- Spodziewaliśmy się, że popularność pewnych typów podróbek wzrośnie na skutek pandemii, ale nie oczekiwaliśmy tego we wszystkich kategoriach - mówi Nathan Wajsman, główny ekonomista Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO)

Z badania, jakie dla EUIPO przeprowadził w czerwcu Ipsos, wynika, że co trzeci młody Europejczyk korzystał w ciągu ostatniego roku z pirackich treści cyfrowych: filmów, seriali, muzyki, oprogramowania itp. Czy to jest alarmujący wynik?
Tak i nie. Część tych osób wykorzystuje tego typu materiały z niewiedzy lub przez pomyłkę. Naumyślnie robi to 21 proc. mieszkańców Unii Europejskiej w wieku 15-24 lat. Dla Polski ten odsetek jest trochę niższy i wynosi 19 proc. Oczywiście to nadal za dużo, ale z drugiej strony - jak porównamy to z poprzednim badaniem, przeprowadzonym trzy lata temu - widzimy, że odsetek osób świadomie piracących nie wzrósł ani w Polsce, ani w całej Unii. A to już jest dobra wiadomość.
Optymistycznie nastraja wzrost w segmencie osób deklarujących, że nigdy nie korzystają z nielegalnych treści cyfrowych.
Tak. Obecnie jest to 60 proc. młodych ludzi w UE i 57 proc. w Polsce (w 2019 r. było to odpowiednio 51 proc. i 48 proc. - red.). Biorąc pod uwagę także inne nasze badania, można więc powiedzieć, że piractwo cyfrowe utrzymuje się na stabilnym poziomie albo nawet spada. Wydaje mi się, że przynajmniej częściowo przyczynia się do tego poprawa legalnej oferty takich treści. Najlepiej widać to w muzyce. Dawniej moja córka ściągała sobie muzykę ze źródeł, o jakich nawet nie chcę wiedzieć. Ale jak pojawiło się Spotify (aplikacja umożliwiająca legalne słuchanie muzyki przez internet - red.) i ona za niewielką opłatą subskrypcyjną może mieć wszystko, czego chce, to piractwo przestało być interesujące.
Dlaczego nie działa to tak dobrze w przypadku filmów, które są piracone najczęściej?
Jako najważniejszą przyczynę korzystania z filmów z nielegalnych źródeł młodzi ludzie podają wysoką cenę legalnego dostępu. Ale są też inne motywy: czasami na przykład film może jeszcze nie być dystrybuowany w danym kraju, więc osoby, które chcą go obejrzeć, uciekają się do piractwa. Poza tym legalna oferta filmów jest bardziej fragmentaryczna niż w przypadku muzyki. Niektórzy myślą też, że to nikomu nie zaszkodzi, jeśli oni czasem skorzystają z nielegalnych treści. Inni odpowiadają, że ponieważ wszyscy ich znajomi tak robią, to to na pewno jest w porządku. Wśród młodych ludzi wpływ środowiska ma dość duże znaczenie.
Jakie treści cyfrowe oprócz filmów są najczęściej piracone?
Na drugim miejscu są seriale i programy telewizyjne, które wskazało 46 proc. młodych Polaków świadomie korzystających z nielegalnych źródeł. Dalej mamy gry komputerowe (35 proc.) i muzykę (34 proc.), a poniżej jednej trzeciej - oprogramowanie komputerowe, książki elektroniczne i transmisje wydarzeń sportowych. Ranking europejski wygląda podobnie.
Jak na piractwo cyfrowe wpłynęła pandemia?
Spodziewaliśmy się, że z tego powodu zainteresowanie nielegalnymi treściami wzrośnie, bo kina były nieczynne, ludzie siedzieli w domach i intensywniej korzystali ze wszystkiego, co było dostępne online. Okazało się jednak, że nie. Wskazuje na to nie tylko nasze badanie, lecz także dane o faktycznym korzystaniu ze stron internetowych oferujących nielegalne treści. Wprawdzie w kwietniu i maju 2020 r., gdy najwięcej ludzi było pozamykanych w domach, nastąpił skokowy wzrost konsumpcji pirackich materiałów, ale było to krótkotrwałe i potem sytuacja wróciła do normy.
A co z kupowanymi w sieci podróbkami ubrań, torebek, elektroniki i innych towarów?
Tu obserwujemy niestety wzrost i w Europie, i w Polsce. W całej Unii kupuje je świadomie 37 proc. badanych, podczas gdy w 2019 r. było to tylko 13 proc. W Polsce odpowiednio 44 proc. i 19 proc.
To duży wzrost.
Byliśmy tym wynikiem ogromnie zaskoczeni. Oczywiście wiedzieliśmy z innych źródeł, że przestępcy oferujący tego typu produkty działają bardzo szybko i wykorzystują okazje. W pierwszym roku pandemii, gdy brakowało maseczek, natychmiast pojawiły się podrobione. Potem już maseczek było pod dostatkiem, ale jak tylko w prasie zaczęły się ukazywać artykuły o lekach, które być może są skuteczne na COVID-19, od razu pojawiły się też oferty takich produktów w internecie. Spodziewaliśmy się więc, że popularność pewnych typów podróbek wzrośnie na skutek pandemii, ale nie oczekiwaliśmy ogólnego wzrostu, we wszystkich kategoriach.
Nie jest całkiem jasne, skąd się to wzięło. Można oczywiście spekulować. Czynnikiem, który nasuwa się jako pierwsze wyjaśnienie, jest wzrost handlu internetowego w czasie pandemii, gdy siedzieliśmy w domu i kupowaliśmy wszystko online. W internecie jest nie tylko prościej sprzedawać podróbki osobom świadomie decydującym się na taki zakup, lecz także dużo łatwiej oszukać ludzi, którzy szukają oryginalnych towarów. Poza tym główną motywacją do kupowania podróbek - podobnie jak w przypadku cyfrowych treści - jest cena. A ponieważ sytuacja ekonomiczna jest trudniejsza niż trzy lata temu, to dla młodych ludzi może to mieć teraz jeszcze większe znaczenie.
Kolejnym czynnikiem są otoczenie i media społecznościowe. Ludzie, szczególnie młodzi, chcą się pokazać. A na ekranie nie widać tak jak w rzeczywistości, czy pozują z podróbką, czy z oryginalnym wyrobem.
Czyli Instagram, Facebook i podobne serwisy przykładają rękę do złego?
Są jednym z czynników. Badaliśmy w zeszłym roku cztery platformy: Facebook, Instagram, Reddit i Twitter. Duża część toczonych tam dyskusji dotyczyła właśnie podrabianych towarów i pirackich treści. Same transakcje zawierane są gdzie indziej, ale w tych serwisach rozmawia się o tym, gdzie można znaleźć takie towary. Są więc ważnym kanałem marketingu.
A przeciwne komunikaty, promujące legalne treści, nie przebijają się tam?
W odniesieniu do cyfrowych treści myślę, że odnoszą pewien skutek, skoro nie doszło do wzrostu piractwa. Mam nadzieję, że portal Agorateka.eu, który prowadzimy jako EUIPO, też w tym pomaga, prowadząc ludzi do legalnej oferty.
Skupiacie się na młodych, bo to oni spędzają najwięcej czasu w internecie?
Jest kilka powodów. Młodzi ludzie to przyszłość, więc jeżeli chcemy doprowadzić do zmiany, to powinniśmy adresować nasze kampanie do młodzieży. A żeby dobrać przekonujące argumenty i robić to skutecznie, musimy najpierw zrozumieć ich motywacje. Poza tym z badań obejmujących wszystkie grupy wiekowe wynika, że młodzi są bardziej skłonni do piractwa i kupowania podróbek.
Grupa osób piracących i kupujących podróbki nieświadomie jest chyba najłatwiejsza do przekonania? Gdyby wiedzieli, że źle czynią, toby przestali.
Tym, którzy świadomie korzystają z pirackich produktów, należy wytłumaczyć, dlaczego nie powinni tego robić. Można tu mówić na przykład o ryzyku osobistym w przypadku kupna fałszywych kosmetyków, które mogą zawierać szkodliwe składniki. Można również wysunąć argument ekonomiczny, że to szkodzi uczciwym firmom produkującym autentyczne towary, a tracąc przychody, te firmy zmniejszają zatrudnienie, płacą mniej podatków i tak dalej.
Natomiast jeżeli chodzi o ludzi, którzy kupują podróbki lub piracą przez pomyłkę, myśląc, że robią coś legalnego, to celem komunikacji jest wytłumaczenie, w jaki sposób odróżniać źródła legalne od nielegalnych. Można więc powiedzieć, że w odniesieniu do tego pierwszego segmentu zadanie jest trudniejsze.
Tym bardziej że świadomi nabywcy to liczniejsza grupa.
Dlatego właśnie staramy się nawiązywać rozmowy z młodzieżą. Nie tylko przez różne kampanie informacyjne, lecz także przez działania edukacyjne realizowane we współpracy z nauczycielami i szkołami na wszystkich poziomach, do uniwersytetów włącznie. Celem jest uświadomienie dzieciom i młodzieży, jak ważne jest prawo własności intelektualnej
Mój syn jest inżynierem, chodził na dobry uniwersytet w Anglii i przez pięć lat studiów nie uczyli go niczego o patentach ani innych typach własności intelektualnej. To jest właśnie coś, czym się zajmujemy. Ci młodzi ludzie też kiedyś będą mieli swoje wynalazki, coś stworzą, może zostaną artystami i będą chcieli z tego prawa korzystać.
Mówiliśmy, że przybyło osób świadomie powstrzymujących się przed piraceniem. Jaka jest ich motywacja?
Jeśli chodzi o treści cyfrowe, to przede wszystkim boją się, że korzystając z nielegalnych źródeł, złapią jakiegoś wirusa komputerowego lub zostaną oszukani. Natomiast w przypadku produktów fizycznych jest to chęć posiadania czegoś autentycznego oraz złe doświadczenia z podróbkami w przeszłości - to może być torebka, która się rozpadła po dwóch tygodniach czy reakcja skóry na kosmetyki.
Czego możemy oczekiwać w przyszłości?
Ponieważ od kilku lat piractwo cyfrowe nie rośnie nawet mimo pandemii, a legalna oferta cały czas się polepsza, to można się spodziewać, że trend w tej dziedzinie się nie pogorszy.
Jedna piąta świadomie piracących młodych Europejczyków to akceptowalny poziom?
Dla nas jako urzędu żaden poziom piractwa nie jest akceptowalny i zawsze będziemy zwalczać to zjawisko. Ale z drugiej strony nierealistyczne byłoby oczekiwanie, że spadnie do zera. To jest tak samo jak w przypadku innych zjawisk społecznych: chcemy na przykład zredukować jeżdżenie samochodem po spożyciu alkoholu, ale osobiście wątpię, aby dało się to całkiem wyeliminować.
A co będzie z podróbkami?
Podróbki to wielka niewiadoma. Tu naprawdę trudno prognozować. Nie spodziewaliśmy się wzrostu w tej kategorii, zwłaszcza tak dużego. Musimy teraz przeanalizować, dlaczego tak się stało. Kolejnym krokiem będzie dostosowanie kampanii, żeby - miejmy nadzieję - ograniczyć to zjawisko. ©℗
W całej Unii podróbki kupuje świadomie 37 proc. badanych, podczas gdy w 2019 r. było to tylko 13 proc. W Polsce odpowiednio 44 proc. i 19 proc.
ikona lupy />

Nathan Wajsman, główny ekonomista Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO)

/ Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe