Zamrożenie podwyżek, wypowiadanie korzystnych dla pracowników układów zbiorowych, obniżka pensji na kierowniczych stanowiskach – to dopiero początki oszczędności, jakie szykują samorządy.
DGP
Wraz z końcem pierwszego półrocza lokalni włodarze analizują swoje budżety i nie wykluczają, że będą szukać oszczędności w podległych im urzędach. Niektóre już teraz przystępują do niełatwych negocjacji z pracownikami, którzy padną ofiarą polityki zaciskania pasa.

Bez profitów dla urzędów

W niektórych samorządach pracownicy mogli liczyć na automatyczny wzrost płac wraz z podwyższaniem płacy minimalnej. To efekt wynegocjowanych przed laty ze związkami zawodowymi porozumień w postaci np. układów zbiorowych. Teraz, w związku z problemami wywołanymi przez koronawirusa, przyszła pora na renegocjacje.
Taki zamiar zadeklarował już urząd miasta w Toruniu. Chodzi o układ zbiorowy dotyczący zatrudnienia pracowników administracyjnych i obsługi placówek oświatowych. Dotychczas mieli zagwarantowane, że ich pensje to 100–148 proc. płacy minimalnej. Obecnie władze chciałyby z tego mechanizmu zrezygnować.
– Trzeba zaznaczyć, że w myśl prawa pracy to nie prezydent jest pracodawcą dla pracowników poszczególnych jednostek organizacyjnych, są to ich kierownicy lub dyrektorzy. Realizacja powyższych zaleceń jest zatem uzależniona od specyfiki poszczególnych jednostek i zapisów w regulaminach wynagradzania, których zmiana również często wymaga uzgodnień ze związkami zawodowymi – tłumaczy Adrian Aleksandrowicz, rzecznik prasowy toruńskiego magistratu.
Związkowcy szykują się na poważną batalię. – Spotkanie ze związkami zawodowymi przewidziane jest 7 lipca. Nasi członkowie nie zgadzają się na żadne obniżki, bo nie ma ku temu podstaw – podkreśla Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury w FZZ. Jak dodaje, nie ma też podstaw prawnych, aby ze względu na pandemię podejmować decyzję o zmianie układu zbiorowego pracy.
Wtóruje mu Lucyna Walczykowska, przewodnicząca Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność” – Obawiam się, aby inne urzędy nie chciały naśladować Torunia w szukaniu oszczędności u najmniej zarabiających pracowników – mówi.

Oszczędzamy na wszystkim

Wygląda jednak na to, że to nadzieje płonne, bo samorządy szukają już oszczędności, gdzie się tylko da, również kosztem płac. W większości urzędów wstrzymuje się planowane podwyżki, a także nagrody.
Sławomir Wittkowicz informuje, że lokalni włodarze apelują do dyrektorów podległych im placówek, aby nie wykonywali uchwał dotyczących przyznawania nagród pracownikom oświaty. – A już w czerwcu trzeba przygotowywać dokumenty, aby na Dzień Edukacji Narodowej środki były wypłacane – zauważa. Wskazuje też na nieprawidłowości związane z odpisem z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych w Lublinie.
Samorządy chcą oszczędzać również na pracownikach zajmujących stanowiska urzędnicze. – Otrzymaliśmy informację od naszego dyrektora, że z planowanych podwyżek zakupione zostały szyby osłaniające od petentów i środki dezynfekujące, więc nie mamy co liczyć na nagrody i wzrost pensji – mówi Lucyna Walczykowska.
Samorządowcy potwierdzają obawy związkowców. – W urzędzie od czasu pandemii wstrzymano wypłaty premii i nagród, zrezygnowano z uruchomienia podwyżki, która planowana była od kwietnia br. A stan zatrudnienia na koniec czerwca był mniejszy w porównaniu z początkiem roku o 5 proc. – potwierdza Adrian Aleksandrowicz.
– Wydziały urzędu miasta będą szukać oszczędności przede wszystkim na zadaniach merytorycznych, które nie są obowiązkowe – zmniejszając przeznaczone na nie kwoty. Na przykład wydział gospodarki komunalnej może czasowo wstrzymać mniej pilne opracowania, wydział sportu – zaoszczędzić na imprezach, które nie mogą się odbyć z powodu pandemii, a wydział organizacyjny – czasowo ograniczyć szkolenia – wylicza Joanna Żabierek, rzecznik prasowy prezydenta Poznania i Urzędu Miasta. Jak dodaje, zaplanowane kwoty nadal pozostaną w budżetach tych jednostek, ale ich wydawanie zostanie na razie zawieszone do czasu, gdy będzie można precyzyjniej określić, jak wielkie szkody koronawirus wyrządził w budżecie całego miasta.
Z kolei Katarzyna Gałecka ze stołecznego ratusza przyznaje, że w urzędzie dochodzi do optymalizacji zatrudnienia, a urzędnikom z umowami czasowymi przedłuża się je tylko w sytuacjach uzasadnionych. Natomiast Arkadiusz Filipowski z wrocławskiego magistratu informuje, że spadek dochodów będzie skutkował np. obniżeniem pensji zarządu podległych spółek czy zmianą struktur kierowniczych.
Jednak nie wszystkie urzędy podejmują tak radykalne działania. Niektóre usiłują przesuwać zaoszczędzone środki tak, by pracownicy jak najmniej odczuli cięcia.
– Urząd nie zdecydował się na tak daleko idące kroki jak zmiana regulaminu wynagradzania, choć podjęto decyzję o wycofaniu się z planowanych podwyżek, zdecydowano też o ograniczeniu zatrudnienia w sposób naturalny – poprzez nieuzupełnianie zatrudnienia po osobach odchodzących na emeryturę, nieobsadzanie stanowisk osób czasowo nieobecnych – mówi Barbara Skrabacz-Matusik, zastępca dyrektora Wydziału Organizacji i Nadzoru Urzędu Miasta Krakowa. Jak jednak dodaje, jednocześnie ograniczono środki na delegacje, szkolenia i inne nieobligatoryjne przedsięwzięcia. Wielu pracowników jest nieobecnych w pracy – z uwagi na konieczność opieki nad dziećmi, zwolnienia lekarskie itp. – Dzięki temu spodziewamy się wygenerowania dodatkowych oszczędności – przekonuje.