Ciekawy artykuł prof. Bogumiła Szmulika „Ustawa o Krajowej Szkole Administracji Publicznej do nowelizacji” (DGP nr 74/2014), który dotyczył potrzeby modyfikacji przepisów regulujących funkcjonowanie KSAP, zainspirował mnie do zabrania głosu w tej ważkiej sprawie.
Podzielam troskę Pana Profesora o to, by właściwie rozłożyć materię dotyczącą szkoły pomiędzy ustawę oraz akty wykonawcze, by przepisy ustawowe były precyzyjne i by kompleksowo normowały kwestie zasadnicze. Istotną kwestią jest to, czy ewentualna nowelizacja ma zasadniczo sprowadzić się do przeniesienia do ustawy szeregu regulacji zawartych obecnie w aktach podustawowych, czy też ma być próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie o rolę KSAP w systemie służby cywilnej. Gdyby przyjąć węższą perspektywę, ewentualna ingerencja prawodawcza zmierzałaby do przekonstruowania przepisów ustawowych, ale sama w sobie nie obfitowałaby w nowości normatywne. Spojrzenie szersze wymagałoby natomiast zastanowienia się nad tym, czy aktualna pozycja KSAP jest optymalna.
Nie ma tu miejsca, by wyczerpująco opisać możliwe kierunki rozwiązań. W mojej ocenie dyrektywą dla prawodawcy powinno być jednak wzmocnienie roli KSAP jako immanentnego składnika polskiej służby cywilnej. Mam tu w szczególności na myśli kwestię oddziaływania szkoły na administrację rządową w terenie. Aktualnie KSAP jest głównie dostarczycielem kadr urzędniczych dla urzędów centralnych, co ma niewątpliwe walory w postaci zapewniania im dopływu fachowych, apolitycznych i starannie dobranych kadr, lecz niesie ze sobą także pewne zagrożenie. Jest nim – moim zdaniem – brak zasilania administracji terenowej urzędnikami, którzy przeszliby obiektywną selekcję oraz byliby poddani wymagającej procedurze weryfikacyjno-edukacyjnej na poziomie oferowanym przez KSAP. Warto byłoby spróbować przenieść te mechanizmy na inne – niż centrum – sfery działania administracji publicznej.
Do przeanalizowania byłaby kwestia skali działalności KSAP. Aktualnie jeden rocznik absolwentów liczy ok. 30 osób. W relacji do liczby zatrudnionych w administracji rządowej jest to skala niezwykle skromna. Realna wartość KSAP będzie określana nie tyle samą poprawnością uregulowań, ile prawnie zagwarantowanym wpływem szkoły (także w wymiarze ilościowym) na oblicze polskiej administracji. Aspekt ilościowy jest tu o tyle istotny, że bez niego trudno będzie stworzyć pewnego rodzaju masę krytyczną pozwalającą na sięgnięcie po nową jakość w działaniu urzędów.
Należałoby też się zastanowić, czy nie wprowadzić prawnego wymogu posiadania przez kandydatów na słuchaczy KSAP doświadczenia zawodowego. Z jednej strony pozwoliłoby to im na nabranie przekonania, że dokonują właściwego wyboru w zakresie służby państwu, a z drugiej – pomogłoby w rekrutowaniu osób mających nie tylko wiedzę akademicką, lecz także praktyczne umiejętności zawodowe w danej dziedzinie. To z kolei może wpływać pozytywnie na zdolności adaptacyjne absolwentów KSAP i ich przydatność do pracy na rzecz państwa.
Prace nad nowelizacją ustawy o KSAP mogłyby być też uwerturą dyskusji o sytuacji służby cywilnej w Polsce. Zasadne wydaje mi się bowiem poszukiwanie formuł, które służyłyby gruntowaniu konstytucyjnego założenia dotyczącego funkcjonowania fachowej i neutralnej politycznie służby publicznej.
Zasygnalizowałbym trzy zagadnienia, które są istotne z tego właśnie punktu widzenia. Po pierwsze, można by rozważyć celowość budowy centralnego systemu rekrutacji do służby cywilnej (a może i do innych segmentów służby publicznej). Obecnie bowiem nabory na wolne stanowiska są domeną poszczególnych urzędów, procedury rekrutacyjne są zróżnicowane, nie ma też jednego ośrodka, który byłby odpowiedzialny za selekcję kandydatów do pełnienia funkcji publicznych. Zakładam, że system tego rodzaju mógłby być oparty na centralnej instytucji przeprowadzającej nabór do zasobu kadrowego administracji rządowej, z którego poszczególne urzędy czerpałyby kadry zgodnie z merytorycznym zapotrzebowaniem. Istnienie systemu umożliwiłoby dobór kandydatów odpowiadających określonym wymogom, wobec których można by przeprowadzić dodatkową procedurę kwalifikacyjną już na konkretne stanowisko w służbie cywilnej. Warunkiem funkcjonalności tak pomyślanego systemu byłoby oparcie go na wiarygodnej i niezależnej instytucji publicznej – również w tym względzie myślę o KSAP, jej dorobku i autorytecie.
Po drugie zasadne byłoby zbudowanie klarownego systemu awansu, powiązanego zarówno z rozróżnieniem kategorii stanowisk w służbie cywilnej (specjalistyczne, samodzielne, koordynujące itd.), jak i istnieniem stanowisk określonego rodzaju (podreferendarz, specjalista, główny specjalista itp.). Mimo że przepisy prawa przewidują wymogi kwalifikacyjne na poszczególne stanowiska, to brak jest normatywnie określonych ścieżek awansu dających urzędnikom perspektywy stabilnej i rozwojowej drogi zawodowej.
Po trzecie, należałoby zmierzać ku wyeliminowaniu dualizmu w zakresie normatywnych podstaw zatrudniania pracowników w administracji rządowej. Obecnie w agendach rządowych poza ustawą z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej znajduje także zastosowanie ustawa z 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych. Ten ostatni akt jest jednak niedostosowany do wymogów nowoczesnej administracji. Przejawem tego normatywnego zacofania może być choćby to, że ustawa z 1982 r. nie zawiera uregulowań dotyczących transparentności w zakresie naboru na wolne stanowiska. Wydaje się, że w ten sposób dochodzi do uchybienia konstytucyjnemu wymogowi odnoszącemu się do równego dostępu obywateli do stanowisk publicznych.
Nie tylko administracja centralna, lecz także terenowa powinna być zasilana urzędnikami, którzy przeszli obiektywną selekcję i byli poddani wymagającej procedurze weryfikacyjno--edukacyjnej na poziomie oferowanym przez KSAP

Marcin Gubała legislator, naczelnik wydziału prawa konstytucyjnego w departamencie prawa karnego Ministerstwa Sprawiedliwości