Po odmrożeniu po 10 latach kwoty bazowej w administracji rządowej dyrektorzy generalni przygotowują się do podziału pieniędzy dla urzędników. Otrzymają je wszyscy zatrudnieni. Jedni mniej, inni więcej.
Po odmrożeniu po 10 latach kwoty bazowej w administracji rządowej dyrektorzy generalni przygotowują się do podziału pieniędzy dla urzędników. Otrzymają je wszyscy zatrudnieni. Jedni mniej, inni więcej.
/>
W 2016 r. Beata Kempa, ówczesna szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM), przy okazji likwidacji konkursów na stanowiska dyrektorskie w urzędach wojewódzkich, ministerstwach i innych instytucjach rządowych zapowiedziała, że będzie skromnie i poobcina tym osobom nagrody i dodatki. Tak się stało. Średnia pensja na wyższych stanowiskach w służbie cywilnej za 2016 r. spadła o ponad 1 tys. zł w porównaniu z poprzednim rokiem.
Ten stan nie utrzymał się zbyt długo, bo już rok później spadek wynagrodzeń w porównaniu z poprzednim rokiem wyniósł zaledwie 153 zł (ale za to przybyło 1,1 tys. etatów dyrektorskich). Sprawozdanie szefa służby cywilnej za 2018 r. pojawi się dopiero na przełomie marca i kwietnia tego roku, ale z naszej sondy w ministerstwach i urzędach wojewódzkich wynika, że podwyżki jednak miały miejsce.
Średnie wynagrodzenie dyrektorów w administracji rządowej za 2017 r. wynosi 11,9 tys. zł, a są takie urzędy, w których zarabia się znacznie więcej. Do takiej grupy zalicza się resort rolnictwa, w którym w 2018 r. średnia płaca dyrektorska wyniosła 15 655 zł (o ponad 400 zł więcej niż rok wcześniej). Dla porównania w Ministerstwie Środowiska średnia płaca szefa w ubiegłym roku wynosiła 6,9 tys. zł (wzrosła o 800 zł w porównaniu z 2017 r.). Krzysztof Jakubiak z resortu zdrowia nie chciał podać średniej płacy dyrektorów za ostatnie dwa lata, ale przyznał, że najwyższe średnie uposażenie na tym stanowisku wzrosło o 2,8 tys. zł. Takich danych nie chcą też ujawnić KPRM i Ministerstwo Finansów.
Nieco niższy wzrost płac nastąpił w urzędach wojewódzkich. Na przykład w dolnośląskim średnie wynagrodzenie dyrektorów w 2017 r. wynosiło 10,9 tys. zł, a w ubiegłym roku wzrosło o 800 zł. Najniższe wynagrodzenie oferowane dyrektorowi Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego wynosiło w poprzednim roku 6,6 tys. zł, a najwyższe 13,6 tys. zł. Płace na tych stanowiskach wzrosły również, choć nieco mniej (z 11,1 tys. do 11,4 tys. zł), w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim. U wojewody zachodniopomorskiego średnie płace dyrektorów zwiększyły się średnio o 400 zł i wynoszą prawie 9,2 tys. zł.
O ile w ubiegłym roku dzięki nagrodom, podwyżkom i dodatkom stażowym i zadaniowym pensje dyrektorów wzrosły o kilkaset złotych, o tyle w przypadku szeregowych pracowników zmieniło się niewiele (nawet u tych zarabiających najsłabiej, często na poziomie płacy minimalnej). Wydawałoby się, że jest jednak szansa na poprawę, bo w tym roku po raz pierwszy od 10 lat zostanie odmrożona kwota bazowa (o 2,3 proc.).
– Niestety, ci najmniej zarabiający zyskają kilkadziesiąt złotych brutto, a dyrektorzy znów dostaną kilkusetzłotowe podwyżki – sprowadza na ziemię dr. Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Warszawskiego.
Oblicza, że dyrektor, którego średnie wynagrodzenie wynosi 12 tys. zł, dostanie 276 zł podwyżki, a jego podwładny zarabiający 3 tys. zł – zaledwie 69 zł brutto.
Zwraca jednak uwagę, że automatycznie wzrośnie też trzynastka, która stanowi 8,5 proc. rocznego wynagrodzenia urzędnika.
Zdaniem prof. Bogumiła Szmulika, eksperta ds. administracji publicznej, tak skonstruowany mechanizm wzrostu wynagrodzeń sprawia, że przepaść między specjalistami a osobami na kierowniczych stanowiskach będzie się pogłębiać.
– Lepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie funduszy poszczególnych urzędów bez odmrażania kwoty bazowej – uważa prof. Jolanta Itrich-Drabarek, ekspert ds. służby cywilnej, były członek służby cywilnej.
Z podwyżek w takiej postaci nie cieszą się szeregowi pracownicy. Ci pracujący np. w urzędach wojewódzkich domagają się wzrostu płac od stycznia o 1 tys. zł.
– Podwyżki dla urzędników na poziomie 2,3 proc. są śmiesznie niskie. Jesteśmy w sporze zbiorowym, część nosi żółte kamizelki, a część kokardki. Zgłasza się do nas coraz więcej urzędów. Jeśli w najbliższych dniach nie otrzymamy konkretnych propozycji, zaostrzymy protest – deklaruje Elżbieta Kurzępa, szefowa NSZZ „Solidarność” Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Przypomina, że ich postulat jest niezmienny – po 1 tys. zł netto podwyżki dla każdego urzędnika wojewódzkiego. – Trwają rozmowy na szczeblu krajowym – podsumowuje.
Z informacji DGP wynika, że urzędnicy rozważają strajk włoski i skorzystanie ze zwolnień lekarskich.
Do protestu przyłączyły się inspekcje z terenu; takie działania planują też kontrolerzy regionalnych izb obrachunkowych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama