Szefowie urzędów państwowych będą musieli uzasadnić zwolnienie osoby zatrudnionej na umowie terminowej. Niezbędne będzie także stosowanie dłuższego okresu wypowiedzenia

Rząd pracuje nad przepisami, które sprawią, że rozwiązanie umów terminowych będzie się odbywało na podobnych zasadach i z podobnym okresem wypowiedzenia jak tych na czas nieokreślony. To efekt wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 13 marca 2014 r. w sprawie C38/13. Obecnie niezależnie od trwania umowy na czas określony można ją wypowiedzieć z dwutygodniowym okresem bez podawania uzasadnienia i konsultacji ze związkami. Rewolucyjne zmiany w tym zakresie czekają jednak nie tylko kodeks pracy, ale także urzędnicze pragmatyki służbowe.

Zatrudnienie w administracji państwowej / DGP

Umowy w gminach

W samorządach co do zasady pracownicy na stanowiskach urzędniczych są zatrudniani na tzw. umowach wstępnych trwających do sześciu miesięcy. A po odbyciu służby przygotowawczej i zdanym egzaminie większość otrzymuje propozycje pracy na stałe.

Zgodnie z art. 16 ust. 1 ustawy z 28 listopada 2008 r. o pracownikach samorządowych (Dz.U. nr 223, poz. 1458 ze zm.) stosunek pracy takiej osoby nawiązuje się na czas nieokreślony lub określony. Także asystenci i doradcy mogą być zatrudniani na czas określony.

Uwzględniając wyrok TSUE, należałoby wszelkie zwolnienia osób zatrudnionych na kontraktach terminowych uzasadniać. A ich okres wypowiedzenia powinien być proporcjonalny do przepracowanego czasu i zbliżony do umów stałych. W efekcie po ponad sześciu miesiącach zatrudnienia pracownik zyskiwałby np. miesięczny okres wypowiedzenia, jaki obecnie stosuje się do stałych kontraktów.

– Są pewne stanowiska, jak np. doradcy i asystenci oraz zastępca wójta, w przypadku których bezwzględnie nie powinno się stosować dłuższych okresów wypowiedzenia niż dwa tygodnie – uważa dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Wyjaśnia, że osoby na tych stanowiskach od pierwszego dnia pracy zdają sobie sprawę, że zostały zatrudnione na okres trwania kadencji. Objęcie ich np. trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia po jej zakończeniu generowałoby więc niepotrzebne koszty.

– Na pozostałych stanowiskach w samorządach opowiadam się za tym, aby umowy terminowe miały zbliżone, a nawet takie same okresy wypowiedzeń, jakie będą przewidziane dla tych zatrudnionych na stałe – dodaje.

Praca u premiera

W administracji rządowej generalną zasadą jest, że po roku urzędnicy otrzymują stały kontrakt. Bywają jednak wyjątki.

– Nawet jeśli po roku pracy nowo zatrudniona osoba zdała egzamin końcowy i odbyła służbę przygotowawczą oraz otrzymała pozytywną ocenę, decyduje się czasami na zatrudnienie na czas określony. Często jest np. tak, że ktoś jest świetny merytorycznie, ale są wątpliwości, czy nadaje się do pracy w zespole – wyjaśnia Halina Stachura-Olejniczak, dyrektor generalny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.

Kancelaria premiera pracowała nad zmianami, które miały umożliwić zatrudnianie nowych pracowników na czas określony trwający do trzech lat. Ostatecznie nie weszły one w życie.

– Po roku można już poznać, jak pracuje urzędnik. Dlatego powinny być z nimi zawierane umowy na stałe. Opowiadamy się też za tym, aby rozwiązanie każdej umowy, w tym terminowej, było uzasadniane i konsultowane ze związkami – uważa Zbigniew Bartoń, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność”.

Przekonuje, że takie rozwiązania przyczynią się do eliminowania patologii przy zatrudnianiu w niektórych instytucjach państwowych.

W Sejmie swoboda

Do grupy urzędniczej, w której pod względem polityki kadrowej jest duża dowolność, zalicza się natomiast pracowników urzędów państwowych. Dotyczy to m.in. Kancelarii Sejmu, Senatu czy Prezydenta.

– Ustawa o pracownikach urzędów państwowych nie reguluje tych kwestii, więc stosujemy bezpośrednio kodeks pracy. Jeśli jego przepisy się zmienią, to automatycznie zostaniemy objęci nowymi regulacjami – mówi Aleksandra Skorupka, dyrektor biura prawnego i spraw pracowniczych Kancelarii Senatu.

Podkreśla, że urzędy nie powinny mieć problemów ze stosowania dłuższych okresów wypowiedzenia przy umowach terminowych, bo najczęściej po roku urzędnicy otrzymują stałe kontrakty.

Aleksandra Skorupka uważa, że jeśli trzeba, to będą też uzasadniane wypowiedzenia umów terminowych. Zaznacza jednak, że Trybunał Konstytucyjny stwierdził już wcześniej (w wyroku z 2 grudnia 2008 r., sygn. akt P 48/07), że nie trzeba tego robić.

Odesłanie do kodeksu

Zdaniem ekspertów rząd na etapie poprawiania kodeksu pracy w zakresie dostosowania przepisów do wspomnianego wyroku TSUE powinien uwzględnić wszystkie pragmatyki służbowe.

– Jeśli zostaną wprowadzone poprawne rozwiązania dotyczące wypowiadania kontraktów terminowych, to nie widzę przeciwwskazań, aby w tym zakresie urzędnicze przepisy odsyłały do regulacji kodeksowych – uważa dr Aleksander Proksa, były prezes Rządowego Centrum Legislacji.

Według niego przy tej okazji warto przy tych zmianach uwzględnić możliwość zatrudniania urzędników na dłuższe umowy na czas określony. – Dzięki temu szefowie urzędów mieliby więcej swobody w zatrudnianiu pracowników do określonych zadań – twierdzi.

Innego zdania jest dr Stefan Płażek. Podkreśla, że sądy pracy nie tolerują umów terminowych dłuższych niż dwa lata, jeśli nie udowodni się, że do ich zawarcia były szczególne powody.