Chociaż skończyła mi się umowa, to wciąż przychodzę do pracy – mówi pan Wojciech. – Szef jest stale zajęty i za każdym razem odkłada moją sprawę na później. Martwię się, bo przecież mogę nie dostać nowej umowy. Co z wynagrodzeniem i składkami na ubezpieczenie? Czy grozi mi jakaś kara – denerwuje się czytelnik.
Skoro pan Wojciech nadal świadczy pracę, to nie powinien się obawiać, że w każdej chwili może stracić zatrudnienie. Prawdopodobnie jego przełożeni w natłoku spraw po prostu zapomnieli o nowej umowie. Jeśli czytelnik wciąż otrzymuje polecenia służbowe od szefa, oznacza to, że jest traktowany jak pracownik.
Nadal więc przysługują mu przywileje pracownicze i wynagrodzenie na dotychczasowych warunkach, a składki na ubezpieczenie muszą być odprowadzone na bieżąco. Zawarcie pisemnej umowy uporządkuje sytuację pana Wojciecha. Trzeba więc koniecznie przypomnieć przełożonemu o konieczności potwierdzenia istniejącego stanu rzeczy. Terminem rozpoczęcia pracy powinien być dzień następujący po zakończeniu poprzedniej umowy.
Należy jednak rozważyć pesymistyczny scenariusz, w którym pracodawca doskonale wie, że czytelnikowi skończyła się umowa, i nie ma zamiaru proponować nowych warunków. Gdy pan Wojciech nabierze wobec szefa takich podejrzeń, powinien niezwłocznie zebrać dowody na to, że wciąż wykonuje obowiązki służbowe. Spór może bowiem zaprowadzić strony do sądu, który ustali istnienie stosunku pracy.
Gdy sprawa trafi na wokandę, wcale nie musi potoczyć się po myśli pracodawcy. Kontynuowanie pracy bez zawarcia nowej umowy może skłonić sąd do uznania, że doszło do zatrudnienia na czas nieokreślony. Poza tym, nie potwierdzając warunków pracy na piśmie, przełożony naraża się na wysoką grzywnę.
Jeśli pan Wojciech dąży do zawarcia nowej umowy i nie chce pracować na czarno, nie powinien się obawiać żadnych konsekwencji. Nie może przecież odpowiadać za zaniedbania swoich przełożonych.
Podstawa prawna
Art. 26, art. 29 par. 2 ustawy z 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (Dz.U. z 2014 r. poz. 1502 ze zm.).