Nagrody trafiają niemal do wszystkich. Dla dyrektorów i naczelników to nawet połowa wypłacanej pensji.
Powszechnie krytykowane nagrody przyznane ministrom przez premier Beatę Szydło nie są niczym nowym – to przeniesienie szczebel wyżej zwyczajów panujących w całej administracji. Nagrody, różnego rodzaju dodatki specjalne lub zadaniowe, tworzenie określonych zespołów doradczych – to stosowane tam sposoby na wyższe wynagrodzenie. Tak dzieje się od dekady, kiedy to kwota bazowa, od której wielokrotności jest ustalana pensja zasadnicza, została w budżecie zamrożona. Dyrektorzy poszczególnych departamentów lub biur już w trakcie rekrutacji otwarcie mówią kandydatom do pracy, że poza pensją będą mogli regularnie liczyć nawet na kilkutysięczne nagrody co miesiąc lub kwartał.
Dorzucają dodatek
Pozostało
90%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama