Zaledwie 2,7 tys. Polaków pobierało w 2012 r. zasiłki dla bezrobotnych przysyłane z zagranicy. W tej grupie znalazło się 28 osób z kuroniówką z... upadającej Grecji.
Zaledwie 2,7 tys. Polaków pobierało w 2012 r. zasiłki dla bezrobotnych przysyłane z zagranicy. W tej grupie znalazło się 28 osób z kuroniówką z... upadającej Grecji.
Polacy przyjeżdżający do Wielkiej Brytanii czy do Holandii na kilka miesięcy tylko po to, by zdobyć tam uprawnienia do lokalnych świadczeń – są częstym tematem zachodnich mediów i debaty politycznej. Tabloidy brytyjskie czy skrajni holenderscy politycy lubią wyolbrzymiać problem i mówić nawet o zagrożeniu ze Wschodu. W praktyce to jednak zjawisko marginalne.
Za granicą pracuje około 1,7 mln Polaków. W naszym kraju zagraniczny zasiłek dla bezrobotnych pobierają niecałe trzy tysiące. Do tego od lat widać wyraźny trend spadkowy – mniej osób pobiera zagraniczną kuroniówkę.
W ubiegłym roku zmniejszyła się liczba Polaków, którzy korzystali z zagranicznych zasiłków dla bezrobotnych – wynika z danych resortu pracy i wyliczeń DGP. Było ich 2741, czyli o 465 mniej niż w roku poprzednim i aż o prawie 3 tys. mniej niż w rekordowym 2009 r., gdy nasiliły się powroty spowodowane kryzysem na Zachodzie.
Polacy, którzy stracili pracę za granicą i nabyli prawo do zasiłku dla bezrobotnych, rzadko decydują się na powrót do ojczyzny, bo wiedzą, jak trudną mamy sytuację na rynku pracy – ocenia prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Szukają nowej pracy na miejscu.
– Ponadto ci, którzy są na obczyźnie ponad rok, w większości nie zamierzają wracać. Wiele osób zaciągnęło tam kredyty na długie lata na budowę domu lub zakup mieszkania – komentuje prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego.
Profesor dodaje, że emigranci wciąż bardzo dobrze pamiętają również doświadczenia tych osób, które powróciły nad Wisłę w 2009 r. po tym, jak straciły pracę w wyniku kryzysu, który Zachód dotknął wcześniej niż Polskę.
– Miały wtedy problemy z ponowną integracją ze swoim środowiskiem i ze znalezieniem pracy – mówi prof. Iglicka.
Ciekawe są dane pokazujące, skąd do Polski płynęła zagraniczna kuroniówka. Z danych resortu pracy wynika, że w ubiegłym roku najwięcej zasiłków dla bezrobotnych transferowanych było z Irlandii, Niemiec, Islandii, Holandii, Norwegii i Wielkiej Brytanii.
Ich wysokość jest w poszczególnych krajach zróżnicowana. Niemiecki bezrobotny, który ma na utrzymaniu dzieci, po utracie pracy dostaje 67 proc. ostatniej pensji. Do tego dochodzą dopłaty do czynszu i zasiłki na wychowanie dzieci. Z kolei zasiłek w Irlandii po przeliczeniu wynosi ponad 3 tys. zł.
W Wielkiej Brytanii miesięczne świadczenie dla osoby samotnej w wieku poniżej 25 lat wynosi prawie 1,1 tys. zł, a dla starszej osoby prawie 1400 zł. W Norwegii zasiłek dla osoby bez pracy może wynieść maksymalnie nawet blisko 13 tys. zł – w zależności od wcześniejszych dochodów. Osoby, które go otrzymały, uprawnione są też do dodatku urlopowego oraz dodatku na każde dziecko w wieku do 18 lat – wynika z publikacji europejskich służb zatrudnienia EURES.
Także w Holandii wysokość zasiłku jest uzależniona od wcześniejszych dochodów – opiera się na średniej stawce dziennej z okresów zatrudnienia – przez pierwsze dwa miesiące bezrobotny otrzymuje świadczenie wyliczane na podstawie 75 proc. stawki dziennej, a w kolejnych miesiącach wskaźnik ten wynosi 70 proc.
Jest też pewna grupa rodaków, która po krótkim pobycie za granicą wraca do naszego kraju i ubiega się o polski zasiłek dla bezrobotnych z uwzględnieniem okresu zatrudnienia na obczyźnie. W ubiegłym roku było ich 20 tys. Ta liczba nie dziwi ekspertów, bo ich zdaniem są to zazwyczaj osoby, które zatrudniają się systematycznie za granicą do prac sezonowych, np. w rolnictwie. Ich okres pracy tam jest za krótki, aby otrzymać miejscowy zasiłek dla bezrobotnych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama