Rada Ministrów ma dziś przyjąć projekt nowelizacji kodeksu pracy ograniczający kontrakty na czas określony. Nie będą dłuższe niż trzy lata.
Zmiany w zatrudnieniu czasowym / Dziennik Gazeta Prawna
Wszystko wskazuje, że nowe obostrzenia w zawieraniu terminowych umów wejdą w życie w pierwszej połowie przyszłego roku. Stanie się tak, o ile uda się je uchwalić przed końcem obecnej kadencji parlamentu (wybory odbędą się w październiku tego roku). Dziś rządowym projektem wprowadzającym 33-miesięczny limit zatrudnienia czasowego zajmie się Rada Ministrów (RM). Po jego przyjęciu zostanie przekazany do Sejmu, który przed wakacjami parlamentarnymi zbierze się jeszcze osiem razy (podobnie Senat). Przed skierowaniem projektu na Stały Komitet Rady Ministrów Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, podkreślał, że czasu nie jest zbyt wiele. Powodem jest m.in. tryb prac nad takimi zmianami.
– Projekt nowelizujący kodeks pracy zawsze musi być czytany na posiedzeniu plenarnym. To jest poważna zmiana, dlatego musimy mieć czas na dyskusję parlamentarną – tłumaczył minister.
Po zakończeniu prac legislacyjnych i ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw (co powinno nastąpić jesienią 2015 r.) nowe przepisy wejdą w życie po 6-miesięcznym okresie vacatio legis. Jak wszystko wskazuje – w pierwszym półroczu 2016 r.

Co się zmieni

Zgodnie z nowymi rozwiązaniami pracodawca będzie mógł zatrudniać daną osobę na czas określony maksymalnie przez 33 miesiące (36 miesięcy z okresu próbnym). W tym czasie firma będzie mogła zawrzeć z pracownikiem maksymalnie trzy umowy terminowe. Zawarcie czwartego kontraktu lub kontynuowanie pracy po przekroczeniu 33-miesięcznego limitu będzie równoznaczne z zawarciem umowy na czas nieokreślony.
Zmienią się też okresy wypowiedzenia czasowych kontraktów. Zostaną one zrównane z tymi obowiązującymi stałe umowy. W zależności od stażu pracy będą wynosić od 2 tygodni do 3 miesięcy.
To najważniejsze propozycje zmian zawarte w projekcie. Wersja skierowana na rząd uwzględnia kilka modyfikacji zaproponowanych w trakcie konsultacji społecznych (w tym dotyczące przepisów przejściowych).
Na przykład druga umowa z tym samym pracodawcą, która będzie trwała w momencie wejścia w życie nowelizacji, będzie także drugą w rozumieniu nowych przepisów, a nie pierwszą, jak przewidywała pierwotna wersja projektu. Dzięki temu nie piąty, lecz maksymalnie czwarty kontrakt takiej osoby przekształci się w stały.

Partnerzy wróżą

Tego typu modyfikacji nie można wykluczyć także na etapie prac w Sejmie i Senacie. Swoje racje mogą przedstawiać jeszcze i związkowcy, i pracodawcy.
– Ten projekt jest korzystny dla pracowników, ale ma kompromisowy charakter. Nie czyni przecież zadość wszystkim naszym postulatom. Na przykład zakłada, że limit czasowego zatrudnienia ma wynosić 33, a nie – jak proponowaliśmy – 24 miesiące – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
Pracodawcy z kolei zwracają uwagę na to, że zakładany limit może okazać się zbyt długi.
– Wtedy firmy będą korzystać z wyjątku zawartego w art. 251 par. 4 pkt 4 k.p., zgodnie z którym pracodawca może wskazywać obiektywne przyczyny uzasadniające niestosowanie wspomnianych limitów wobec pracowników. A to może zaburzyć główny cel uchwalania zmian, czyli ograniczenie czasowej pracy – tłumaczy dr Monika Gładoch, radca prawny z kancelarii M. Gładoch. Specjaliści Prawa Pracy, ekspert Pracodawców RP.
Podkreśla, że wspomniany wyjątek nie jest złotym środkiem dla zatrudniających.
– Oni też nie lubią niepewności. A przecież dopóki nie pojawią się pierwsze wyroki sądów (czyli za jakieś dwa lata), nie będzie jasne, kiedy i w jakich przypadkach dopuszczalne jest powoływanie się na obiektywne przyczyny – dodaje.
Wątpliwości dotyczące ewentualnego nadużywania tego przepisu mają też związkowcy. – Zdajemy sobie jednak sprawę, że to kompromisowe rozwiązanie. Dobrze, że przewiduje też ochronę pracowników. Inspektor pracy będzie mógł przecież skontrolować firmę stosującą wspomniany wyjątek, a sąd sprawdzić, czy w ogóle mógł to zrobić – wskazuje Andrzej Radzikowski.
Tłumaczy, że związek będzie zwracał uwagę na konieczność lepszego egzekwowania prawa pracy (m.in. w trakcie zapowiadanej na 18 kwietnia manifestacji). – Częste obchodzenie tych przepisów jest obecnie tolerowane – dodaje.

Drobne sprawy

Pracodawcy, dla których nowe rozwiązania są mniej korzystne od tych obowiązujących obecnie, zwracają uwagę także na niektóre inne przepisy zawarte w projekcie. Ich zdaniem problematyczny może być np. brak przerwy w zatrudnieniu pomiędzy poszczególnymi umowami terminowymi, która powodowałaby, że liczbę takich kontraktów zawieranych z jedną osobą oraz 33-miesięczny limit trzeba liczyć od nowa. Oznacza to w praktyce, że pracodawca – dla własnego interesu – powinien pamiętać, czy np. 10 lub 15 lat temu nie zatrudniał już osoby, która właśnie stara się u niego o etat.
– Wątpliwości budzi też eliminowanie z kodeksu umowy na czas wykonania określonej pracy – uważa dr Monika Gładoch.
Pracodawcy korzystają z niej bardzo rzadko, ale np. jest ona dogodną podstawą zatrudniania członków zarządów spółek.
Co ciekawe, kontrowersji nie budzi za to wspomniane wydłużenie okresów wypowiedzenia umów na czas określony.
– Nie widzimy powodu, dla którego osoby zatrudnione na czas określony miałyby być pod tym względem gorzej traktowane niż pracujący bezterminowo. Mam nadzieję, że nowelizacja zostanie uchwalona do wakacji i poprawią się wreszcie warunki zatrudnienia terminowego – podsumowuje Andrzej Radzikowski.