Rząd sprzeciwia się wprowadzeniu tzw. podatku od linków, który pozwoliłby gazetom zarabiać na fragmentach ich tekstów wyświetlanych w internetowych wyszukiwarkach.
Taka propozycja znalazła się w projekcie unijnej reformy prawa autorskiego, zaprezentowanej przez Komisję Europejską we wrześniu ub.r. Dyrektywa, która ma być jej głównym filarem, przewiduje znaczące wzmocnienie pozycji wydawców prasowych poprzez przyznanie im praw pokrewnych. W praktyce otworzyłoby to im drogę do pobierania opłat od pośredników internetowych (np. wyszukiwarek, agregatorów wiadomości i innych platform odsyłających do artykułów chronionych prawem autorskim) za kopiowanie fragmentów, a czasem wręcz całych publikacji dziennikarskich. – Dziś przy negocjowaniu umów z agregatorami treści wydawcy muszą wykazać, że nabyli prawo do każdego materiału prasowego w danym dzienniku lub czasopiśmie, co jest trudne, a czasem wręcz niemożliwe. W przypadku prawa pokrewnego takiego dowodu nie trzeba by przeprowadzać, bo rozciąga się ono na całą zawartość gazety. Chroniony jest zatem nie tyle sam wytwór intelektualny, co wysiłek organizacyjny i inwestycyjny wydawcy w redagowaniu gazety – tłumaczy radca prawny Dominik Skoczek, pełnomocnik Stowarzyszenia Kreatywna Polska.
Nowe prawo