym też spory koszt, sięgający 250 zł.

Co za pół roku, co za dwa i pół

Kiedy obowiązkowo trzeba się przestawić na nowe zasady? Przepisy przewidują długie vacatio legis, choć nie jest ono jasno zapisane. Jak wyjaśnia dr hab. Maciej Nowak, profesor Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, w terminie sześciu miesięcy od ogłoszenia ustawy powstanie obowiązek tworzenia i aktualizowania danych przy sporządzaniu aktów przestrzennych zgodnie z wprowadzonym nowelizacją art. 67c ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. To oznacza, że plany przyjęte po tej dacie będzie trzeba przedstawiać na nowych zasadach. Profesor Nowak zwraca jednak uwagę, że aby tak się stało, muszą zostać odpowiednio szybko wydane rozporządzenia precyzujące zakres zbiorów danych przestrzennych. – Z kolei zgodnie z art. 17 nowelizacji obowiązek utworzenia zbiorów danych przestrzennych wystąpi w ciągu dwóch lat od dnia wejścia w życie nowelizacji obejmującej ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Czyli w praktyce na ich utworzenie samorządy będą miały 2,5 roku – mówi Maciej Nowak.

Mali mogą mieć kłopoty

Pozostaje pytanie, czy małe gminy dadzą sobie radę z nowym wyzwaniem. – Dla nich powinna być możliwość zorganizowania prezentacji planów na serwerze powiatowym. Tak byłoby i wygodniej, i taniej – przekonuje prof. Tadeusz Markowski. Również Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich, liczy na współpracę gmin i powiatów w tych sprawach. Ale obawia się problemów. – Chodzi przede wszystkim o kwestie techniczne, bo te pliki mają olbrzymią objętość, nie jest prosto je zdigitalizować i udostępnić – uważa przedstawiciel małych samorządów. – Dobrze, że przewidziano okres przejściowy, bo będzie nam potrzebne nowe oprogramowanie, a także czas na przygotowanie pracowników i mieszkańców do korzystania z nowych technologii – mówi Świętalski.
Wprawdzie obowiązki w pierwszej kolejności dotyczą wyłącznie aktów, które wejdą w życie po upływie sześciomiesięcznego vacatio legis, nie zaś uchwalonych wcześniej, ale i tu jest pułapka. Niektóre samorządy już sygnalizują problemy. – Plan miejscowy zaczęliśmy opracowywać, zanim nowe przepisy geodezyjne zostały uchwalone. Zostanie zaś przyjęty już po ich wejściu w życie. Nie przewidzieliśmy, że trzeba go będzie przedstawić w internecie w konkretnej formie – mówi Tyberiusz Zawadzki, kierownik referatu gospodarki przestrzennej, geodezji i mienia w Urzędzie Gminy w Pawłowicach. Zwraca też uwagę, że nie ma jeszcze rozporządzenia określającego szczegółowo, jak należy plan miejscowy przedstawić w sieci. – Gdy się ono pojawi, będziemy musieli renegocjować umowę z wykonawcami planu – mówi przedstawiciel Pawłowic. A to może oznaczać wzrost kosztów.
Nad tym, czy gminom wystarczy czasu na przygotowanie się do nowych zadań, zastanawia się również Mirosław Rymer, radca prawny współpracujący z Kancelarią Adwokacką Płaza Głąb. – Warto jednak zauważyć, że ustawodawca nie przewidział żadnych sankcji dla gmin za niezachowanie wspomnianego terminu. Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że w takiej sytuacji część gmin ignoruje terminy ustawowe – dodaje prawnik. A jako przykład wskazuje choćby obowiązek utworzenia gminnych ewidencji zabytków przez organy wykonawcze gmin. Termin na to minął w 2012 r., tymczasem w sporej liczbie gmin ewidencje te nadal nie powstały.

Więksi już sobie radzą

Duże miasta będą miały przy tych zmianach łatwiej. Bo wiele z nich już wprowadziło wektorowe odwzorowania. – Dokumenty planistyczne w Warszawie od dawna mają formę cyfrową – informuje nas Karolina Gałecka, rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy. – Urzędnicy i planiści potrafią posługiwać się narzędziami cyfrowymi i z nich korzystają – dodaje. Tłumaczy też, że najtrudniej jest z planami miejscowymi, których część pochodzi jeszcze z lat 90. XX w., gdy powstawały tylko na papierze. Później rysunki zostały zeskanowane i zwektoryzowane. Jednak gdy powstawały te stare plany, Warszawa składała się z oddzielnych gmin, nie było też jednolitych standardów opracowywania dokumentów. Mają one różną strukturę, grafikę, symbole, opisy, skalę i dokładność rysunków. To dzisiaj utrudnia digitalizację. Ciężko jest np. opisać kategorie przeznaczenia terenu w sposób jednolity dla całej Warszawy.
Także Wrocław działa już cyfrowo. Obecnie w tej formie przygotowuje załącznik graficzny do uchwały krajobrazowej. Również w Bytomiu, jak twierdzi Małgorzata Węgiel-Wnuk, rzecznik prasowy tamtejszego urzędu miejskiego, wszystkie obowiązujące plany miejscowe i studia są dostępne na stronie internetowej urzędu. – Dokumenty w formie ogólnie opisanej ustawą są już wprowadzone do systemu IUIP (Infrastruktura Usług Informacji Przestrzennej) – mówi rzeczniczka. – Obecnie warstwy IUIP są uzupełniane w terminach wskazanych w ustawie, zatem w przyszłości też nie powinno to stanowić problemu – dodaje urzędniczka. ©℗

Ramka 2

Rząd chce przyspieszenia ze względu na inwestycje
Zgodnie z projektem ustawy o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych na zapewnienie płynności finansowej przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o zmianie niektórych innych ustaw (projekt z 28 kwietnia 2020 r.) wnioski i uwagi dotyczące dokumentów planistycznych – nie tylko projektów planów, lecz także studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, uchwał czy audytów krajobrazowych – mogłyby być wnoszone w formie elektronicznej, m.in. za pomocą e-maili lub formularzy zamieszczonych w BIP.
Możliwe miałoby być też prowadzenie nad nimi dyskusji publicznej w internecie, przy zapewnieniu do tego odpowiednich warunków technicznych.
Kolejna zmiana to obowiązkowe zamieszczanie w BIP urzędu ogłoszeń o przystąpieniu do studium czy planu, informacji o ich publicznym wyłożeniu czy o podjęciu uchwały w ich sprawie. Dziś wymogiem jest jedynie zamieszczanie takich anonsów w lokalnej prasie oraz przez obwieszczenie w inny zwyczajowo przyjęty sposób.
Cel wprowadzenia tych rozwiązań wyjaśniał w niedawnym wywiadzie dla DGP Robert Nowicki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju. Jak mówił, dzięki cyfryzacji prace nad planem będą toczyły się szybciej, co pozwoli po wyjściu z epidemii na szybszą realizację inwestycji.
Samorządy są jednak sceptyczne, jeśli chodzi o tempo wprowadzania internetowych procedur. – Nie mamy narzędzi ani doświadczenia w tej dziedzinie. Pytanie o to, jak stworzyć bezpieczny i sprawny system cyfrowej procedury planistycznej, trzeba by zadać informatykom i prawnikom – mówi Agnieszka Błachowska z wydziału komunikacji społecznej w Urzędzie Miejskim w Białymstoku.