Janusz Kowalski i Grzegorz Osiecki przekonywali („Na bruk tuż przed emeryturą”, DGP z 10 lutego), że wydłużenie wieku emerytalnego powoduje dramatyczny wzrost bezrobocia wśród osób zbliżających się do wieku emerytalnego. Alarmowali, że w ub.r. wśród osób powyżej 60. roku życia liczba zarejestrowanych w urzędach pracy wzrosła o 15 proc., osiągając 84 tys. Obwieszczono dramat i katastrofę... której jednak nie ma.
My, ekonomiści, nie lubimy posługiwać się miarą bezrobocia rejestrowanego, obliczanego na podstawie liczby osób zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy. W 2014 r. przybyło 11 tys. osób w wieku 60+ zarejestrowanych w urzędach. Ile z nich zarejestrowało się jednak po to, by mieć dostęp do ubezpieczenia zdrowotnego, a ile faktycznie poszukuje pracy? Tego statystyki urzędów pracy nie wyjaśniają. Bardziej miarodajne jest Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności, przeprowadzane przez GUS. Dane BAEL pokazują co prawda wzrost liczby bezrobotnych wśród osób w wieku 55–64 lata od 2008 r., ale liczby za 2014 r., jakie podaje BAEL, są prawie o połowę niższe niż te w sprawozdaniach urzędów pracy. Czyli około połowa starszych osób, które rejestrują się w urzędach, pracy nie szuka. Co więcej, według BAEL w pierwszych trzech kwartałach 2014 r. liczba bezrobotnych zarówno w wieku 55–59, jak i 60–64 lat, była niższa niż w analogicznym okresie 2013 r. Czyli więcej osób się zarejestrowało niż rok wcześniej, ale mniej poszukiwało pracy. Na dodatek liczba pracujących w wieku 55–64 lata w tym okresie wzrosła o 125 tys.
Ten, kto pracuje, jest zagrożony bezrobociem. Jednak osób w wieku 55–64 lata nie dotyka to szczególnie – ich stopa bezrobocia obecnie nie różni się znacząco od stopy dla osób w wieku 30–54 lata i jest dużo niższa niż stopa bezrobocia osób młodych. Przez ostatnie pięć lat liczba bezrobotnych w wieku 60–64 lata wzrosła o 15 tys., ale 7 tys. z tego wzrostu można przypisać zmianom demograficznym (wchodzenie w wiek okołoemerytalny licznych kohort powojennego wyżu demograficznego), około 6,5 tys. efektowi wzrostu współczynników aktywności zawodowej (co samo w sobie jest pozytywne), a jedynie 1,2 tys. osób to wpływ zmiany stopy bezrobocia. W grupie 55–59 lat liczba bezrobotnych wzrosła od 2009 r. o 37 tys., ale aż 29 tys. wynikało z wyższej aktywności zawodowej, a tylko 3,5 tys. ze wzrostu ryzyka bezrobocia. Obserwowanych od 2008 r. zmian nie należy więc łączyć z podwyższaniem wieku emerytalnego rozpoczętym w 2013 r. Do końca 2014 r. wiek emerytalny podniesiono zaledwie o sześć miesięcy. A w samym 2014 r. liczba bezrobotnych po 55 r. życia spadła o 14 tys. osób.
Procesy te należy umiejscowić w szerszym kontekście zmian na rynku pracy. Od 2007 r. obserwujemy ciągły wzrost współczynników aktywności zawodowej wśród osób między 55. a 59. rokiem oraz analogiczny wzrost zatrudnienia w tej grupie. Od 2010 r. do wzrostów dołączyła grupa osób w wieku 60–64 lata. Wyższa aktywność oznacza trochę więcej bezrobotnych, ale też dużo więcej pracujących. Wskaźnik zatrudnienia osób w wieku 55–59 lat wzrósł z 40 proc. w 2008 r. do 57 proc. w 2014 r., a tych w wieku 60–64 lata z 19 proc. do 26 proc. Tak wysokich wskaźników zatrudnienia w tych grupach w ciągu ostatniego ćwierćwiecza nie było. W 2014 r. pracowało o 875 tys. więcej osób starszych niż w 2008 r. – to 9,5 razy większy wzrost niż liczby bezrobotnych. Ta grupa, kiedyś praktycznie nieobecna na rynku pracy i „przedemerytalna”, zaczyna na nim funkcjonować. Jest to niewątpliwie sukces polskiego rynku pracy, dzięki któremu aktywnością zawodową osób starszych nie odstajemy już tak negatywnie nie tylko od krajów zachodniej Europy, jak Niemcy, Holandia czy Wielka Brytania, ale także innych krajów regionu – Czech, republik bałtyckich.