Na papierze PIP ma szerokie uprawnienia. Okazuje się, że w kluczowych dla pracowników kwestiach jej uprawnienia są niewielkie lub kwestionowane.
Jak działa Państwowa Inspekcja Pracy / Dziennik Gazeta Prawna
Dziesiątki tysięcy skarg i ponad milion telefonów z pytaniami i prośbami o poradę rocznie świadczą o dużym zaufaniu zatrudnionych do Państwowej Inspekcji Pracy. Niestety, inspektorzy nie zawsze mogą pomóc. Wszystko przez przepisy, które utrudniają im usunięcie naruszeń prawa w firmach. Chodzi zarówno o tak skomplikowane kwestie, jak umieszczenie stanowiska w ewidencji prac w szczególnych warunkach, jak i z pozoru oczywiste sprawy, jak badanie temperatury panującej w zakładzie.

Pomostowy kłopot

Inspektorzy mają problem np. z wykonywaniem uprawnień związanych z kontrolą ewidencji osób wykonujących pracę w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze.
– Mamy około tysiąca spraw związanych z wpisem do tej ewidencji – informuje Agata Kostyk-Lewandowka z Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu.
Teoretycznie zgodnie z art. 11a ustawy o PIP (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 404 z późn. zm.) inspektor jest uprawniony do nakazania firmie, aby umieściła danego pracownika we wspomnianej ewidencji osób. Od tego zależy, czy będzie miał prawo do świadczeń pomostowych.
Początkowo organy PIP wydały wiele ostatecznych decyzji administracyjnych korzystnych dla pracowników, które w sądownictwie administracyjnym były akceptowane. Z czasem sytuacja się zmieniła. 19 kwietnia 2011 r. zapadł wyrok NSA (syg. akt SA/Po 605/10) kwestionujący prawo inspekcji pracy do wydawania rozstrzygnięcia w tym zakresie. Wyroki w kolejnych sprawach także były niekorzystne dla zatrudnionych i podważały uprawnienia PIP.
W sprawę zaangażowany jest rzecznik praw obywatelskich
– Mamy kilka pism dotyczących art. 11a ustawy o PIP. Sprawę skierowało do nas Stowarzyszenie Inspektorów Pracy. Kilka dni temu wpłynęło też pismo od głównego inspektora pracy – mówi Lesław Nawacki, dyrektor Zespołu Prawa Pracy i Zabezpieczenia Społecznego RPO.
Podkreśla, że Biuro RPO dostrzega problemy z wykonywaniem przez inspekcję jej obowiązków w interesie osób pracujących w szczególnych warunkach.
– Analizujemy problem. Być może rzecznik skieruje wystąpienie w tej sprawie do ministra pracy – dodaje.

Zlecenie na etat

Inspektor pracy nie może też w istotny sposób pomóc osobie, która jest zatrudniona na podstawie umowy cywilnoprawnej, ale na zasadach charakterystycznych dla stosunku pracy. Teoretycznie może skierować do sądu sprawę o ustalenie istnienia stosunku pracy, ale z reguły tego nie czyni, bo zatrudniony na umowie cywilnej w obawie przed utratą źródła utrzymania nie współpracuje z PIP.
W ubiegłym roku złożono tylko 81 takich powództw na rzecz 89 pracujących. W dobie powszechnego samozatrudnienia i pracy na zlecenie liczby te wydają się – delikatnie mówiąc – mało imponujące.
Z perspektywy PIP najbardziej skuteczną formą oddziaływania na pracodawców w takich sprawach jest kierowanie wystąpień. Inspektorzy wnoszą w nich o zastąpienie kontraktów cywilnoprawnych umowami o pracę. Wystąpienia nie mają jednak charakteru decyzji administracyjnej.
W tym przypadku sytuacja może się zmienić. Nad wprowadzeniem nowych przepisów rozszerzających uprawnienia PIP w zwalczaniu nadużywania umów cywilnoprawnych pracuje już Sejm. Zgodnie z poselskim projektem inspektor nie będzie musiał wytaczać wspomnianych powództw, lecz od razu będzie mógł nakazać – opierając się na dokonanych ustaleniach – zastąpienie kontraktu cywilnoprawnego umową o pracę. Firmie ma przysługiwać środek odwoławczy na zasadach ogólnych.

Firmo, wypłać pensje

Do inspekcji często zgłaszają się też osoby, które nie dostały na czas pensji. Jednak inspektorzy mogą pomóc jedynie części z nich. Owszem, mogą wydać nakaz zapłaty, który podlega egzekucji administracyjnej, lecz można go zastosować tylko w oczywistych, niespornych przypadkach. W dużej liczbie spraw o pieniądze za pracę są zastosowane mniej dolegliwe środki (np. wystąpienie). Często możliwość działania inspektora sprowadza się do porady dla zatrudnionego, by skierował sprawę do sądu pracy.
Działania inspekcji w tym zakresie przy ograniczonych możliwościach i tak można uznać za sukces. W ubiegłym roku udało się wyegzekwować 102 mln zł należności dla 118 tys. pracowników.
Uf, jak gorąco
Także w pozornie oczywistych sprawach inspektor ma często związane ręce. Przykładem jest pomiar temperatury w miejscu pracy. W sezonach zimowym i letnim dla wielu zatrudnionych istotna jest realizacja przez pracodawcę uprawnień związanych z upałami lub chłodem (np. dostarczenie napojów lub miejsc do ogrzania). Jednak inspektorzy mają wątpliwości, czy mogą sami dokonywać miarodajnych pomiarów temperatury, czy też powinna to robić akredytowana Sekcja Badań Środowiska Pracy działająca w Gdyni. Z dyskusji na forum internetowym Stowarzyszenia Inspektorów Pracy RP wynika, że praktyka dotycząca pomiarów temperatury jest zróżnicowana. Na przykład we wrocławskim OIP stopnie Celcjsza mierzone są samodzielnie.
– To prosty pomiar, niezwiązany z żadnymi normami dotyczącymi metodologii. Inspektorzy pracy OIP Wrocław, sprawdzając przestrzeganie przez pracodawców przepisów par. 30 rozporządzenia z 26 września 1997 r. w sprawie ogólnych przepisów bhp, mierzą temperaturę na stanowiskach pracy legalizowanymi przyrządami – tłumaczy Agata Kostyk-Lewandowska.
Podkreśla, że wyniki tych pomiarów są wprowadzane do protokołu kontroli i na tej podstawie, w razie konieczności, wydawana jest decyzja w sprawie zapewnienia odpowiedniej temperatury.
– Jednak badanie mikroklimatu w firmie muszą wykonywać akredytowane laboratoria. Podobnie jest z hałasem – dodaje.
W koniecznych przypadkach takie badanie jest zlecane akredytowanemu przez Polskie Centrum Akredytacji gdyńskiemu Laboratorium Badań Środowiskowych PIP.