Kupowanie internetowych opinii na swój temat może skutkować odpowiedzialnością przed Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dotyczy to jednak wyłącznie przedsiębiorców, a nie np. lekarza zatrudnionego na podstawie umowy o pracę.
Kupowanie internetowych opinii na swój temat może skutkować odpowiedzialnością przed Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dotyczy to jednak wyłącznie przedsiębiorców, a nie np. lekarza zatrudnionego na podstawie umowy o pracę.
Przed tygodniem opisaliśmy zjawisko handlu fałszywymi opiniami na temat usług i produktów („Kupiona opinia przyniesie sprzedawcy tylko kłopoty” – DGP nr 36/2023). Zwalcza je prezes UOKiK, a dyrektywa Omnibus sprawiła, że „zamieszczanie lub zlecanie zamieszczania innej osobie nieprawdziwych opinii lub rekomendacji konsumentów” od 1 stycznia 2023 r. znalazło się na czarnej liście z ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2070 ze zm.). Mimo to sprzedaż opinii konsumenckich trwa, bez trudu znaleźliśmy trzy spółki zarejestrowane przez obywateli Polski w Wielkiej Brytanii, które świadczą takie usługi.
Sprzedawcy komentarzy oferują przychylne opinie na takich platformach, jak Google Maps, Facebook, Instagram oraz w serwisie ZnanyLekarz.pl, w którym pacjenci oceniają medyków. I tu pojawia się wątpliwość. ZnanyLekarz.pl umożliwia założenie konta także lekarzowi, który nie prowadzi własnej praktyki (czyli nie jest przedsiębiorcą), a obowiązki wykonuje na podstawie umowy o pracę lub cywilnoprawnej. Potwierdza to Iwona Dziedzic-Gawryś, rzecznik prasowy serwisu. Dodaje, że warunkiem założenia konta jest aktywne prawo wykonywania zawodu.
Doktor Wojciech Piwowarczyk, radca prawny w BIS LAW Rogowski i Współpracownicy, zwraca uwagę, że chociaż w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 275 ze zm.) oraz wspomnianej ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym definicja przedsiębiorcy jest szersza niż w prawie przedsiębiorców, część medyków nadal jej nie spełnia.
– Lekarz na umowie o pracę nie zostanie uznany za przedsiębiorcę, bo nie działa „we własnym imieniu i na własny rachunek”. Umowa zlecenia także wyłączy odpowiedzialność lekarza, jeśli w jej świetle za usługę odpowiada zlecający, czyli np. przychodnia – wyjaśnia.
Wskazuje, że w konsekwencji taki medyk – abstrahując od etycznego aspektu kupowania komentarzy – nie odpowiada za stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych przewidzianych w ustawie.
Bardziej złożona jest sprawa lekarza na kontrakcie. – Z założenia wymaga on prowadzenia przez lekarza jednoosobowej działalności gospodarczej. Wówczas dużo łatwiej uznać go za osobę, która wykonuje zawód „we własnym imieniu i na własny rachunek”, a tym samym podlega on obu wspomnianym wyżej ustawom. W przypadku kontraktu rozumianego jako umowa zlecenia, a więc bez działalności gospodarczej, trzeba zajrzeć do umowy i zobaczyć, czy taki lekarz nie zachowuje się jak przedsiębiorca w rozumieniu tych ustaw – tłumaczy dr Piwowarczyk.
Kupno fałszywej opinii może się skończyć reakcją spółki ZnanyLekarz.pl, która walczy z nierzetelnymi opiniami zamieszczanymi w serwisie. To po jej zawiadomieniu UOKiK ukarał ostatnio handlującą komentarzami spółkę Opinie.pro. Serwis zapewnia też, że każda opinia jest moderowana i jeśli okazuje się nieprawdziwa, jest usuwana.
– Weryfikujemy obecnie wszystkie opublikowane opinie za pomocą zaawansowanych metod i technologii oraz firm, które świadczą takie usługi dla międzynarodowych platform – mówi Iwona Dziedzic-Gawryś.
Wyjaśnia, że w umowie o współpracy, którą lekarz podpisuje z serwisem, jest zastrzeżenie, że korzystanie z usług podmiotów oferujących sprzedaż opinii oraz dodawanie ich na platformie skutkuje rozwiązaniem lub niepodpisaniem umowy oraz innymi konsekwencjami, np. skasowaniem wszystkich komentarzy. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama