Prawo zakazuje wjazdu pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem na drogi leśne nieoznakowane drogowskazami dopuszczającymi tego typu ruch (art. 161 kodeksu wykroczeń). Tymczasem dane Ministerstwa Klimatu i Środowiska pokazują, że wręcz lawinowo rośnie liczba tych, którzy nic sobie z tego zakazu nie robią. W 2020 r. bezprawnych, ujawnionych wjazdów do lasów państwowych było ponad 37 tys. W roku 2024 odnotowano ich już ponad 57 tys. Dla pełnego obrazu statystykę trzeba by uzupełnić o wjazdy do lasów prywatnych, na pola uprawne i pastwiska. Problemem zajęła się sejmowa komisja ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa.
– Ta sytuacja powoduje zniszczenie cennych zasobów przyrodniczych, ale też niepokój ludzi, którzy boją się wyjść na drogi leśne, boją się iść na spacer. Służba Leśna nie ma takich możliwości, żeby dogonić czy zidentyfikować te pojazdy, jako że one nie mają numerów rejestracyjnych. Kierowcy są najczęściej ubrani w kaski, często w kominiarki. Są po prostu nie do rozpoznania. Co my możemy z tym zrobić? Mam takie wrażenie, że problem się nasila, a my jesteśmy trochę bezsilni – mówiła na posiedzeniu komisji posłanka Dorota Niedziela (KO), wicemarszałkini Sejmu.
Kary za jazdę po lesie nie odstraszają
Bartłomiej Barański z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych wyjaśnia, że Straż Leśna w postępowaniu mandatowym może ukarać osobę wjeżdżającą do lasu quadem lub innym pojazdem, np. motorowerem czy samochodem, mandatem w wysokości do 500 zł.
– Kiedy osoba prowadząca pojazd dopuści się jednocześnie dwóch wykroczeń, Straż Leśna może nałożyć mandat karny w maksymalnej wysokości 1000 zł. Jeśli zaś sprawa trafi do sądu i zapadnie wyrok skazujący sprawcę, kara może być wyższa – tłumaczy Bartłomiej Barański.
Zdaniem posłanki Elżbiety Burkiewicz (Polska2050), wiceprzewodniczącej komisji ochrony środowiska, wysokość mandatów trzeba podnieść.
– Moim zdaniem powinno to być 5000 zł. Jednocześnie mamy świadomość, że trzeba ludziom zapewnić możliwość jeżdżenia takimi pojazdami poza drogami publicznymi. Myślimy o wyznaczeniu tras, na których byłoby to możliwe – postuluje posłanka Burkiewicz.
Będzie zaostrzenie sankcji dla jeżdżących off-road
Do zmian w prawie nie trzeba przekonywać Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Resort informuje DGP, że minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska już w 2024 r. wystąpiła do ministra sprawiedliwości o podjęcie prac legislacyjnych, by zaostrzyć odpowiedzialność sprawców nielegalnych wjazdów pojazdami typu off-road na tereny leśne.
„Obecnie art. 161 kodeksu wykroczeń nie różnicuje bowiem sytuacji osób, które wjechały do lasu w miejscu niedozwolonym po raz kolejny, od sytuacji osób, które zrobiły to jednorazowo, nie generując przy tym hałasu oraz zauważalnych uszkodzeń środowiska przyrodniczego” – tłumaczy MKiŚ. Jak dodaje, rekomendowane ministrowi sprawiedliwości zmiany normatywne polegają na zróżnicowaniu tych odmiennych przypadków. „W pierwszym z wymienionych zakresów zaproponowane zostało rozszerzenie możliwości reakcji prawnokarnej nawet o przepadek pojazdu, w szczególnie rażących przypadkach recydywy. Taka zmiana będzie mogła w sposób należyty stanowić odpowiedź na zachowania o zdecydowanie różnym stopniu społecznej szkodliwości” – uważa resort.
Z informacji, jakie przekazał posłom na posiedzeniu komisji Bartosz Jakubowski, główny specjalista w departamencie prawa karnego MS, projekt został przygotowany i przekazany do akceptacji kierownictwa resortu.
