Kraków przeciera szlaki i jako pierwsze w Polsce miasto zleci wybudowanie oraz obsługę infrastruktury tramwajowej prywatnej firmie. Robi to przy wsparciu Ministerstwa Rozwoju. Jeśli projekt się powiedzie, będzie wzorem dla innych samorządów. Stolica Małopolski rozpoczęła już pierwsze rozmowy z instytucjami finansowymi. Zakończyła też dialog techniczny z potencjalnymi wykonawcami. Jak udało się nam ustalić, w rozmowach uczestniczyło siedem zainteresowanych firm.
– Pierwszy dyskutowany wariant obejmowałby zaprojektowanie i budowę 4,5-km odcinka linii tramwajowej (9 km toru) oraz świadczenie usług jego utrzymania. Drugi wariant wiąże się z modernizacją ok. 25 km najbardziej zdegradowanej, istniejącej linii tramwajowej, a także świadczenie usług utrzymania całej sieci, tj. ok. 194 km linii tramwajowej (wraz z infrastrukturą towarzyszącą) – mówi Michał Pyclik, kierownik zespołu prasowego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie (ZIKIT).
Dodaje, że w ocenie trzech firm uczestniczących w spotkaniu łatwiejszy do realizacji, a także mniej ryzykowny dla strony publicznej i prywatnej – z racji na obowiązek utrzymania małego fragmentu sieci – byłby wariant pierwszy. Drugi mógłby być jednak bardziej optymalny, również z perspektywy finansowej. Ku której opcji przychyla się samorząd? Na razie, Kraków nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. Szacunkowy koszt inwestycji, w zależności od przyjętego wariantu rozbudowy sieci i zleconych obowiązków, waha się od ok. 305 mln zł do ponad 621 mln zł netto.
Co ważne, wydatków tych nie poniesie gmina, tylko podmiot prywatny. Miasto miałoby jednak wypłacać mu – dopiero po zakończeniu budowy (w okresie eksploatacji, czyli przez 20 lat) – wynagrodzenie w formie „opłaty za dostępność”.
Jak przekonuje Magdalena Zabłocka, radca prawny z Praktyki Infrastruktury i Energetyki w Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, takie rozwiązanie wydaje się jedynym, które zapewni realizację projektu.
– Trudno sobie wyobrazić, aby partner prywatny mógł osiągać dodatkowe dochody ze świadczonych usług. W tym projekcie nie chodzi bowiem o świadczenie przewozu, a wyłącznie o budowę i utrzymanie linii tramwajowej – mówi ekspertka.
Nad pionierskim projektem czuwa MR. Resort powołał nawet zespół doradców (w jego skład wchodzą firmy DZP, Mott MacDonald i Crido Taxand), który pomaga samorządowcom przeprowadzić analizę kosztów i rozwiązań technicznych. Resort nie kryje, że chciałby, aby samorządy zaczynały oswajać się z umowami PPP, i ma ambicje, by zawarto ich ponad 100 do 2020 r. Takie porozumienia mają być alternatywą dla finansowania inwestycji z unijnych dotacji. W szczególności ze względu na to, że dotychczasowe źródło wsparcia wyschnie w nadchodzących latach, gdy skończy się ostatnia tak hojna perspektywa funduszy wspólnotowych.
Ponadto, jak przekonują przedstawiciele ministerstwa, PPP się zwyczajnie opłaca. Bo chociaż przygotowanie projektu jest zazwyczaj dużo bardziej pracochłonne, to – jak wskazują doświadczenia brytyjskie, na które to powołuje się resort rozwoju – końcowy koszt tego rodzaju projektów jest niższy średnio o 17 proc., w stosunku do inwestycji realizowanych bezpośrednio w oparciu o kredyty.