Prace nad projektami przyszłorocznych planów finansowych jednostek samorządu terytorialnego włodarze oceniają jako najtrudniejsze od niemal dekady. Konieczność poszukiwania oszczędności, zwłaszcza w małych gminach, może odbić się na inwestycjach.
Patrząc na plany finansowe tylko największych miast, z reguły widać jedną tendencję – rosnące dochody i wydatki ogółem oraz malejące wydatki majątkowe (głównie inwestycyjne). O przyczynach włodarze mówią od dawna. To, ich zdaniem, konsekwencja zmian w systemie PIT (zmniejszenie stawki z 18 do 17 proc.), coraz wyższych kosztów oświaty, energii i usług. Do tego dochodzi wzrost płacy minimalnej do 2600 zł brutto w 2020 r. i niewliczanie do niej dodatku stażowego. – Tylko w 12 miastach Unii Metropolii Polskich (UMP) zadłużenie w 2020 r. w porównaniu do 2019 r. ma wzrosnąć o 3,6 mld zł – szacuje Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku i szef UMP.
A jeśli tak źle wyglądają prognozy dla największych, to co mają powiedzieć mniejsze jednostki samorządu? Czy wystarczy, jak posłuchają premiera, który tydzień temu apelował w mediach, by samorządowcy popatrzyli na przerosty zatrudnienia w swoich urzędach i szukali oszczędności, które wiążą się z cyfryzacją lub automatyzacją? Sprawdziliśmy, co JST zamierzają zrobić, i wygląda na to, że przygotowując budżety na przyszły rok, przed wszystkim ograniczają inwestycje, a niektóre decydują się na podwyżki opłat dla mieszkańców.
Ale według samorządowców to mało – chcą jasnego sygnału od rządu, że wprowadzi rozwiązania, które pomogą im złagodzić skutki mniejszych wpływów do lokalnej kasy. – Taka rekompensata mogłaby przybrać formę zwiększenia udziałów samorządowych w podatkach – mówił w ubiegłym tygodniu wiceprezydent stolicy Michał Olszewski. Takiej decyzji rządu nie ma. Ale nowa minister rozwoju Jadwiga Emilewicz mówi, że problem widzi i trzeba się zastanowić nad rozwiązaniem, które wesprze inwestycje, zwłaszcza dla mniejszych JST.

Zwolnienia pracowników

Jednym z pomysłów na oszczędności w samorządzie jest optymalizacja związana z zatrudnieniem pracowników. – Nie wykluczamy żadnych rozwiązań, w tym redukcji etatów czy zmiany umów o pracę na umowy B2B (samozatrudnienie, własna działalność gospodarcza – red.) – przyznaje Katarzyna Oborska-Marciniak, rzeczniczka Urzędu Miasta w Opolu. W Białymstoku analizowane są zmiany zasad premiowania pracowników urzędu lub możliwość korekty wymiaru etatu. Częstochowa zamierza zweryfikować całą siatkę płac i wyrównywać płace na poszczególnych stanowiskach. Wprowadziła też zasadę, że na miejsce odchodzącego na emeryturę pracownika nie zatrudnia nowego, robi to tylko wtedy, gdy odchodzi dwóch, trzech. Ale – co podkreśla rzecznik częstochowskiego magistratu – drastyczne zmniejszenie zatrudnienia, z uwagi na obciążenie pracą poszczególnych stanowisk, nie jest planowane. Zatrudnienie ograniczy także Olsztyn. – W samym ratuszu nie będziemy uzupełniać 30 wakatów ani szukać zastępstw za pracowników odchodzących z pracy. To redukcje zatrudnienia, które nie mają charakteru personalnego. Możliwe są natomiast przesunięcia pracowników między jednostkami – mówi Marta Bartoszewicz z Urzędu Miasta.
Zmiany szykują się również w Toruniu, choć tu wzrost płacy minimalnej nie wymusza podniesienia płac. Jednak, jak mówi Magdalena Stremplewska, rzeczniczka prezydenta miasta, wzrost płacy minimalnej w 2020 r. aż o 15,5 proc. oraz podniesienie wynagrodzeń nauczycieli w trakcie 2019 r. o 14,6 proc. powodują presję na wzrost wynagrodzeń w innych obszarach. Ponadto pracownicy administracji i obsługi w placówkach oświatowych objęci są układem zbiorowym pracy, który gwarantuje im coroczny wzrost wynagrodzeń o wskaźnik wzrostu płacy minimalnej. – Możliwości podwyższenia wynagrodzeń indywidualnie każdemu pracownikowi upatrujemy w okresowym ograniczeniu zatrudnienia – przyznaje rzeczniczka. Dodaje, że urząd namawia kierowników jednostek organizacyjnych, by tam, gdzie to możliwe, realizowali zadania z mniejszą liczbą osób, ale lepiej wynagradzanych.
Tego rodzaju działania optymalizacyjne budzą niepokój wśród pracowników urzędów. W Tomaszowie Lubelskim pojawiły się doniesienia, kolportowane przez samych urzędników, że od nowego roku ich etaty zostaną zredukowane – z pełnych do 3/4. To miało pozwolić na spięcie się budżetu miasta w nowych warunkach. Sytuacja nabrzmiała do tego stopnia, że głos musiał zabrać burmistrz Wojciech Żukowski. „Od 1 stycznia 2020 r. regulacje płacowe dotyczące najniższego wynagrodzenia będą realizowane zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nie przewidujemy również zmian zasad zatrudnienia polegających na ograniczeniu wymiaru czasu pracy” – wynika z jego oświadczenia.

TO TYLKO FRAGMENT TEKSTU. CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W TYGODNIKU GAZETA PRAWNA >>