Nagrody trafiają niemal do wszystkich. Dla dyrektorów i naczelników to nawet połowa wypłacanej pensji.
Powszechnie krytykowane nagrody przyznane ministrom przez premier Beatę Szydło nie są niczym nowym – to przeniesienie szczebel wyżej zwyczajów panujących w całej administracji. Nagrody, różnego rodzaju dodatki specjalne lub zadaniowe, tworzenie określonych zespołów doradczych – to stosowane tam sposoby na wyższe wynagrodzenie. Tak dzieje się od dekady, kiedy to kwota bazowa, od której wielokrotności jest ustalana pensja zasadnicza, została w budżecie zamrożona. Dyrektorzy poszczególnych departamentów lub biur już w trakcie rekrutacji otwarcie mówią kandydatom do pracy, że poza pensją będą mogli regularnie liczyć nawet na kilkutysięczne nagrody co miesiąc lub kwartał.
– Regularnie co miesiąc wypłacałem praktycznie wszystkim dodatek sejmowy. Ci, którzy byli najmniej przydatni w urzędzie, dostawali 10 proc.
wynagrodzenia zasadniczego, a pozostali 40 proc. Ci pierwsi otrzymują ten dodatek za „czy się stoi, czy się leży”, ci z najwyższymi uposażeniami to osoby, które były przeze mnie ściągnięte do urzędu, zaufane. Płaciłem im głównie za lojalność – mówi były dyrektor z Kancelarii Sejmu.
– Taką zastałem praktykę w chwili mojego przyjścia do tego urzędu, więc się do niej zastosowałem. Choć dodatek jest uznaniowy, to jednak w praktyce ma charakter stałego dodatku do pensji. Jeśli zaprzestano by go wypłacać, wiele osób by odeszło – dodaje.
Taki mechanizm potwierdza jeden z kandydatów do pracy w sejmowym wydawnictwie. – W trakcie rozmowy kwalifikacyjnej powiedziano mi wprost, że na stanowisku naczelnika będę mógł zarabiać 7 tys. zł brutto i do tego otrzymam co miesiąc tysiąc złotych dodatku bez względu na to, czy będę miał dużo, czy mało pracy w danym miesiącu – mówi DGP. Ostateczne pracy nie przyjął.
Zapytaliśmy Kancelarię Sejmu o stałe bonusy. Niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Ale
urzędnicy sejmowi to nie samotna wyspa. Podobne praktyki są stosowane w całej administracji.
W służbie cywilnej najczęściej nagrody są przyznawane co kwartał. W wielu urzędach trafiają do większości pracowników. Szeregowi otrzymują bardzo często zaledwie 100 zł bonusu, z kolei dyrektorzy co trzy miesiące mogą liczyć regularnie na kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych. – Po urzędach szybko rozchodzi się
informacja, że dyrektor generalny wypłacił nagrody. Dlatego przyznaje się je większości, nawet w minimalnej wysokości, by zapewnić sobie święty spokój – mówi prof. Krzysztof Kiciński, były wiceprzewodniczący Rady Służby Cywilnej.
Waldemar Gredka, dyrektor biura wojewody lubuskiego, przyznaje, że w ubiegłym roku dwóch dyrektorów na koniec każdego kwartału otrzymywało średnio 3,5 tys. zł na etat. Podobna sytuacja była w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim.
– W ubiegłym roku nagrody w takiej samej wysokości otrzymywało osiem osób zajmujących kierownicze stanowiska – mówi z kolei Krzysztof Jakubiak z Ministerstwa Zdrowia. Dodaje, że najniższa nagroda w ubiegłym roku wyniosła 300 zł, a najwyższa 12 tys. zł.
Urzędy starają się, by wypłacane kwoty były w różnej wysokości, aby nie budzić podejrzenia, że jest to stały dodatek do pensji, a nie
świadczenie za wyjątkową pracę. W Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim w ubiegłym roku kwoty wahały się od 100 zł do 9,8 tys. zł. W Ministerstwie Środowiska najniższa nagroda wyniosła 125 zł, a najwyższa 25 tys. zł. Resort spraw zagranicznych na nagrody przeznaczał od 300 zł do 20 tys. zł.
