W szkolnych bibliotekach czy świetlicach dzieci mogą oglądać filmy, ale w celach dydaktycznych. Projekcja „Shreka” czy „Minionków” tylko dla rozrywki narusza jednak prawa twórców i dystrybutorów.
Co przewiduje prawo autorskie / Dziennik Gazeta Prawna
Rodzice dzieci w wieku szkolnym bywają proszeni o przynoszenie bajek na DVD, które są następnie odtwarzane w świetlicach czy bibliotekach. Problem w tym, że takie seanse najczęściej naruszają przepisy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 880 ze zm.), gdyż oznaczają rozpowszechnianie utworu bez uprawnień. Na problem ten zwróciła niedawno uwagę posłanka Magdalena Błeńska, wiceprezes partii Porozumienie. W interpelacji skierowanej do Ministerstwa Edukacji Narodowej spytała m.in., czy nie należałoby zliberalizować przepisów, by umożliwić dzieciom w świetlicach i bibliotekach legalny odbiór utworów audiowizualnych?
„Zgodnie z dostępnymi mi informacjami m.in. w świetlicach i bibliotekach polskich szkół powszechnie odtwarzane są dzieciom utwory niezgodnie z przepisami obowiązującego prawa autorskiego. W praktyce, w tym kontekście, wydaje się to prawo martwe i ustanowione niezgodnie z powszechnym w polskim społeczeństwie poczuciem sprawiedliwości, a przypadki jego naruszenia nie są efektywnie zwalczane przez organy państwowe” – napisała posłanka w swej interpelacji.
Nie tylko w szkole
Resort edukacji nie widzi potrzeby zmiany przepisów i wskazuje, że tzw. dozwolony użytek edukacyjny stanowi wystarczający wyjątek pozwalający na wyświetlanie zdjęć, odtwarzanie muzyki czy audiobooków w świetlicach czy bibliotekach. Miejsce jest zresztą bez znaczenia, liczy się cel, dla którego korzysta się z utworów.
„Dla możliwości powołania się na dozwolony użytek edukacyjny nie ma znaczenia ani miejsce działania (korzystania z utworów) – czy to w budynkach danej instytucji oświatowej, czy np. w ramach wyjazdu (zielona szkoła) lub na boisku sportowym, czy też pora wykorzystywania utworów (wykorzystywanie utworów nie musi mieć miejsca wyłącznie podczas godzin lekcyjnych). Warunkiem powołania się na dozwolony użytek edukacyjny przez instytucje oświatowe jest korzystanie z utworów chronionych w celu dydaktycznym” – podkreśla Maciej Kopeć, podsekretarz stanu w MEN.
Co równie ważne, resort edukacji uważa, że „potrzeba zilustrowania treści przekazywanych w celach dydaktycznych”, o której mowa w art. 27 ust. 1 prawa autorskiego, jest pojęciem szerszym niż realizacja programu nauczania. Tak więc wyświetlanie filmów uczniom czy odtwarzanie im muzyki jest możliwe także po lekcjach i nie musi się wiązać z programem nauczania.
„Przez cel dydaktyczny należy rozumieć nie tylko nauczanie przedmiotów (obowiązkowe i dodatkowe zajęcia edukacyjne), ale również pozostałą działalność edukacyjną zawierającą się w dydaktyczno-wychowawczo-opiekuńczej sferze działalności statutowej szkół i placówek systemu oświaty, w tym działalność dydaktyczną podejmowaną podczas zajęć pozalekcyjnych (np. wycieczki krajoznawcze), zajęć wychowawczych (np. lekcja wychowawcza) oraz opiekuńczych (np. zajęcia świetlicowe). Uzasadnione jest korzystanie z utworów chronionych, w ramach omawianej instytucji dozwolonego użytku, przez instytucje oświatowe w celu wzbogacenia i urozmaicenia procesu dydaktycznego” – można przeczytać w odpowiedzi na interpelację.
Wartość dodana
Co to oznacza w praktyce? Jeśli nauczyciel, świetliczanka lub bibliotekarka przygotuje zajęcia edukacyjne, to ma prawo odtworzyć dzieciom film. Musi z tego wynikać jednak jakaś wartość dodana – choćby i zwykłe omówienie postaci zaprezentowanych w produkcji. Posadzenie dzieci przed telewizorem i włączenie im filmu tylko po to, by się nie nudziły, nie będzie już związane z celem dydaktycznym.
– Odtwarzanie filmu dla zabicia czasu, np. w świetlicy szkolnej, nie mieści się w żadnym ze znanych mi wyjątków w prawie autorskim. Taka działalność szkoły nie niesie z zasady żadnego przekazu kulturotwórczego czy edukacyjnego, o który oparty jest dozwolony użytek. Prawa autorskie nie mogą być wykorzystywane dla zapewnienia dzieciom zwykłej rozrywki – podkreśla Janusz Piotr Kolczyński, partner zarządzający w Kancelarii Radcowskiej C.R.O.P.A.
– Prawo autorskie jest natomiast świetną podstawą do twórczego inspirowania uczniów bez obawy o konieczność uzyskiwania zgód od autorów czy uiszczania wynagrodzeń autorskich. Przykładowo pozwala zamienić salę lekcyjną w salę kinową przy okazji opowieści o nauce czy przygotowania imprezy tematycznej na dowolny temat edukacyjny – dodaje, wskazując na dodatkową poza art. 27 ust. 1 ustawy podstawę prawną pozwalającą na odtwarzanie utworów bez zgody uprawnionych. Daje ją art. 31 ust. 2 ustawy pozwalający na takie odtwarzanie podczas imprez szkolnych.
W 2015 r., podczas prac w Sejmie nad nowelizacją ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych organizacje pozarządowe próbowały przekonać ustawodawcę, aby rozszerzył dozwolony użytek edukacyjny także na biblioteki inne niż szkolne, muzea i organizacje pozarządowe. Parlamentarzyści nie zdecydowali się na to, dlatego odtworzenie filmu czy nawet pokaz slajdów w świetlicy prowadzonej przez organizację pozarządową może naruszać prawa autorskie.
– Taka zmiana prawa podążałaby za przyjętą przez Radę Ministrów Strategią Rozwoju Kapitału Społecznego 2020, która podkreśla potrzebę poszerzenia procesu uczenia się poza sztywne ramy edukacji formalnej. Według tej strategii najbogatszą ofertę kształcenia nieformalnego poza szkołami (66 proc. oferty) zapewniają właśnie biblioteki, domy kultury, świetlice (19 proc.) i organizacje pozarządowe (15 proc.) – zauważa Katarzyna Strycharz z Centrum Cyfrowego Projekt: Polska.