W przypadku nieznalezienia pracy bezrobotnemu agencja będzie musiała zwrócić całe wynagrodzenie. To może skutecznie zablokować zlecanie usług prywatnym podmiotom.
Pomysł resortu pracy, aby zlecać pracę z bezrobotnymi agencjom zatrudnienia, od początku budzi wiele skrajnych emocji wśród partnerów społecznych. Przeciwne są mu w większości związki zawodowe. Z kolei pracodawcy do tej pory byli temu rozwiązaniu przychylni, widząc w nim tani i skuteczny sposób aktywizowania bezrobotnych.
Jednak przygotowany przez resort pracy projekt zmian w ustawie z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 674 z późn. zm.) ma ich zdaniem poważne mankamenty. Konfederacja Lewiatan zarzuca, że projekt reformy wprowadza niepewny system wynagradzania firm. Ma być uzależniony nie tylko od znalezienia bezrobotnemu pracy, ale także od jej utrzymania co najmniej przez pół roku. Zdaniem tej organizacji projekt reformy wprowadza też dotkliwy system kar dla agencji za niezrealizowanie wskaźnika skuteczności zatrudnienia ich klientów.
– Przedsiębiorcy będą musieli kalkulować, czy wynagrodzenie za osoby, którym znaleźli pracę, pokryje także koszty aktywizacji tych, których nie udało się umieścić w zatrudnieniu. Proponowane wynagrodzenie za jednego bezrobotnego wynosi trzykrotność przeciętnej płacy, co nie jest wygórowaną kwotą. Takie rozwiązanie może zniechęcić firmy do przystępowania do przetargów – twierdzi Łukasz Komuda, ekspert Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.
Zdaniem ekspertów Lewiatana Ministerstwo Pracy powinno zmierzać raczej do upowszechnienia współpracy publicznych służb zatrudnienia i firm prywatnych.
– Skoro urzędy pracy się nie sprawdziły, powinniśmy dać szansę prywatnym przedsiębiorstwom, które często mają międzynarodowe doświadczenie w zakresie aktywizacji. Takie rozwiązanie od lat z powodzeniem funkcjonuje choćby w Wielkiej Brytanii – mówi Ewelina Pietrzak, ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Konfederacja uważa, że reforma urzędów pracy niewiele zmieni, jeśli zlecenia aktywizacji najtrudniejszych bezrobotnych otrzymają wyłącznie niektóre z nich, wyłonione przez marszałków województw. W ocenie ekspertów Lewiatana pośredniakom należałoby zostawić swobodę w korzystaniu z usług firm prywatnych. Podobnego zdania są także inni eksperci.
– Ministerstwo na razie przyjmuje strategię ostrożnościową. Współpracę z agencjami pracy mają podejmować m.in. te powiaty, które są najmniej skuteczne w znajdowaniu zatrudnienia swoim klientom. To zawężenie możliwości zlecania usług jest wątpliwe, bo skuteczny powiat także może nie radzić sobie z poszukiwaniem pracy dla osób oddalonych od rynku pracy – uważa Łukasz Komuda.
W ocenie eksperta nieuzasadniona jest również liczba osób bezrobotnych kierowanych jednorazowo do aktywizacji w agencji zatrudnienia. Poprzednio resort pracy proponował, by było to 250 osób, obecnie - 200.
- W ten sposób ministerstwo promuje duże, międzynarodowe firmy, bo tylko takie będą w stanie obsłużyć tak dużą liczbę bezrobotnych. Tymczasem jakość obsługi w przypadku mniejszych firm wcale nie musi być gorsza - podkreśla Łukasz Komuda.
Etap legislacyjny
Konsultacje projektu ustawy