Tylko co siódma skontrolowana firma nie wypłacała ustawowego minimum. Nieliczni starają się obchodzić wymóg poprzez potrącenia z pensji.
Jest dobrze, ale może być jeszcze lepiej – tak w skrócie można skomentować wyniki kontroli przedsiębiorstw w zakresie wypłacania minimalnej, 13-złotowej stawki godzinowej dla zlecenio- i usługobiorców. Od początku roku Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła 9 tys. takich wizytacji (do końca roku ma być ich 20 tys.). Jakiekolwiek nieprawidłowości ujawniono w 28 proc. sprawdzonych firm. Najczęściej naruszenia dotyczyły jednak formalnych wymogów związanych z zapewnieniem płacowego minimum (np. określania w umowie sposobu potwierdzania godzin pracy lub prowadzenia ewidencji). Cięższe zarzuty kierowano wobec mniejszej liczby przedsiębiorców.
– Zaniżenie stawki godzinowej ujawniliśmy w 14 proc. przypadków. Odsetek ten nie jest wysoki, ale będziemy robić wszystko, aby był on jeszcze niższy – wskazuje Roman Giedrojć, główny inspektor pracy.
Okazuje się też, że sami zlecenio- i usługobiorcy nie boją się walczyć o swoje wynagrodzenie. Do tej pory PIP otrzymała ponad 1 tys. skarg od nich na zaniżanie lub niewypłacanie ustawowego minimum (łącznie takie naruszenia PIP ujawniła w przypadku 8,9 tys. osób).
Ludzki rynek
Wyniki kontroli wskazują, że zdecydowana większość firm jest w stanie zapewnić godziwą płacę na umowie cywilnoprawnej, nawet jeśli zatrudniane na tej podstawie osoby często wykonują prace proste, które do tej pory były bardzo nisko wynagradzane. Stawki w wysokości 2–4 zł np. w branży ochroniarskiej lub sprzątającej odchodzą w przeszłość.
– To pozytywne dane, które wskazują, że zdecydowana większość pracodawców przestrzega nowych wymogów i nie są one niemożliwe do osiągnięcia. Sytuacja na rynku pracy wymusza nie tylko podwyższanie wynagrodzeń, ale też stosowanie innych zachęt do podejmowania zatrudnienia, w tym np. umów bezterminowych. Rynek pracownika jest dobrym regulatorem – podkreśla Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Przestrzeganie przepisów o stawce godzinowej / Dziennik Gazeta Prawna
Pozytywną informacją jest też to, że tylko nieliczni pracodawcy starają się obchodzić nowe prawo poprzez wykorzystywanie cywilnoprawnej formuły zatrudnienia. Teoretycznie strony umowy-zlecenia lub o świadczenie usług mogą przewidzieć w niej np. wysokie kary umowne za nieprawidłowe wykonanie powierzonych obowiązków albo potrącenia z wynagrodzenia (np. za wypożyczenie sprzętu do pracy). W praktyce takie rozwiązania mogłyby pozbawić wiele osób ustawowego minimum. PIP podkreśla, że to dla inspektorów priorytetowa kwestia.
– Obowiązuje zasada: zero tolerancji dla prób zaniżania ustawowego minimum. Potrącenia mogą być stosowane, ale tylko powyżej zagwarantowanej stawki – tłumaczy Roman Giedrojć.
Skuteczność nowych przepisów oraz nadzór nad ich przestrzeganiem doceniają też związki zawodowe. Podkreślają dobrą współpracę z PIP w omawianym zakresie. Do tej pory związkowe centrale (NSZZ „Solidarność” i OPZZ) przekazały inspekcji łącznie ponad 600 sygnałów o potencjalnych naruszeniach nowych regulacji.
– Zatrudniający otrzymali jasny sygnał, że nieprawidłowości nie będą tolerowane. Sądzę jednak, że skuteczność nowych rozwiązań można będzie lepiej ocenić w przyszłym roku, gdy znane będą wyniki kontroli za cały 2017 r. – uważa Norbert Kusiak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej i funduszy strukturalnych OPZZ.
Podkreśla, że interesujące będą bardziej szczegółowe dane PIP, tzn. informacja o tym, jakie firmy częściej zaniżają stawki (mikroprzedsiębiorstwa czy też większe podmioty) oraz w jakich branżach najczęściej dochodzi do nieprawidłowości.
– Ciekawe mogą być też dane dotyczące zamówień publicznych. Dotyczą one często usług słabiej wynagradzanych, np. ochrony i utrzymania porządku, więc interesujące jest to, czy skala naruszeń w ramach wykonania zamówień jest większa niż na zwykłym rynku – dodaje ekspert OPZZ.
Są pytania
To niejedyne uwagi co do skuteczności przepisów o minimalnej stawce godzinowej. Dane PIP są optymistyczne, ale nie da się też nie zauważyć, że niektóre nowe rozwiązania wywołują problemy. Chodzi przede wszystkim o wspomniane już potwierdzanie godzin pracy zlecenio- i usługobiorców. Przepisy przewidują taki obowiązek, ale nie precyzują, jak należy go realizować (czy np. konieczne jest szczegółowe ewidencjonowanie godziny pracy każdego dnia, czy też wystarczające jest bardziej ogólne wskazywanie czasu wykonywania usług w danym okresie czasu). Dane PIP wyraźnie wskazują, że zatrudniający nie do końca wiedzą, jak mają spełniać ten ustawowy wymóg.
– Na pewno więcej problemów w tej kwestii mają firmy małe, które nie korzystają z rozbudowanej obsługi kadrowej. Część przedsiębiorców nie do końca zdaje sobie sprawę ze wszystkich wymogów, jakie są związane z zapewnieniem 13-złotowej stawki i nie przyzwyczaiła się jeszcze do zmian – tłumaczy Robert Lisicki, radca prawny, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Ze wstępnych informacji PIP wynika też, że wprowadzenie ustawowego minimum nie wpłynęło w istotny sposób na ograniczenie stosowania kontraktów cywilnoprawnych i zastępowanie ich umowami o pracę. Te pierwsze wciąż są popularne (wg ostatnich dostępnych danych – za 2015 r. – wyłącznie na umowach-zleceniach i umowach o dzieło pracuje ok. 1,3 mln osób, a 1,1 mln to samozatrudnieni). To prowokuje pytanie o konieczność podjęcia innych czynności, które przeciwdziałałyby nadużyciom na rynku (np. zwiększenia uprawnień PIP w zakresie przekształcania kontraktów cywilnoprawnych w umowy o pracę).
– Trzeba przypomnieć, że ograniczanie zatrudnienia niepracowniczego nie było jednak głównym celem wprowadzenia stawki godzinowej. W tym zakresie obowiązują przepisy k.p., które wyraźnie definiują warunki, w jakich należy zatrudniać wyłącznie na umowach o pracę – podsumowuje Robert Lisicki.