Rosnąca liczba zakażeń stawia pod znakiem zapytania powrót pracowników do biur.
/>
Komisja Europejska podaje, że prawie trzy czwarte spośród 32 tys. jej pracowników obecnie wykonuje pracę zdalnie. Tak będzie co najmniej do połowy września, kiedy KE ma zdecydować o ewentualnym powrocie urzędników do biur w Brukseli. Wszystko będzie zależało od krzywej zakażeń. Ostatni wzrost liczby przypadków COVID-19 sprawił, że Europejski Bank Centralny z siedzibą we Frankfurcie nad Menem – jak informuje Bloomberg – poprosił swoich pracowników, by pozostali w domach jeszcze do końca roku. Chodzi o grupę 3,5 tys. urzędników.
Pod tym względem instytucje europejskie są w awangardzie, ale i potencjalne ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa wśród zazwyczaj wysoce mobilnych pracowników, pochodzących z państw rozproszonych po całym kontynencie, jest o wiele większe.
Telepraca jest jednak udogodnieniem, które – jak stwierdza raport Wspólnego Centrum Badawczego działającego przy KE – pogłębia nierówności wśród pracowników w Europie. Na pracę z domu mogą sobie pozwolić najczęściej pracownicy najlepiej opłacanych zawodów i o wysokich kwalifikacjach. 25 proc. osób znajdujących się w ćwiartce o najwyższej dystrybucji dochodów w 2018 r. wykonywało pracę zdalnie. Natomiast w dolnej połowie odsetek ten spada poniżej 10 proc.
Pandemia pogłębia tę nierówność. – Jak się wyjdzie z baniek wielkomiejskich, to praca zdalna praktycznie nie istnieje – komentuje wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Andrzej Kubisiak. – Jeżeli spojrzymy na strukturę zatrudnienia w Polsce, to mniej więcej do 20 proc. Polaków jest w stanie realizować pracę zdalnie – dodaje. W czterech największych gałęziach gospodarki w Polsce, którymi są produkcja, budownictwo, logistyka i handel bezpośredni, praca zdalna jest niemożliwa.
Dane Eurostatu pokazują, że w Polsce praca zdalna przed pandemią była rzadkością, ale nie odbiegała mocno od średniej europejskiej. W 2019 r. obowiązki służbowe poza miejscem pracy wykonywało 4,6 proc. polskich pracowników, a średnia dla 27 krajów UE wynosi 5,4 proc. Spośród krajów UE jedynie trzy osiągnęły wynik dwucyfrowy, są to Holandia i Finlandia (oba państwa z wynikiem 14,1 proc.) oraz Luksemburg (11,6 proc.). Europejski ośrodek statystyczny nie dysponuje danymi z tego roku, ale według badania polskiego GUS odsetek pracujących z domu w I kw. 2020 r. w Polsce wzrósł do 6,4 proc., przy czym w ostatnich dwóch tygodniach tego okresu wyniósł rekordowe 14,2 proc. ‒ Wśród tych osób aż 71,8 proc. jako bezpośredni powód pracy w domu wskazało sytuację związaną z koronawirusem – podaje GUS.
Ale i w branżach takich jak IT, których praca nie wymaga obecności w biurze, istnieją spore różnice w dostępie do telepracy. Według Wspólnego Centrum Badawczego pracownicy obsługi klienta i młodsi specjaliści dużo rzadziej pracują w domu niż menedżerowie i starsi specjaliści, mimo że ich praca w porównywalnym stopniu bazuje na korzystaniu z komputera. W ocenie ekspertów może to być częściowo tłumaczone tym, że pracowników niższego szczebla – i mniej zarabiających – jest więcej, często podlegają ścisłemu nadzorowi, a ich wydajność jest bacznie monitorowana, co oznacza, że mają mniejszą autonomię, jeśli chodzi o czas i miejsce pracy.
Rosnąca liczba zakażeń stawia pod znakiem zapytania powrót pracowników do biur. Chociaż – jak prognozuje Andrzej Kubisiak – kolejny lockdown jest najmniej prawdopodobny ze wszystkich scenariuszy z uwagi na kondycję gospodarek.
– Przestawienie się na pracę zdalną ma daleko idące konsekwencje i nie chodzi tu tylko o potencjalnie pustoszejące przestrzenie biurowe. Zmiana modelu pracy będzie miała olbrzymie znaczenie dla usług gastronomicznych, które bardzo mocno są powiązane i zależne od tego, czy pracownicy biurowi dojeżdżają do centrów miast i ośrodków biurowych, czy nie – wskazuje ekspert. ©℗