Polskie i litewskie służby celne nie rejestrują nieprawidłowości związanych z napływem z Litwy ukraińskiego zboża. Potwierdzają to rolnicy, którzy wcześniej zgłaszali zastrzeżenia dotyczące szczelności embarga.
Od początku roku polscy rolnicy sygnalizowali, że ukraińskie zboże – mimo embarga – trafia na nasz rynek przez terytorium Litwy. Producenci wskazywali na trzy metody legalizowania ukraińskiego surowca, który przez Polskę przejeżdżał jako tranzyt. Część zboża miała być przeładowywana w magazynach na litewskie ciężarówki i ze zmienioną dokumentacją wracać do Polski. Część miała być przez Litwinów przerabiana i trafiać do Polski jako produkty przetworzone. Najbardziej zuchwały proceder – zdaniem polskich rolników – polegał zaś na powrocie tej samej ciężarówki z tym samym ukraińskim towarem po kilkugodzinnym pobycie na Litwie. Farmerzy domagali się zaostrzenia kontroli zarówno po polskiej, jak i litewskiej stronie granicy. Na początku marca zorganizowali protest na punkcie granicznym w Budzisku. Przez tydzień, wraz ze służbami obu państw, sprawdzali wybrane transporty wjeżdżające do Polski. Kontrole nie wykazały jednak nieprawidłowości.
– Akcja była wcześniej zapowiedziana. Mieliśmy sygnały od przewoźników i zakładów przetwórczych po naszej stronie, że kontrowersyjne transporty zostały na ten czas wstrzymane – mówi nam Karol Pieczyński, jeden z liderów rolniczych protestów na polsko-litewskim pograniczu.
Przyznaje jednak, że system kontroli jest już szczelny. – Proceder trwał przez kilka miesięcy, ale z tygodnia na tydzień jego skala malała. Obecnie prawie wszystko dzieje się zgodnie z prawem, liczba nieprawidłowości jest bardzo niewielka – dodaje. Pytany o źródła i dowody na tego typu nieprawidłowości wskazuje na nieoficjalne rozmowy z polskimi i ukraińskimi kierowcami, którzy na Litwę dowożą surowiec oraz opakowania do odbioru przetworzonego ziarna.
Na początku marca, w związku z pojawiającymi się postulatami ze strony polskich rolników, doszło do spotkania ministrów rolnictwa Polski i Litwy. Czesław Siekierski i Kęstutis Navickas „wyrazili zrozumienie dla polskich rolników i zobowiązali się do wzmocnienia wzajemnych wysiłków instytucjonalnych w zakresie wyjaśniania i terminowego zgłaszania wszelkich naruszeń praktyk sprawiedliwego handlu”.
Nieprawidłowości brak
Jak poinformowała nas Krajowa Administracja Skarbowa (KAS), jej funkcjonariusze całodobowo przeprowadzają kontrole samochodów ciężarowych wjeżdżających z Litwy do Polski pod kątem przewozu m.in. zbóż pochodzących z Ukrainy w punkcie kontrolnym w Budzisku, a także w punkcie granicznym w Ogrodnikach oraz wyrywkowo na drogach woj. podlaskiego.
„Podlaska KAS nie stwierdziła dotychczas przypadku próby nielegalnego wwozu do Polski z Litwy ukraińskiego zboża. Wyniki realizowanych przez KAS kontroli nie wskazują na występowanie reeksportu z Litwy produktów rolno-spożywczych pochodzenia ukraińskiego” – napisano w przesłanej DGP informacji i podano przykład, że od 5 do 19 lutego na przygranicznych drogach zostało zrealizowanych ponad 6 tys. kontroli transportów i nie ujawniono nieprawidłowości. Jak dodatkowo informuje KAS, obecnie podobne działania są realizowane na terenie całej Polski i od 19 lutego przeprowadzono ich już ponad 50 tys.
Również litewskie służby celne jasno deklarują, że nie widzą żadnych nieprawidłowości, które zgłaszali im polscy rolnicy. Jak czytamy w odpowiedzi przesłanej DGP, „litewskie służby celne poważnie traktują pytania polskich rolników dotyczące rzekomych nielegalnych przewozów ukraińskiego zboża z Litwy do Polski”. Nie mają jednak „żadnych informacji potwierdzających, że istnieją jakieś schematy i ukraińskie zboże jest nielegalnie przewożone z Litwy do Polski lub transportowane w inny sposób z obejściem przepisów Unii Europejskiej”.
W piśmie przypomniano, że litewskie organy celne również brały udział w wyjaśnianiu kwestii podniesionych przez polskich rolników. „Podczas wspólnych kontroli na granicy litewsko-polskiej zarówno urzędnicy, jak i rolnicy upewnili się, że przez granicę litewsko-polską nie przewożono ukraińskiego zboża” – napisano.
Plombowanie i prześwietlanie
We wrześniu rząd Mateusza Morawieckiego nałożył bezterminowe embargo na import ukraińskiego ziarna, w tym: kukurydzy, rzepaku, pszenicy, mąki pszennej czy nasion słonecznika. Zgodnie z rozporządzeniem ministra rozwoju i technologii zakaz nie dotyczy jednak tranzytu przez Polskę, o ile punktem docelowym dla transportu jest port morski w Gdańsku, Gdyni, Świnoujściu, Szczecinie, Kołobrzegu lub gdy transport opuszcza terytorium Polski.
Towary objęte klauzulą tranzytu, od chwili wjazdu na obszar celny UE, podlegają dozorowi celnemu. KAS, dzięki użyciu systemu NCTS2 (Nowy Skomputeryzowany System Tranzytowy), ma informacje o deklarowanym terminie i miejscu dostarczenia ładunku i go monitoruje. Na wszystkie pojazdy ze zbożem objętym zakazem importu funkcjonariusze służby celno-skarbowej nakładają zamknięcia urzędowe w formie plomby elektronicznej (działającej na sygnał GPS) oraz fizycznej plomby ołowianej. Pociągi wjeżdżające do Polski są prześwietlane urządzeniem rentgenowskim.
„Plomby elektroniczne umożliwiają KAS nadzór nad transportem kolejowym i drogowym i w czasie rzeczywistym przekazują pozycję GPS środka transportu do systemu informatycznego KAS. Dodatkowo, w przypadku transportu kolejowego, KAS we współpracy ze Strażą Ochrony Kolei wdrożyła specjalną procedurę monitorowania takich przewozów. Zgodnie z tą procedurą na skład kolejowy są nakładane także plomby elektroniczne z nadajnikiem GPS, który umożliwia monitorowanie całej trasy przejazdu pociągu przez terytorium Polski” – wyjaśnia KAS.
Dodatkowym narzędziem kontroli używanym przez polskie służby, stosowanym dla przesyłek przekraczających 10 tys. kg, jest System Elektronicznego Nadzoru Transportu (SENT). To na jego dziurawą funkcjonalność skarżyli się jeszcze niedawno polscy rolnicy. Jak informował nas w lutym Pieczyński, transport po wjechaniu na Litwę „wypadał” z monitoringu SENT, dzięki czemu ciężarówka mogła bez kłopotów zawrócić do Polski z tym samym towarem, ale już jako transport litewski, a nie ukraiński.
„Przewozy towarów podlegające zgłoszeniu do rejestru SENT są monitorowane na podstawie danych geolokalizacyjnych środka transportu, które są przekazywane przez przewoźników na całej trasie przewozu towarów. W tym zakresie również nie stwierdzono naruszeń przepisów” – zaznacza jednak KAS. ©℗