Słaby złoty zwiększy dopłaty bezpośrednie dla producentów o prawie 5 proc. Ale sytuacja gospodarstw pozostaje kiepska.

Oficjalny kurs euro, który będzie stosowany do wyliczenia tegorocznych dopłat bezpośrednich dla rolników, wynosi 4,8483 zł. Kurs został podany w piątek przez Europejski Bank Centralny. W ubiegłym roku było to 4,6197 zł, a dwa lata temu 4,5462 zł. Z punktu widzenia rolników kurs euro jeszcze nigdy nie był tak korzystny.
– Nominalnie stawki będą wyższe. Jednak biorąc pod uwagę inflację, należy uznać, że w ujęciu realnym siła nabywcza tych środków będzie niższa niż przed rokiem – zaznacza Paweł Wyrzykowski, analityk sektora food and agri w Banku BNP Paribas.
Na ostateczną wysokość dopłat wpływa wielkość areału i liczba zgłoszonych zwierząt. Konkretne stawki są podawane w rozporządzeniu, które ukazuje się po podaniu kursu euro stosowanego do dopłat. Według resortu rolnictwa łączna kwota na płatności bezpośrednie za 2022 r. wynosi prawie 3,4 mld euro.
– Dodatkowo w 2022 r. Polska stosuje dobrowolne przejściowe wsparcie krajowe w formie płatności niezwiązanej do tytoniu w wysokości 24,1 mln euro oraz uzupełniającej płatności podstawowej na poziomie 400 mln zł. Kwota w euro będzie znana po ogłoszeniu kursu wymiany – mówi Dariusz Mamiński z wydziału prasowego resortu rolnictwa.
Marcin Bustowski, przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, uważa, że lepszy z powodu niskiego złotego przelicznik to marne pocieszenie.
– Z tego samego powodu bowiem rolnicy mają wyższe koszty działalności. Drożej płacą za maszyny czy surowce wykorzystywane w produkcji. To wpływa na ich kondycję finansową, a dodatkowe pieniądze niewiele zmienią. Do tego potrzebna jest dobra polityka rolna w Polsce – zaznacza.
Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, na koniec I półrocza branża miała do oddania 276,6 mln zł wobec 309,8 mln zł rok wcześniej. Zdaniem ekspertów to wcale nie musi oznaczać poprawy.
– Spadek liczby dłużników wynika z tego, że rolników generalnie ubywa z rynku. Wiele zadłużonych rok temu gospodarstw już nie istnieje. Przykładowo w woj. wielkopolskim przez lata dominowała hodowla świń, która obecnie praktycznie jest już w rozsypce. Z kolei w woj. mazowieckim dominują rodzinne gospodarstwa sadownicze, m.in. słynące z uprawy jabłek, które ostatnio napotkały na potężne problemy z eksportem – wyjaśnia Katarzyna Maciaszczyk-Sobolewska, kierownik biura prasowego i analiz rynkowych w KRD.
Według niej drugi powód spadku zadłużenia to fakt, że rolnicy sprzedali po dobrych cenach zbiory, a pieniądze przeznaczyli na zaległe oraz bieżące płatności. Pomogło im to, że ceny skupu produktów rolnych znacznie wzrosły.
O kłopotach branży świadczą też dane z Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej. Od 2020 r. rośnie liczba restrukturyzacji w gospodarstwach rolnych. Zarówno w tym, jak i w ubiegłym roku na podmioty rolnicze przypadało 25 proc. wszystkich restrukturyzacji w Polsce.
O tym, że sytuacja nie jest dobra, świadczą też najnowsze dane GUS dotyczące koniunktury gospodarczej w gospodarstwach rolnych. Pogorszenie sytuacji zadeklarowało 50,3 proc. gospodarstw. Na koniec 2021 r. odsetek ten wynosił 42,1 proc. Ogólną sytuację gospodarczą jako złą ocenia już 32,1 proc. rolników. Przed rokiem było to 18,8 proc. Z 15 proc. przed rokiem do 12,9 proc. dziś spadł odsetek gospodarstw uważających produkcję rolną za opłacalną. A z 29,5 proc. rok temu do 35,1 proc. obecnie zwiększył się odsetek rolników spodziewających się gorszego od oczekiwanego popytu na swoje produkty.