Choć Microsoft nie zaleca już stosowania systemu Windows 7, wiele urzędów wciąż z niego korzysta. A jeśli ktoś dokonał aktualizacji, nie wiadomo, czy zrobił to legalnie.
/>
– Po 10 latach, 14 stycznia 2020 r., okres wsparcia dla systemu Windows 7 dobiegł końca – obwieścił gigant informatyczny. Jak sam przyznaje, choć korzystanie z tej wersji systemu operacyjnego jest wciąż możliwe, to jednak brak regularnie wypuszczanych przez firmę zabezpieczeń oprogramowania zwiększa ryzyko infekcji wirusami.
Jak ustaliliśmy, 7 stycznia br. Ministerstwo Cyfryzacji rozesłało w tej sprawie pismo do koordynatorów wojewódzkich. Zalecano w nim zaktualizowanie systemów operacyjnych do nowszej wersji. Nie wszyscy jednak otrzymali pismo na czas. Krakowskim urzędnikom przekazał je wojewoda, a do urzędu miasta wpłynęło dopiero 15 stycznia.
Przegapione okienko
W przypadku samorządów bezpieczeństwo systemów operacyjnych jest o tyle istotne, że korzystają one z Systemu Rejestrów Państwowych (SRP), zawierającego dane o milionach Polaków. Z tych względów rządowy dokument „Polityka Bezpieczeństwa SRP” zaleca stosowanie systemów Windows w wersji 8, 8.1 i 10. – Jest to zalecenie i powinno być stosowane przez interesariuszy. Jednakże niezastosowanie się do niego nie wiąże się z odebraniem uprawnień dostępowych do SRP – podkreśla MC.
Pytanie, czy zmiana, jaka jest teraz masowo dokonywana w samorządach, odbywa się w sposób legalny, tzn. zgodnie z polityką Microsoftu. – Podniesienie systemu operacyjnego z Windows 7 do Windows 10 jest bezpłatne, w ramach posiadanej licencji – przekonuje Grzegorz Jędrek z urzędu miasta w Lublinie.
Ale sprawa wcale nie jest oczywista. MC mówi nam, że użytkownicy powinni dokonać darmowej aktualizacji do Windows 10, kiedy była dostępna przez rok od premiery systemu. A takie „okienko” czasowe było w okresie od 29 lipca 2015 r. do 29 lipca 2016 r. Także Microsoft już wcześniej podawał: „Wszystkie uaktualnienia muszą zostać ukończone i osiągnąć poziom ekranu powitalnego do godziny 23:59 czasu UTC-10 (Hawaje) w dniu 29 lipca 2016 r.; jest to termin ogólnoświatowy”. To oznacza, że aktywowanie Windows 10 poprzez jego darmową aktualizację może być uznane przez firmę za nielegalne, co grozi – w przypadku kontroli – karą za używanie pirackiego oprogramowania. Dziś jedyna dostępna opcja to kupno pełnej wersji Windows 10, a to wydatek od kilkuset złotych wzwyż, i to za licencję na jeden komputer.
Wymieniają i liczą
Zapytaliśmy największe miasta, jak u nich wygląda sytuacja.
– Część komputerów ma zaktualizowany system do wersji Windows 10, ale pozostaje jeszcze około 200 z systemem Windows 7 – przyznaje Tomasz Porębski, rzecznik prezydenta Kielc. – Niestety, starsze komputery nie spełniają wymagań nowej wersji i należy je wymienić. Proces ten postępuje sukcesywnie, bowiem ograniczony budżet uniemożliwia wymianę całości posiadanego sprzętu – wyjaśnia.
Jak dodaje, wykorzystano możliwość bezpłatnej aktualizacji systemu udostępnionej przez Microsoft w 2016 r. – Dotyczy to jedynie komputerów w użytkowaniu w urzędzie. Komputery projektu pl.ID są podłączone do wydzielonej sieci bez dostępu do internetu i ich aktualizacja przez sieć nie jest możliwa – zastrzega.
Kraków w latach 2018–2019 wymienił ok. 100 komputerów pracujących w SRP. Nowy sprzęt posiadał już Windows 10. Koszt jednego komputera wraz z systemem operacyjnym to średnio 2180 zł. Do wymiany jest jeszcze ok. 60 stacji roboczych.
W Toruniu za to słyszymy, że urząd nie przeszedł jeszcze na Windows 10. Urzędnicy przekonują, że ze wspomnianego pisma MC rozesłanego do samorządów wynika, iż to władze lokalne mają ponieść koszty przejścia ze starego systemu operacyjnego na nowy.
Przerzucanie kosztów
W środowisku samorządowym podnoszone są kwestie dotyczące tego, kto całą operację powinien sfinansować. Zwłaszcza jeśli chodzi o sprzęt komputerowy dostarczony kilka lat temu przez stronę rządową, np. na potrzeby projektu pl.ID (który dotyczy wydawania dowodów osobistych z czipem).
– To program rządowy sprzed kilku lat, wdrażany jeszcze za czasów PO-PSL, czyli obecne komputery to już starocie. Jednak pięcioletni okres trwałości liczy się dopiero od momentu wydawania elektronicznych dowodów osobistych. A kto ma zapewnić sprzęt na okres trwałości projektu? Oczywiście samorządy! – grzmi nasz rozmówca ze środowiska.
Resort cyfryzacji potwierdza, że okres trwałości projektu pl.ID liczy się dopiero od momentu rozpoczęcia wydawania e-dowodów, czyli od marca ub.r.
Problem w tym, że same władze lokalne interpretują sytuację niejednoznacznie. Od częstochowskich urzędników słyszymy, że w podpisanych porozumieniach z rządem „nie ma jasnych informacji o ponoszeniu kosztów aktualizacji systemu przez JST”. – Jest tylko informacja o ponoszeniu kosztów bieżącej eksploatacji – mówi Włodzimierz Tutaj.
Sprawa jest za to jasna dla urzędników z Wrocławia. – Finansowanie aktualizacji systemu lub wymiany sprzętu leży po stronie podmiotu realizującego projekt (czyli rządu – red.), gdyż sprzęt został dostarczony do realizacji zadania zleconego gminie – przekonuje Krzysztof Szłapka z tamtejszego magistratu.
Co innego słyszymy jednak w Katowicach. – Konieczność poniesienia kosztów przez samorządy wynika z podpisanych porozumień, na mocy których gminom zostały przekazane komputery w ramach projektu pl.ID. Gmina zobowiązała się w nich do zapewnienia trwałości projektu – twierdzi tamtejszy ratusz. W tym mieście już udało się zaktualizować system Windows. Koszt zainstalowania 85 komputerów z nowszym systemem operacyjnym wyniósł ogółem ponad 487,5 tys. zł brutto.
Jak sprawę komentuje Ministerstwo Cyfryzacji? – Mamy świadomość, że część przekazanego sprzętu wraz z oprogramowaniem częściowo utraciła zdolności produkcyjne ze względu na brak wsparcia producenta czy zużycie technologiczne. W związku z tym czynimy wraz z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji starania pozyskania środków na wymianę lub doposażenie gmin – odpowiada resort i zastrzega, że wymaga to jeszcze uzgodnień z Ministerstwem Finansów.