W tym roku w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim na nagrody mogło liczyć 80 proc. zatrudnionych. Z kolei w Świętokrzyskim UW – 95 proc., a w Podlaskim UW – 90 proc. załogi.
– To świadczy tylko o nieudolności dyrektorów generalnych. Nagroda za pracę powinna przysługiwać tej osobie, która w danym miesiącu lub kwartale włożyła więcej wysiłku, niż przewiduje to
umowa – uważa prof. Jolanta Itrich-Drabarek, były członek Rady Służby Cywilnej z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Obecnie nagrody pełnią funkcję dodatku do pensji, bo w samej służbie cywilnej od lat przeznacza się na bonusy około 10 proc. środków z funduszu nagród. To zbyt mało, aby podwyższać pensje zasadnicze, ale za to wystarczy, aby nagrodą rekompensować brak podwyżek – dodaje.
Profesor Jolanta Itrich-Drabarek przekonuje, że taką sytuację można rozwiązać. – Na wzór niemiecki trzeba wprowadzić zasadę, że dyrektor departamentu może wyróżnić nagrodą w danym miesiącu tylko 10 proc. załogi. Jeśli podlega mu 20 osób, to tylko dwie mogą liczyć na bonus – przekonuje.
– Nagroda powinna być wypłacana za nadzwyczajne przyłożenie się w danym miesiącu lub kwartale do pracy, a jeśli tak nie jest, staje się normalnym składnikiem wynagradzania. A to nie jest już prawidłowe – potwierdza Jakub Szmit z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. – Uczciwszym rozwiązaniem byłoby podwyższenie wynagrodzenia zasadniczego lub odmrożenie kwoty bazowej – dodaje.
Z naszych informacji wynika, że niektóre urzędy skłonne byłyby przejść na system premiowy. Wpisanie takiego rozwiązania do swego regulaminu rozważa np. Kancelaria Senatu. – Taki system byłby dobrym rozwiązaniem, bo urzędnik, który załatwiłby prawidłowo określoną liczbę spraw, mógłby liczyć na dodatkowe pieniądze. Jeśli jednak wymogi byłyby zbyt niskie, to mielibyśmy do czynienia z podobną sytuacją co w przypadku nagród, czyli ze stałym dodatkiem do pensji – zastrzega dr Stefan Płażek, adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jego zdaniem w pierwszej kolejności trzeba znaleźć pieniądze na podwyżki w administracji, a następnie wprowadzić system premiowy lub wyśrubować wymogi przyznawania nagród.
Ryszard Terlecki, prezes Klubu Parlamentarnego PiS, deklaruje, że do rozmów o zmianach wynagradzania w administracji można będzie wrócić dopiero w kolejnej kadencji.
OPINIA
Dobrosław Dowiat-Urbański, szef służby cywilnej
Nagrody pieniężne najlepiej motywują do pracy
Przepisy ustawy z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (Dz.U. z 2017 r. poz. 1889) jasno określają zasadę, zgodnie z którą członkowie korpusu służby cywilnej mogą otrzymywać nagrody. Ustawodawca precyzyjnie określił, że powinny być one przyznawane za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej. Do dyrektorów generalnych należy prowadzenie szeroko rozumianej polityki personalnej w urzędzie. Przyznawanie nagród finansowych członkom korpusu służby cywilnej szczególnie wyróżniającym się w pracy jest jednym ze sposobów motywowania zespołów pracowniczych do jak najlepszego wykonywania obowiązków służbowych. Podzielam pogląd, że jest to sposób skuteczniejszy niż tzw. pozapłacowe środki motywowania. W mojej ocenie przepisy ustawy o służbie cywilnej, które regulują kwestie finansowego nagradzania członków korpusu za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej, nie wymagają zmiany. Jeśli zdarzają się przypadki regularnego wypłacania nagród w tej samej wysokości konkretnym osobom, to o komentarz należałoby zwrócić się do dyrektora generalnego urzędu, w którym te osoby są zatrudnione. To on ocenia pracę podległych mu pracowników i przyznaje im nagrody.