Megaustawa telekomunikacyjna ma stworzyć warunki do rozwoju infrastruktury dla nowej technologii, której niepotwierdzone bezpieczeństwo budzi obawy wśród Polaków. Przy czym gra toczy się o miliardy złotych, a głównymi rozgrywającymi będą m.in. samorząd.

Dziennik Gazeta Prawna

„Ludobójstwo!”, „Niebezpieczny eksperyment zaplanowany na Polakach!”, „Przez nową technologię będziemy żyć, jak w mikrofalówce!” – takie stwierdzenia dotyczące technologii 5G wciąż mnożą się w sieci. Zapewne słyszał je lub usłyszy w przyszłości niejeden włodarz miasta. Obawy budzą już same testy nowego standardu telefonii komórkowej, które prowadzone są w niektórych miastach.

A sytuację dodatkowo komplikuje to, że większość naukowców nie chce z całą pewnością przesądzić, że 5G jest bezpieczna dla ludzi. Z ich opracowań wybrzmiewa raczej teza, że skutki oddziaływania technologii będzie można odpowiednio zweryfikować dopiero po wielu latach. Nie zmienia to jednak faktu, że wdrożenie nowego standardu sieci komórkowej jest już w zasadzie przesądzone. A to za sprawą nowelizacji ustawy z 16 lipca 2004 r. – Prawo telekomunikacyjne (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1954 ze zm.), która weszła w życie 6 maja br. i wprowadziła możliwość zajmowania przez operatorów pasm częstotliwości pozwalających na wykorzystanie technologii 5G, oraz nowelizacji ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych oraz niektórych innych ustaw (tzw. megaustawa telekomunikacyjna), która w dniu zamykania tego numeru TGP czekała na podpis prezydenta.

Oba te akty prawne potwierdzają poparcie polskiego rządu dla Komisji Europejskiej, która planuje, by do 2020 r. wszystkie kraje członkowskie zapewniły łączność 5G jako w pełni rozwiniętą usługę komercyjną w co najmniej jednym ze swoich głównych miast. Natomiast do 2025 r. niezakłócony dostęp do sieci miałby być na wszystkich obszarach miejskich oraz głównych szlakach komunikacyjnych.

TO TYLKO FRAGMENT TEKSTU. CAŁOŚĆ PRZECZYTASZ W "TYGODNIKU GAZETY PRAWNEJ" >>>>>