Serwisy internetowe i agencje pośrednictwa pracy oferują pracę absolwentom szkół wyższych i zawodowych proponując im wynagrodzenia o 5 – 13 proc. niższe od ich oczekiwań – wynika z raportu firmy analitycznej Sedlak & Sedlak, portalu rekrutacyjnego Pracuj.pl, a także agencji rekrutacyjnej Start People.
Absolwenci kierunków inżynieryjno-technicznych dostają dziś 2,7 – 3 tys. zł brutto, czyli o 5 proc. mniej, niżby chcieli. Za to młodzi humaniści, absolwenci uczelni artystycznych i specjaliści od ochrony środowiska zarabiają poniżej 1,6 – 2 tys. zł brutto, a więc o 10 – 13 proc. mniej, niż wynoszą ich oczekiwania.
Kaja Waglewska, która w ubiegłym roku skończyła krakowską Akademię Sztuk Pięknych, za doradztwo projektowe w jednym z dużych salonów meblarskich dostaje 1,3 tys. netto miesięcznie, czyli prawie trzy razy mniej niż jej kolega z liceum, który skończył wydział budownictwa na politechnice.
Najwyższe wynagrodzenia osiąga się w metropoliach. W Warszawie świeżo upieczeni inżynierowie informatycy mogą liczyć na 4 – 5 tys. zł brutto. Ale w Łodzi średnie stawki nie przekraczają 3 tys. zł brutto. Wysokość zarobków absolwentów zależy też od wielkości firmy. Z raportu Sedlak & Sedlak wynika, że średnia w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej tysiąca osób wyniosła w ubiegłym roku 2,9 tys. zł, podczas gdy w mikrofirmach tylko 2 tys. zł brutto.
Najwięcej propozycji pracy dla młodych jest dziś w centrach usług księgowo-finansowych, dużych firmach handlowych, a także w firmach konsultingowych. Renomowany Ernst & Young w ramach wiosennego naboru przyjmie w tym roku ok. 200 osób po studniach ekonomicznych, prawniczych i finansowych. Średnie wynagrodzenie na starcie przekracza 4 tys. zł brutto, więc nic dziwnego, że zgłosiło się kilka tysięcy kandydatów.
Rośnie też liczba ofert dla absolwentów w agencjach pośrednictwa pracy. W Start People stanowią one dziś 30 – 40 proc. wszystkich zgłoszonych propozycji, czyli prawie o 20 proc. więcej niż rok temu.
Z kolei na Pracuj.pl. liczba ofert dla absolwentów wzrosła w porównaniu z czwartym kwartałem 2011 roku o 10 proc. O tym, że w firmach rośnie popyt na młodzież, świadczą też dane GUS. W marcu w urzędach pracy zarejestrowanych było 437 tys. osób do 25. roku życia, czyli o 6,8 proc. mniej niż rok temu. To m.in. efekt większego zapotrzebowania firm na pracowników sezonowych, ale też coraz mniejszych oczekiwań płacowych absolwentów.
– W momencie gdy bezrobocie wśród nich sięga 26 proc., a w niektórych regionach przekracza 50 proc., młodzi biorą każdą ofertę i nie dyskutują o stawkach – mówi Mateusz Walewski, ekspert z KMPG.
Statystyki są jednak wciąż pesymistyczne. Nadal co piąty bezrobotny to osoba młoda.