– Chcemy wprowadzić obostrzenie odpowiedzialności za prowadzenie pojazdu mechanicznego poza drogami leśnymi w terenie leśnym, jeśli ten pojazd powoduje nadmierny hałas lub niszczy, lub uszkadza w stopniu znacznym roślinność. Do tego doszłaby, przynajmniej wstępnie, nawiązka w podwójnej wysokości wartości wyrządzonych szkód. Planujemy jeszcze w części ogólnej kodeksu wykroczeń, w art. 38, podnieść odpowiedzialność, czy też zaostrzyć odpowiedzialność sprawców takich wykroczeń, jeśli dopuściliby się takiego wykroczenia po raz trzeci – wyjaśnił Bartosz Jakubowski.
Swoje propozycje zmian w prawie zgłosili też posłowie. Zdaniem posła Edwarda Siarki (PiS) możliwość prowadzenia wypożyczalni takich pojazdów jak quady powinna być uzależniona od posiadania przez przedsiębiorcę toru do jazdy. Jednak dopóki nie będziemy mieli obowiązkowej rejestracji wszystkich quadów i innych pojazdów wykorzystywanych do rajdów, zaostrzenie kar i wprowadzenie dodatkowych wymagań nie pomoże. To nie tylko opinia posła Siarki, ale też Straży Leśnej.
– Zdajemy sobie sprawę, że problemem są nie tylko niskie kary, ale też trudności z identyfikacją pojazdów, z których część nie podlega obowiązkowi rejestracji. Mamy nadzieję, że w porozumieniu z resortem infrastruktury uda nam się znaleźć rozwiązanie tego problemu – powiedziała DGP posłanka Elżbieta Burkiewicz.
Maria Dąbrowska-Loranc, kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego, również uważa, że zaostrzenie kar, zwłaszcza w przypadku nagminnego łamania prawa, jest potrzebne, ale kluczowym elementem skuteczności jest odpowiedni nadzór.
– Najistotniejsza pozostaje nieuchronność kary. Każdy, kto narusza przepisy, musi mieć świadomość, że spotka go za to sankcja. To właśnie konsekwencja w egzekwowaniu prawa stanowi najskuteczniejsze narzędzie jego przestrzegania – uważa Maria Dąbrowska-Loranc.
W oczekiwaniu na zmianę kodeksu wykroczeń Ministerstwo Klimatu poleciło dyrektorowi generalnemu Lasów Państwowych „zastąpienie praktyki pouczeń przykładnym i konsekwentnym karaniem”. Straż Leśna do tropienia rajdowców sięgnęła po drony, a szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji nakazał komendantom policji wesprzeć leśników w typowaniu potencjalnych miejsc przejazdów i zwracać szczególną uwagę na przypadki nieuprawnionego wjazdu do lasów.
Mieszkańcy biorą sprawy w swoje ręce
Radni w Kościelisku przyjęli uchwałę, w której na obszarze Magury Witowskiej i Pogórza Gubałowskiego, zabraniają poruszania się quadami, ale też innymi pojazdami typu off-road nocą, a w dzień w odległości mniejszej niż 500 m od budynków przeznaczonych na pobyt ludzi. Ograniczają liczebność grup w zależności od typu pojazdu i prędkość do 20 km/h. Zakazują poruszania się po polach, łąkach, pastwiskach i prywatnych drogach gruntowych bez zgody ich właściciela lub zarządcy.
Są też bardziej radykalne próby walki z rozjeżdżającymi lasy i pola.
– W woj. świetokrzyskim pojawiły się w lesie, w jakimś akcie desperacji lokalnej społeczności, która w żaden sposób nie mogła sobie poradzić z tym problemem, metalowe liny porozwieszane między drzewami. To pokazuje, co się może wydarzyć, jeśli ta sprawa zajdzie o ten jeden krok za daleko – powiedział na posiedzeniu komisji ochrony środowiska Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu. ©℗