Ograniczenia sprzedaży w niedziele popiera resort pracy. Ale wskazuje na konieczność poprawienia obywatelskiego projektu w tej sprawie.
/>
Jutro Rada Dialogu Społecznego rozpoczyna konsultacje obywatelskiego projektu ograniczającego handel w niedziele. Dyskusja w zespole prawa pracy może być gorąca, bo propozycje przygotowane przez NSZZ „Solidarność” negatywnie oceniają organizacje pracodawców. Nie jest im przychylne także OPZZ. Mimo to wprowadzenie ograniczeń wydaje się coraz bardziej pewne. Obywatelski projekt zyskał bowiem oficjalnie najsilniejszego sojusznika – rząd. Wszystko wskazuje, że w trakcie trwającego właśnie posiedzenia posłowie skierują go do dalszych prac w sejmowej komisji.
Jest zgoda
– Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pozytywnie odnosi się do projektu ograniczenia handlu w niedziele. Takie stanowisko będziemy rekomendować Radzie Ministrów – zadeklarował Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. W trakcie pierwszego czytania projektu, które odbyło się na trwającym posiedzeniu Sejmu, zasugerował jednak konieczność wprowadzenia zmian w proponowanych przepisach. Wskazał m.in., że należy rozstrzygnąć to, czy nowa ustawa będzie regulować zasady ograniczenia handlu jedynie w niedziele, czy także w święta. W przeciwnym razie w 13 dni świątecznych w ciągu roku (np. w Boże Narodzenie i Wielkanoc) reguły handlowania i ograniczenia w tym zakresie będą różne od tych obowiązujących w niedziele (paradoksalnie najczęściej mniej rygorystyczne; DGP zwracała uwagę na ten problem, „Niedziela to nie święto, czyli ciąg dalszy handlowych problemów, nr 184/2016).
– Zasady ograniczania handlu powinny być też proste. Najlepsze są rozwiązania najmniej skomplikowane – podkreślał wiceminister Szwed.
Dlatego – zdaniem resortu – należy też zastanowić się, czy warto uzależniać możliwość handlowania w niedziele np. od wysokości obrotu lub powierzchni handlowej placówki (takie kryteria – zgodnie z obecnym projektem – miałyby dotyczyć np. stacji paliw, kiosków, kwiaciarni).
– Jednoznaczny zakaz nie powodowałaby komplikacji lub prób obchodzenia przepisów, które niestety w naszym kraju zdarzają się dość często – argumentował wiceminister.
Znacznie więcej wątpliwości w trakcie pierwszego czytania projektu zgłosiła opozycja. Posłowie Nowoczesnej i PO zwracali uwagę m.in. na możliwe zwolnienia w branży z powodu ograniczenia czasu sprzedaży oraz problemy finansowe, jakie w związku z taką zmianą będą mieli najemcy powierzchni handlowych, producenci, dostawcy oraz inne firmy współpracujące z sektorem handlu.
– Podobny zakaz wprowadzono na Węgrzech i po roku się z niego wycofano – podkreślała Maria Małgorzata Janyska, posłanka PO.
Kompromisowe stanowisko przedstawił klub PSL.
– Ograniczmy handel w niedziele, ale od godz. 12 – zaproponował poseł Krystian Jarubas.
Ostatecznie jednak projekt nie powinien mieć problemów z dalszym procedowaniem. Za jego skierowaniem do prac w komisji sejmowej opowiedział się nie tylko klub PiS, ale także m.in. Kukiz’15 oraz PSL. Wniosek Nowoczesnej o jego odrzucenie w I czytaniu w praktyce nie ma szans na przyjęcie.
Co na to partnerzy?
Równie intensywna debata na temat projektu może odbyć się w trakcie posiedzenia zespołu ds. prawa pracy RDS. Przeciwko uchwaleniu zmian opowiadają się pracodawcy.
Zdaniem Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji ograniczenie handlowania w niedziele może przyczynić się do utraty etatów nawet przez 30 tys. osób.
– Zakaz spowoduje, że centra handlowo-usługowe będą pracowały 40 dni w roku krócej. Ograniczenie zatrudnienia dotknie nie tylko osoby pracujące w sklepach, ale również w restauracjach czy w ochronie mienia przy sprzątaniu i kurierów – uważa Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Dlatego jego zdaniem warto rozważyć rozsądny kompromis.
– Na przykład praca w niedziele mogłaby być dobrowolna i lepiej niż w dni powszednie wynagradzana. Można również pochylić się nad propozycją, którą zgłaszało m.in. Ministerstwo Finansów, aby wprowadzić zakaz handlu tylko w jedną niedzielę miesiąca. I ocenić, jakie skutki ekonomiczne to wywołało – dodaje.
Pierwszy z wymienionych pomysłów (wyższa płaca za handlowanie w niedzielę) popiera OPZZ. Dzięki temu zatrudnieni w handlu nie byliby pozbawieni wyboru: czy chcę spędzać ostatni dzień tygodnia z rodziną na świętowaniu, czy też zarobić, i to więcej niż zwykle. Oznacza to jednak, że najprawdopodobniej same centrale związkowe nie porozumieją się w sprawie obywatelskiego projektu.
– Przeprowadziliśmy badania na szerokiej grupie pracowników handlu, które wykazały, że chcą oni wolnej niedzieli. Tylko 2 proc. zatrudnionych wskazało, że dobrym rozwiązaniem byłaby wypłata dodatkowego wynagrodzenia za wykonywanie obowiązków w taki dzień – zaznaczał Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność” (w trakcie sejmowej debaty nad projektem).
Odrzucał też zarzuty dotyczące ewentualnych zwolnień spowodowanych ograniczeniem w handlowaniu.
– Prognozy pracodawców nie są poparte żadnymi badaniami. Przykład Węgier wskazuje, że po wprowadzeniu ograniczeń rosną obroty w sektorze, bo konsumenci robią zapasy przed niedzielą – dodał szef handlowej Solidarności.
Etap legislacyjny
Po I czytaniu w Sejmie