Prawie 40 samorządów sięgnęło po pożyczki udzielane przez resort finansów – wynika z ustaleń DGP. To ratunek dla jednostek, które wpadły w kłopoty finansowe.
Największe pożyczki udzielone samorządom przez Ministerstwo Finansów / DGP
Na liście pożyczkobiorców jest 28 miast i gmin, 10 powiatów oraz woj. mazowieckie. Ono też jest największym beneficjentem z kwotą 246,5 mln zł przyznaną w 2014 r. Za nim plasują się gmina Rewal z prawie 102 mln zł pożyczonymi w 2016 r. i powiat śremski ze 100 mln zł otrzymanymi w ubiegłym roku. W sumie od lipca 2004 r. Ministerstwo Finansów (MF) udzieliło 39 jednostkom pożyczek na kwotę ponad 778 mln zł. Wkrótce do listy samorządów sięgających po rządową pomoc mogą dołączyć śląskie Świętochłowice. Miasto musi wdrożyć program naprawczy z uwagi na trudną sytuację finansową i negatywne zaopiniowanie budżetu przez regionalną izbę obrachunkową. Tamtejsze władze zapowiedziały, że złożą do MF stosowny wniosek.
Warunki pożyczki, udzielanej w trybie art. 224 ustawy o finansach publicznych, są atrakcyjne. Oprocentowanie wynosi połowę stopy redyskonta weksli w Narodowym Banku Polskim, nie mniej jednak niż 3 proc. w skali roku.
Powody, dla których samorządy korzystają z rządowej kroplówki, są różne. Mazowsze musiało z niej skorzystać, bo przez lata budżet regionu był drenowany przez wysokie wpłaty janosikowego (daniny wpłacanej przez bardziej zamożne jednostki na rzecz biedniejszych). W 2014 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wpłaty są za duże. W efekcie rząd obniżył ich poziom oraz udzielił ponad 246 mln zł pożyczki na spłatę zaległych rat. Inaczej jest w przypadku nadmorskiego Rewala. Gmina wpadła w spiralę zadłużenia (m.in. wskutek współpracy z parabankami), przez co na koniec września 2017 r. jej długi sięgnęły 134 mln zł. Na przełomie 2016 i 2017 r. ówczesne Ministerstwo Rozwoju i Finansów udzieliło gminie ok. 100 mln zł pożyczki. W zeszłym miesiącu w Sądzie Okręgowym w Szczecinie ruszył proces byłego wójta i trojga byłych skarbników. Inny rekordzista z listy – powiat śremski – musiał zaciągnąć 100 mln zł pożyczki, by spłacić długi tamtejszego szpitala (SPZOZ) i nie doprowadzić do jego likwidacji.
– Dobrze, że są mechanizmy ratowania gmin – ocenia Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP. Ale, jak zaznacza, to też oznacza, że rząd pośrednio przejmuje pieczę nad finansami tych jednostek. – Będą też podejmowane działania zmierzające do najszybszego uregulowania zobowiązań kosztem inwestycji i realizowania niektórych usług publicznych – tłumaczy.
W takiej sytuacji nie znajdzie się Nowa Słupia z woj. świętokrzyskiego, choć też popadła w tarapaty. W 2017 r. w sprawozdaniu dotyczącym terenów częściowo zwolnionych z opłat za grunty (w związku z prowadzeniem działalności publicznej) urzędniczka zamiast 18 tys. m kw. wpisała 18 tys. ha. Efekt? Gmina poszybowała w rankingach zamożności (z 966. na 18. miejsce wśród 1555 gmin wiejskich) i zamiast zwyczajowo otrzymać ok. 6 mln subwencji, musi w tym roku zapłacić ok. 2,5 mln zł janosikowego. Gminę poratują środki z rezerwy budżetowej. MF zobowiązało się przekazać je w kilku transzach. Pierwsza wyjdzie jeszcze w tym miesiącu.
– Co innego, gdy trudna sytuacja gminy wynika z niefrasobliwości władz, tak jak to było w Ostrowicach czy Rewalu, a co innego, gdy jest to efekt jakiegoś drobnego błędu w sprawozdawczości. Dziwne, że nie istnieje prosty sposób sprostowania ewidentnej pomyłki, a system informatyczny przyjmujący sprawozdawczość samorządową nie wychwytuje tych błędów z pewnym wyprzedzeniem – ocenia Leszek Świętalski.
Najgłośniejszy przypadek gminy w finansowym dołku to Ostrowice z woj. zachodniopomorskiego, które wpadły w takie długi, że nie było szans na ich uregulowanie. Na mocy rządowej specustawy gmina została zlikwidowana z początkiem tego roku, a jej zobowiązania ureguluje Skarb Państwa.