Zdaniem ekspertów urzędnicy na wysokich i odpowiedzialnych stanowiskach muszą zarabiać więcej. Dobrze opłacani kierownicy są mniej podatni na korupcję.
/>
Próby podwyższania wynagrodzeń ministrom, ich zastępcom, a także posłom miały miejsce już w poprzedniej kadencji parlamentu. Argumentowano wtedy, że do urzędów nie chcą przychodzić specjaliści, bo proponuje im się znacznie mniej, niż mogą zarobić na rynku. Propozycja ta spotkała się jednak z ostrą krytyką opozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydował, że nie będzie podwyżek. Co więcej, obniżył o 20 proc. pensje samorządowych włodarzy i parlamentarzystów. Z kolei prezes klubu PiS Ryszard Terlecki zapowiedział, że do tematu można wrócić w kolejnej kadencji Sejmu, pod warunkiem że nastąpi ponadpartyjna zgoda w tej sprawie.
– W tej kadencji mamy plany uchwalenia nowej ustawy o służbie cywilnej. Takie propozycje zresztą znalazły się w naszym programie. Nic nie chcemy zabierać urzędnikom, a jedynie unowocześnić przepisy, np. w kwestii ułatwienia naboru – mówi Tadeusz Woźniak, poseł PiS i przewodniczący Rady Służby Cywilnej.
Posłowie PiS nie chcą jednak zdradzać, kiedy będą zmiany m.in. w wynagrodzeniach dla osób zajmujących kluczowe stanowiska w państwie i w samorządzie. – Obniżyliśmy sobie o 20 proc. uposażenia i teraz wypijamy to piwo. W tej kadencji trzeba jednak z całą pewnością podwyższyć płace najważniejszych osób w państwie, a przede wszystkim samorządowców. W tym ostatnim przypadku wystarczy zmienić rozporządzenie Rady Ministrów – mówi Piotr Uściński, poseł PiS i były starosta Wołomina.
– Średnie wynagrodzenie dynamicznie rośnie, a płace wójtów, burmistrzów, prezydentów miast od lat stoją w miejscu. Obecnie nawet naczelnik lub zwykły urzędnik zarabia często więcej niż jego szef. Musimy zwiększyć widełki uposażeń i uzależnić je od wielkości samorządu – dodaje.
Walczyć z pokusami
Z takim stanowiskiem zgadzają się sami zainteresowani. Związek Miast Polskich wskazuje, że zarobki prezydentów dużych miast plasują się dopiero w drugiej pięćdziesiątce pracowników tych instytucji. – Od początku byliśmy przeciwni temu, aby karać samorządowców za to, że nie udało się podwyższyć pensji ministrom. Cieszy mnie, że w ekipie rządzącej dostrzegana jest potrzeba zwiększenia uposażeń lokalnym włodarzom. Łaski nam nie robią, bo to była decyzja nie merytoryczna, ale populistyczna – mówi Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu ZMP ds. legislacyjnych.
Jego zdaniem odpowiednie zarobki – w stosunku do kwalifikacji i odpowiedzialności – są też istotne w kontekście zabezpieczeń antykorupcyjnych.
Również w opinii innych ekspertów niskie wynagrodzenia lokalnych włodarzy stwarzają sytuacje korupcjogenne. Niedawnym przykładem może być odwołany już burmistrz Włoch, którego CBA przyłapało na przejęciu łapówki od dewelopera.
– Tak jak status sędziego jest niezawisły, jeśli ma zagwarantowane dobre uposażenie, tak też powinno być wobec lokalnych włodarzy. Niestety do korupcji popychają osoby na kierowniczych stanowiskach zbyt niskie zarobki. Mam nadzieję, że PiS w tej kadencji zrezygnuje z tej dziwacznej decyzji o obniżaniu pensji samorządowcom – mówi Stefan Płażek, adwokat, adiunkt z Katedry Prawa Samorządowego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kreatywna księgowość
Dopóki rząd nie zdecyduje się na zmiany systemowe, samorządom pozostaje wykorzystywanie różnego rodzaju kruczków prawnych.
Od lipca 2018 r. stawki wynagrodzenia zasadniczego dla lokalnych włodarzy i ich zastępców zostały obniżone o 20 proc. Takie rozwiązanie zostało zawarte w rozporządzeniu Rady Ministrów z 15 maja 2018 r. w sprawie wynagrodzeń pracowników samorządowych (Dz.U. poz. 936). O zmniejszeniu tych stawek dla wójtów, burmistrzów prezydentów miast, starostów i marszałków zdecydowali radni w uchwałach.
Niektórzy samorządowcy jednak ratowali się tym, że po obniżeniu pensji zasadniczej przyznawali w zamian włodarzom dodatek za czasowe pełnienie funkcji przewodniczącego konwentu marszałków. Mogli skorzystać z art. 36 ust. 5 ustawy z 21 listopada 2008 r. o pracownikach samorządowych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1282), który stanowi, że z tytułu okresowego zwiększenia obowiązków służbowych lub powierzenia dodatkowych zadań może zostać przyznany dodatek specjalny i może go otrzymać zarówno szeregowy urzędnik, jak i wójt lub prezydent.
Samorządy mogły i wciąż mogą tak robić, bowiem samo obniżenie stawek w rozporządzeniu jest niewystarczające. Obecnie maksymalne miesięczne uposażenie samorządowców nie może przekroczyć siedmiokrotności kwoty bazowej, określonej w ustawie budżetowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe na podstawie przepisów ustawy z 23 grudnia 1999 r. o kształtowaniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej oraz o zmianie niektórych ustaw (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 2288). Kwota ta wynosi 1789,42 zł brutto. W efekcie maksymalna wysokość wynagrodzenia dla włodarzy wynosi 12 525,94 zł brutto.
– Przy obniżaniu uposażeń samorządowców należało jednocześnie obniżyć limit ustawowych zarobków określony w art. 37 ust. 3 ustawy o pracownikach samorządowych np. z siedmiokrotności do pięciokrotności – wskazuje prof. Bogumił Szmulik, radca prawny, ekspert ds. administracji publicznej.
Jego zdaniem radni, którzy popierają wójta, mogą pod byle pretekstem przyznać specjalny dodatek. Zastrzega, że sposób ustalania płac powinien być przejrzysty, a nie pozwalający na jego omijanie lub wykorzystywanie luki prawnej.