Od czasu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej zmienił się charakter polskiej emigracji. Pierwszą falę wyjeżdżających z kraju stanowiły osoby gorzej wykształcone, które w Polsce przez długi czas pozostawały bezrobotne. Pierwsi emigranci wybierali najczęściej Irlandię i Wielką Brytanię. Dziś z Polski wyjeżdżają coraz częściej osoby dobrze wykształcone, które poszukują prostszego i przyjemniejszego życia. Ich celem coraz częściej stają się kraje skandynawskie.
Polacy w Norwegii stanowią największą grupę emigrantów. Ostatnie oficjalne dane mówią o ok. 100 tys. Polakach mieszkających w tym kraju. Przy czym wszystkich cudzoziemców jest 135 tys. W rzeczywistości, jak twierdzą naukowcy z ośrodka badawczego FAFO zajmującego się problematyką ruchów migracyjnych, ta liczba jest dużo większa i nadal rośnie. Przyczyną wzrostu jest nie tylko napływ nowych przybyszy, ale też liczba dzieci rodzących się w polskich rodzinach już w Norwegii. W okresie 2010 - 2014 Polki urodziły w tym kraju ponad 8500 dzieci.
- Trzeba zaznaczyć, że migracja Polaków do Norwegii ma dość długą tradycję. Wyjeżdżali tam ludzie z pokolenia naszych dziadków i rodziców, choć oczywiście z innych powodów i w mniejszej skali. W ostatnich latach ten trend się nasilił – mówi Marcin Fronia, Dyrektor ośrodka analitycznego Norden Centrum, zajmującego się Europą Północną.
W wielu badaniach Polacy coraz częściej deklarują, że przyczyną zmiany miejsca pracy jest poszukiwanie lepszych warunków życia. Polacy szukają miejsc, gdzie będą mogli pracować za godziwe wynagrodzenie, a szef nie będzie prezentował postawy „niech cieszy się, że w ogóle ma pracę”.
- To jedna z przyczyn popularności Norwegii jako miejsca do życia. W badaniach relacji pomiędzy pracą a jakością życia, zwłaszcza tych prowadzonych przez OECD, Norwegia jest na czele krajów z bardzo wysokim wskaźnikiem work-life balance. Norwegowie dobrze zarabiają, pracują tylko 33 godziny w tygodniu, ale bezrobocie wynosi zaledwie 4 proc., a poziom rozwarstwienia społecznego należy do najniższych na świecie – opowiada Marcin Fronia.
- Poza tym w krajach skandynawskich, a zwłaszcza w Norwegii obowiązuje bardzo wysoka kultura pracy, ale też długa tradycja obecności silnych związków zawodowych w życiu publicznym. Mimo że poziom uzwiązkowienia jest tu najniższy wśród krajów skandynawskich, to nadal wynosi on 52 proc., a w niektórych branżach, jak np. wśród pracowników mediów blisko 100 proc. Duży nacisk kładzie się na zapobieganie zjawiskom lobbingu, dumpingu socjalnego i dbanie o realne przestrzeganie standardów bezpieczeństwa pracy – dodaje Fronia.
Tę zmianę widać w statystykach dotyczących Polaków w Norwegii. Z badań TRANSFAM przeprowadzonych przez Uniwersytet Jagielloński wynika, że w 2004 roku przeważającą ich część stanowili nisko wykwalifikowani robotnicy, rzemieślnicy i hydraulicy. Dziś 20 proc. z nich stanowią osoby z wyższym wykształceniem. Parę miesięcy temu szerokim echem odbił się serial "Walka o byt" , których dotykał m.in. problemu polskich emigrantów. Zostali oni w nim zaprezentowani jako pijacy i złodzieje trudniący się przemytem. Zareagował wówczas polski ambasador w Norwegii zwracając uwagę, że Polacy są cenionymi pracownikami, a wielu z nich mówi po norwesku zajmuje wysokie stanowiska.
Jak mówi Fronia większość Polaków, która przyjeżdża do Norwegii odbywa podobną drogę. Początkowo zajmują się różnymi, niskopłatnymi zajęciami, które pozwalają im na podstawowe utrzymanie. Z czasem uczą się języka, zdobywają dodatkowe kompetencje, niezbędne do funkcjonowania w tym kraju i otrzymują coraz lepiej płatne prace. Po kilku latach pobytu wielu z nich staje się cenionymi pracownikami średniego i wysokiego szczebla, prowadzi własne firmy, posyła dzieci do norweskich szkół czy na studia na norweskich uczelniach. Obecnie aktywność Polonii w Norwegii jest coraz bardziej dostrzegana i wspierana nie tylko przez polską ambasadę w Oslo, ale także norweskie władze samorządowe. To również pomaga w lepszej integracji z norweskim rynkiem pracy.