Ograniczenie pracy na czas określony nie powinno stwarzać problemów. Trudniejsze będą rozmowy o samozatrudnieniu - mówi dr hab. Jacek Męcina, przewodniczący zespołu prawa pracy i układów zbiorowych Komisji Trójstronnej.
Jest zielone światło dla rozmów o czasie pracy. Komisja Trójstronna ma zmieniać cały dział VI k.p. regulujący czas pracy. To potężny materiał, trudna materia, a kryzys nie będzie czekał. Jak głębokie powinny być zmiany w przepisach o czasie pracy.
Jesteśmy za tym, by w kodeksie znalazły się tylko podstawowe przepisy określające granice, w jakich pracodawca i pracownicy muszą się poruszać. Mam na myśli m.in. dobowe tygodniowe normy czasu pracy, maksymalne okresy rozliczeniowe, limity nadgodzin, zakazy pracy w święta itp. Pozostałe, bardziej szczegółowe rozwiązania byłyby uzgadniane na poziomie zakładu pracy. W myśl zasady, że co nie jest zabronione, jest dozwolone.
Ale związki pewnie zaczną twierdzić, że pracodawcy będą łamać przepisy, wprowadzając niekorzystne rozwiązania.
Mogą być takie wątpliwości, ale przecież w ustawie antykryzysowej wiele elastycznych rozwiązań było wprowadzanych w trybie porozumień z przedstawicielami załóg i jak pokazują dane Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) liczba naruszeń przepisów w nich zawartych była minimalna i pojawiały się one z reguły w początkowym okresie funkcjonowania ustawy. Nie mamy nic przeciwko temu, aby treść takich porozumień była badana przez inspektorów pracy i korygowana, jeśli byłaby niezgodna z prawem. Wiem, że strona związkowa chce, by najdalej idące rozwiązania dotyczące organizacji pracy mogły znajdować się w zakładowych układach zbiorowych pracy. To trochę ograniczy zasięg wprowadzania elastycznych rozwiązań. My będziemy proponować rozwiązania dające gwarancje dla pracowników, o które zabiegają związki. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że pewne rozwiązania dotyczące wydłużania okresów rozliczeniowych do 12 miesięcy mogłyby dotyczyć tylko pracowników zatrudnionych na czas nieokreślony. Takie rozwiązanie jest korzystne dla pracodawcy i dla związków. Daje stabilność zatrudnienia i promuje umowy na czas nieokreślony, o co szczególnie zabiega strona społeczna.
Umówiliście się, że podjęte będą rozmowy dotyczące ograniczenia umów na czas określony.
Co do umów na czas określony jesteśmy po wstępnych rozmowach ze związkami i znamy ich oczekiwania. Pole do negocjacji jest otwarte. Raczej nie będzie problemu by wynegocjować jakiś maksymalny okres pracy na podstawie umów okresowych, po którym umowa będzie musiała być stała. Nie wiem, czy będzie to 24 czy 36 miesięcy. A może wprowadzimy pewną gradację ochrony umów, np. dłuższe umowy próbne, potem wraz z dłuższym stażem można by powiązać pewne świadczenia, z których korzystaliby pracownicy na umowach okresowych, np. odprawy za zwolnienie z przyczyn nieleżących po stronie pracownika.
A co z ograniczaniem przypadków korzystania z samozatrudnienia?
To trudny i skomplikowany problem. Najpierw zbadamy sprawę, by mieć obraz tego, co się dzieje w zakładach pracy. Pomocne będą dane PIP. Trzeba pamiętać, że umowa o pracę podlega innym rygorom niż umowa cywilnoprawna. Tam strony mają większą swobodę kształtowania wzajemnych relacji. Trudno jest narzucać wolnym ludziom sztywne rozwiązania. Już teraz świadczący pracę na podstawie umów cywilnoprawnych mają zagwarantowane w nich pewne uprawnienia quasi-pracownicze, ale w przypadku samozatrudnienia każdy działa na własny rachunek. Jesteśmy otwarci na rozmowę, ale obawiam się, że w tej kwestii trudno będzie wprowadzić zmiany.
Łatwiej będzie porozumieć się w sprawie pracy tymczasowej?
Co do tej sprawy należy przeanalizować wnioski wysuwane zarówno przed przedsiębiorców, jak i środowiska pracowników tymczasowych. Z pewnością obecne przepisy można poprawić, ale w tym przypadku byłbym bardzo ostrożny. Im więcej tematów będziemy poruszać, tym bardziej wydłuży się termin przygotowania propozycji zmian.
To jak będzie wyglądał kalendarz negocjacji?
Powinniśmy ruszyć dosyć szybko. Teraz czekamy na materiały rządu. Przypuszczam, że powinny one być gotowe w przyszłym tygodniu. Partnerzy społeczni będą mieli około 2 tygodni na analizę i przygotowanie konkretnych propozycji. Myślę, że rozmowy trójstronne zaczną się około 20 marca. Ile potrwają, trudno powiedzieć. Wiele będzie zależało od aktywności rządu. Myślę, że słuchając strony pracodawców i związkowców, przedstawi on swoją perspektywę i będzie prezentował rozwiązania, które będą dyskutowane. Wiele kwestii było już omawianych w dialogu autonomicznym, zręby nowego działu VI k.p. są przygotowane przez resort pracy, więc grunt do rozmów jest przygotowany. Jestem optymistą, ale na finał rozmów ze względu na rozbudowaną i wrażliwą tematykę trzeba będzie poczekać raczej miesiące niż tygodnie.