Producenci żywności wraz z ekonomistami mają jednak wątpliwości co do efektów zmian.
Producenci żywności wraz z ekonomistami mają jednak wątpliwości co do efektów zmian.
Rolnicy i eksperci uważają za słuszny rządowy zamiar reformy systemu ubezpieczeń rolniczych. – Dotychczas dopłaty rozchodziły się na pniu, a bez nich albo wielu ubezpieczeń w ogóle nie było, albo składki były bardzo wysokie. Dopiero gdy rządowe wsparcie wystarczy dla dużej rzeszy rolników, okaże się, na ile są oni faktycznie zainteresowani taką możliwością. Trudno dziś ocenić, czy system faktycznie będzie powszechny, a to dopiero może być gwarantem sukcesu. Konieczna będzie duża akcja zachęcająca – uważa Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.
Państwo będzie więcej dopłacać do ubezpieczeń obejmujących szkody rolnicze, w tym susze, dotychczas pomijane w ofertach części firm ubezpieczeniowych ze względu na duże ryzyko ich wystąpienia. Jeszcze w lutym mają ruszyć ubezpieczenia wzajemne oferowane przez Pocztowe TUW, którego jedynym właścicielem został niedawno KRUS.
Jak ocenia Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole Bank Polska, skutecznym zachęceniem do ubezpieczeń mogłoby być uzależnienie rządowego wsparcia od uczestnictwa w systemie. – Fundusz ubezpieczeniowy rolników zasilany składkami częściowo subsydiowanymi przez rząd może okazać się dobrym pomysłem, zwłaszcza w obliczu zmieniającego się klimatu i związanej z tym podwyższonej zmienności zjawisk pogodowych. Można jednak przypuszczać, że rolnicy będą masowo ubezpieczać się dopiero, jeśli środki w przypadku wystąpienia szkody otrzymają jedynie ci, którzy płacili składki – mówi.
W 2021 r. przeznaczona na dopłaty pula 400 mln zł szybko się wyczerpała. Wice premier Henryk Kowalczyk podkreśla, że dopłaty z budżetu państwa mają sięgnąć nawet dwóch trzecich składki. W tym roku państwo na ten cel chce przeznaczyć 1,5 mld zł. A w rezerwie mają być kolejne 3 mld zł.
Publiczne zaangażowanie ma się jednak opłacać – dzięki temu rolnicy mają chętnie uczestniczyć w systemie, co zwiększy pulę dostępnych środków i tym samym ograniczy wypłaty odszkodowań z tytułu występujących w przyszłości strat. Po suszy w 2019 r. rolnicy złożyli ok. 355 tys. wniosków – o wartości ponad 2,3 mld zł.
Drugim pomysłem, który ma zostać niebawem wcielonym w życie, jest możliwość przejścia na emeryturę bez konieczności przekazania gospodarstwa. Projekt miałby do Sejmu trafić do końca marca, a obowiązywać już od lipca. – Rolnicy od wielu lat postulowali to rozwiązanie. Dzięki niemu wiele gospodarstw będzie mogło funkcjonować dłużej, a to będzie sprzyjało produkcji. Coraz więcej rolników ma problemy z sukcesją i nie ma komu przepisać gospodarstwa, bo potencjalni następcy wolą pracować w innych sektorach – mówi Witold Boguta.
Jakub Olipra zauważa jednak, że zmiana w zakresie emerytur nie będzie miała istotnego znaczenia dla ogólnych wyników produkcji. – To udogodnienie dla starszych osób, które chcą dalej pracować. Trudno jednak oceniać tę propozycję jako próbę zwiększenia konkurencyjności polskiego rolnictwa. W tym kontekście dużo ważniejsze byłoby wypracowanie rozwiązań zapobiegających nadmiernej parcelacji ziemi – ocenia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama