Nie wszyscy naukowcy zgłoszeni do Rady Doskonałości Naukowej napisali cokolwiek, co znalazło oddźwięk w światowej nauce.
Harmonogram wyborów do RDN / DGP
RDN to nowy organ, który ma zastąpić Centralną Komisję ds. Stopni i Tytułów, a jego głównym zadaniem będzie nadzorowanie indywidualnych postępowań awansowych.
Zgodnie z założeniami Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego RDN ma dbać o najwyższe standardy jakości działalności naukowej (wymagane do uzyskania stopni naukowych, stopni w zakresie sztuki oraz tytułu profesora).
Nowa jest także procedura wyboru członków. Kandydatów do RDN będą mogły zgłaszać uczelnie, instytuty naukowe i badawcze. Natomiast to samodzielni pracownicy naukowi (doktorzy habilitowani i profesorowie) w drodze e-wyborów podejmą decyzję, kogo z tej listy chcą widzieć w RDN.
Nie wszyscy kandydaci mają jednak imponujące osiągnięcia. Z analizy ich dorobku publikacyjnego (451 osób) wynika bowiem, że aż 17 proc. (77 osób) kandydatów nie ma ani jednej publikacji indeksowanej w międzynarodowej bazie Scopus.
– Ta baza zbiera informacje o artykułach z najlepszych czasopism z całego świata oraz niektórych książek – mówi dr hab. Emanuel Kulczycki, jeden z autorów analizy.
Jak tłumaczy, jeżeli naukowiec ma jedną lub nie ma żadnej publikacji w tej bazie, to oznacza, że nie napisał niczego, co spotkało by się z oddźwiękiem na świecie.

Dlaczego jest to ważne?

– Główną rolą RDN jest wyznaczanie recenzentów w postępowaniach habilitacyjnych i o tytuł profesora. Czyli de facto wybór sędziów, którzy mają wpływ na kształt środowiska naukowego. Kiepscy recenzenci mogą doprowadzić do tego, że słabe osoby będą otrzymywały stopnie i tytuły – tłumaczy Emanuel Kulczycki.
Dlatego, w jego ocenie, w takim organie jak RDN powinni zasiadać naukowcy, którzy mają dorobek rozpoznawalny poza własnym ośrodkiem.
– Będą przecież oceniać osoby według wygórowanych kryteriów i byłoby dobrze, aby miały one pewne doświadczenie międzynarodowe – dodaje.
W podobnym tonie wypowiada się też dr hab. Aneta Pieniądz z Obywateli Nauki.
– W Radzie Doskonałości Naukowej powinny zasiadać osoby z uznanym, także na świecie, dorobkiem naukowym. Jeżeli ktoś ma oceniać innych, to dobrze byłoby, aby miał większe od nich osiągnięcia albo przynajmniej podobne – wskazuje.
Z kolei Emanuel Kulczycki uważa, że dorobek kandydatów jest ich programem wyborczym.
– Jeżeli ktoś przez całe życie publikuje w czasopismach na świecie nierozpoznawalnych, to przy decydowaniu o awansach naukowych nie będzie cenił kandydatów, którzy mają osiągnięcia międzynarodowe – zaznacza.

Wątpliwości

Nie wszyscy naukowcy podzielają jednak ich zdanie. – Baza Scopus nie jest do końca miarodajna. Szczególnie dla nauk prawnych. Nie są w niej uwzględniane np. świetne niemieckie i francuskie czasopisma prawnicze. Podobnie sprawa wygląda w przypadku nauk teologicznych – tłumaczy prof. Piotr Stec, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego.
Częściowo zgadza się z nim Emanuel Kulczycki. – W kontekście wyborów do RDN mówimy jednak o doświadczonych naukowcach, czyli o ludziach, którzy mają za sobą 30–40 lat pracy naukowej. Jeżeli ktoś przez ten czas nie opublikował ani jednego artykułu, który byłby zauważony na arenie międzynarodowej, to jednak coś jest nie tak – argumentuje.
Zwraca jednocześnie uwagę, że w humanistyce liczba indeksowanych w bazie Scopus publikacji może być mniejsza w porównaniu z innymi dyscyplinami, ale nie zgadza się ze stwierdzeniem, że ktoś nie ma żadnej, bo nie uwzględnia ona wszystkich ważnych książek wydanych po polsku.
– Najlepsi naukowcy robią badania regionalne, a ich wyniki porównują z odkryciami z innych krajów i publikują je w międzynarodowych czasopismach. Chodzi mi o to, że także badania regionalne mogą być międzynarodowo komunikowane – wyjaśnia współautor raportu.
– Nasze analizy pokazują, że nawet w takich dyscyplinach jak fizyka czy biologia są osoby, które mają słabo rozpoznawalny dorobek. Najgorzej wypadają jednak niektóre dyscypliny z nauk społecznych – dodaje.

Test dla środowiska

Jego zdaniem e-wybory będą dobrym testem dla środowiska. Pokażą bowiem, czy dojrzało ono do tego, aby mądrze wykorzystać przyznaną mu autonomię. Sprawdzi też, które dyscypliny postawiły na kontrolę jakości, o którą ma dbać RDN.
Dr hab. Aneta Pieniądz zwraca uwagę na inną kwestię. Chodzi o niewielką reprezentację kobiet wśród wszystkich kandydatów zgłoszonych do RDN.
– Podobnie to niestety wygląda w większości gremiów decyzyjnych w szkolnictwie wyższym i nauce – dodaje.