Powyższy dylemat zdaje się dobrze oddawać obecną sytuację urzędów pracy, które ciągle czekają na obiecane 500 mln zł na programy aktywizacji bezrobotnych. O odmrożenie tych środków resort pracy wnioskował już w lipcu, ale decyzji ministra finansów jak nie było, tak nie ma.

Cała sytuacja przypomina nieco zabawę w dobrego i złego policjanta. Władysław Kosiniak-Kamysz nieustannie obiecuje, że zrobi wszystko, by znalazły się pieniądze na pomoc bezrobotnym, a Jacek Vincent-Rostowski, choć enigmatycznie i nie wprost, to jednak potwierdza, że stan kasy państwa nie pozwala na taki wydatek.

Wszystko więc wskazuje na to, że w ciągu najbliższych miesięcy aktywizacja bezrobotnych przez urzędy pracy będzie czystą fikcją. Taka sytuacja to jednak nic nowego. Przez brak środków ten sam schemat powtarza się niemal co roku (może z wyjątkiem poprzedniego, gdy dodatkowe pieniądze ostatecznie się znalazły). Z reguły w ostatnim kwartale, m.in. z powodu zakończenia prac sezonowych, wskaźnik bezrobocia rośnie, a tymczasem kasa urzędów pracy świeci pustkami. Urzędnicy poza wypłatą zasiłków nie mają co robić. Brak środków pogłębia i tak nie najlepsze nastawienie bezrobotnych do pośredniaków. Tym bardziej że urzędy zapominają często o zamieszczeniu na swojej stronie internetowej informacji o tym, że środki na aktywizację już się skończyły.
Mimo takiej przygnębiającej diagnozy przekazanie pieniędzy właśnie w tym momencie wcale nie byłoby najlepszym rozwiązaniem. I tak nie ma już szansy, by urzędy mogły je sensownie wydać. Aby nie zwracać niewykorzystanych środków pod koniec roku, pośredniaki musiałyby się śpieszyć. Pozostają im właściwie dwie drogi – przeznaczenie ich na dotacje dla osób chcących założyć działalność gospodarczą albo na wyposażenie stanowiska pracy dla bezrobotnego zatrudnianego przez pracodawcę. Łatwiejszy jest ten pierwszy sposób. Z uwagi na wysokość dotacji (ponad 20 tys. zł) zawsze znajdą się na nie chętni.
To jest jednak dyskusyjny instrument wsparcia, bo dotowane firmy zakładają często osoby, które są zainteresowane tylko otrzymaniem pieniędzy, a nie stworzeniem dla siebie miejsca pracy. Nie ulega też wątpliwości, że nie każdy bezrobotny może i powinien być przedsiębiorcą. Przeznaczenie całości pieniędzy z Funduszu Pracy tylko na tę formę aktywizacji może więc oznaczać, że spora ich część zostanie zmarnowana. Zasada lepiej późno niż wcale w tym przypadku się więc nie sprawdza.
Może warto byłoby zachować te środki na przyszły rok.