KE uspokaja, że trzyletni okres przejściowy wystarczy, by unijne rolnictwo nie odczuło sankcji na import nawozów z Rosji. Decyzję wspiera Ministerstwo Aktywów Państwowych, sceptyczny jest resort rolnictwa
W przesłanym DGP komunikacie Komisja Europejska wskazała, że ponieważ stawki celne mają rosnąć stopniowo, to w ciągu trzyletniego okresu przejściowego „przemysł nawozowy UE będzie mógł zwiększyć swoją wewnętrzną produkcję, mobilizując wolne moce produkcyjne dostępne od 2021 r.”. Unijni decydenci wskazują, że gdyby jednak doszło do zawirowań na rynku, a ceny nawozów „znacząco by wzrosły”, to KE jest gotowa zaproponować kolejne środki łagodzące w postaci zawieszenia ceł na import nawozów z państw trzecich.
W zeszłym tygodniu KE poinformowała o planach wprowadzenia – w ramach 16. pakietu sankcji wycelowanych w Moskwę – stawek celnych na nawozy. Miałyby obowiązywać już od lipca 2025 r., a ich wysokość rosłaby stopniowo przez pierwsze trzy lata, by finalny poziom osiągnąć w lipcu 2028 r. Jak przyznaje sama KE, obecnie stosowane taryfy na chemię rolną – na poziomie 6,5 proc. – są „niskie i nie stanowią znaczącej przeszkody w imporcie z Federacji Rosyjskiej do UE”.
Import z Rosji i Białorusi mocno odczuła m.in. Grupa Azoty
Taki ruch Brukseli to odpowiedź na nasilające się oczekiwania unijnych producentów chemii rolnej, którzy wielokrotnie apelowali o zaprzestanie kupowania tanich produktów ze Wschodu. Import z Rosji i Białorusi mocno odczuła m.in. Grupa Azoty, co było jednym z powodów olbrzymich tarapatów finansowych, w jakie wpadła tarnowska spółka. Pod koniec zeszłego roku Polska, wraz z kilkoma innymi krajami EU, przekazała do Brukseli wspólne stanowisko domagające się działań ochronnych.
Zmiany KE ciepło przyjęte
Zamiary KE zostały ciepło przyjęte w Ministerstwie Aktywów Państwowych, które sprawuje nadzór właścicielski nad Azotami. Szef resortu Jakub Jaworowski ocenił, że wprowadzenie ceł zwiększy bezpieczeństwo żywnościowe UE oraz wesprze polskie firmy z branży chemicznej. Podkreślił, że decyzja KE „przyczyni się do ochrony branży producentów nawozów, która od miesięcy zmaga się ze skokowo rosnącym importem nawozów z Rosji i Białorusi”.
Dużo sceptyczniej do tematu podchodzi Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Choć oficjalnie urząd nie ustosunkował się jeszcze do zeszłotygodniowej propozycji KE, to przedstawiciele resortu w rozmowie z nami wskazują, że zdjęcie z rynku tanich nawozów z Rosji może być dla polskich producentów niekorzystne i odczuwalne.
– Już sama zapowiedź nałożenia ceł podniesie ceny nawozów. Nasi rolnicy odczują to już wczesną wiosną, gdy zaczną się pierwsze prace w polu. Już teraz rolnicy z moich okolic wykupują nawozy po starych cenach. Komisja Europejska musi szukać rozwiązań, które złagodzą ten wzrost, bo finalnie odczują go konsumenci – wskazuje w rozmowie z DGP wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.
Niska opłacalność produkcji rolnej, będąca efektem kolejnych regulacji spływających na rolnictwo z Brukseli, była jedną z głównych przyczyn masowych protestów rolników na przełomie lat 2023 i 2024.
W toku negocjacji ze strajkującymi MRiRW poszło na wiele ustępstw. Podobnie zadziałali unijni decydenci, którzy złagodzili regulacje Zielonego Ładu w ślad za manifestacjami farmerów, które przetoczyły się w zeszłym roku przez wiele krajów UE.
Będą dopłaty do chemii rolnej?
Kołodziejczak wskazuje, że rozwiązaniem, które Wspólnota powinna rozważyć, mogłyby być dopłaty do zakupu chemii rolnej produkowanej wewnątrz Unii. W rozmowie z nami wiceminister rolnictwa zapowiedział też, że będzie apelował o to, aby polskie zakłady nawozowe zostały wyłączone z systemu ETS, czyli wspólnotowego rynku uprawnień do emisji CO2.
– Rosja nas szantażuje, widząc, o ile droższa jest produkcja nawozów u nas, i wiedząc, jak duży ma to wpływ na bezpieczeństwo żywnościowe w Europie. Jestem za tym, żebyśmy rozprawiali się z Rosją bez szczypania, ale nie powinniśmy tego robić kosztem naszych rolników i konsumentów – zaznacza minister.
KE wyjaśniła w piśmie przesłanym DGP, że dalsze uzależnianie się od chemii rolnej z Rosji może być dla rolnictwa niebezpieczne. „Długoterminowa zależność od rosyjskiego eksportu nawozów azotowych grozi zmniejszeniem zdolności przemysłu do produkcji w UE i utrudni przejście na procesy niskoemisyjne” – czytamy. „W dłuższej perspektywie taka zależność nieuchronnie doprowadzi do niedopuszczalnego ryzyka dla rolników z UE pod względem dostępności i przystępności cenowej nawozów azotowych” – dodają przedstawiciele KE. ©℗