Resort pracy nie chce wpisywać do kodeksu pracy zasad zwalniania ze świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia.
– Coraz częściej firmy odsuwają pracownika od pracy w okresie wypowiedzenia nawet wbrew jego woli. Przepisy nie zabezpieczają interesów podwładnych. Nie wiadomo również, jak obliczyć ich wynagrodzenie za czas nieświadczenia pracy, jeżeli składa się z części stałej i z ruchomej uzależnionej np. od wyników sprzedaży. Należy doprecyzować przepisy kodeksowe w tym zakresie – uważa Stanisław Szwed, poseł PiS.
Parlamentarzysta wystosował do ministra pracy interpelację z zapytaniem, czy resort podejmie prace nad przepisami dotyczącymi zwolnienia z obowiązku pracy w okresie wypowiedzenia. W odpowiedzi Radosław Mleczko, wiceminister pracy, stwierdził, że nie ma takiej potrzeby. W ocenie ministerstwa w całym okresie zatrudnienia, zgodnie z istotą stosunku pracy, pracownik jest zobowiązany do wykonywania pracy określonej w umowie, a pracodawca do wypłaty wynagrodzenia. W zamian za wywiązywanie się z zdań pracodawca ma obowiązek jego zatrudniania. Powinno to więc oznaczać dopuszczenie podwładnego do faktycznego wykonywania pracy przez cały okres trwania umowy, a więc także przez okres wypowiedzenia.
– W praktyce mogą wystąpić wyjątkowe sytuacje, w których zwolnienie z obowiązku świadczenia pracy może być usprawiedliwione słusznym interesem pracodawcy, zaś dalsze jej wykonywanie byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego – podkreśla Radosław Mleczko.
Dodaje, że takie działanie pracodawcy powinno nastąpić za zgodą podwładnego. Wynika to z zasady wolności nawiązywania stosunku pracy, jak również cywilistycznej zasady swobody umów.