Przemysław Rosati: Minister sprawiedliwości nie ma jasnego, przejrzystego planu działania. Tymczasem głębokich reform na poziomach proceduralnym i organizacyjnym domagają się niemal wszystkie środowiska prawnicze
Zmiany w wymiarze sprawiedliwości przeprowadzane w latach 2015–2023 spotykały się z ostrą krytyką ze strony m.in. dużej części środowiska adwokackiego. Widzi pan pierwsze jaskółki zmian wskazujących, że teraz zmierzamy we właściwym kierunku?
ikona lupy />
Przemysław Rosati, adwokat, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Na razie jedynie w warstwie deklaratywnej i bardzo ogólnej. Na poziomie legislacyjnym wydarzyło się zdecydowanie za mało i wręcz trudno jest mi przywołać przykłady przeprowadzenia istotnych zmian odwracających szkodliwe pseudoreformy wprowadzane przez poprzednią koalicję rządzącą, by nie wspomnieć już o zmianach zorientowanych na przyszłość. W mojej ocenie ostatni rok został zmarnowany.

W czym należy się dopatrywać przyczyn takiego stanu rzeczy?

Minister sprawiedliwości nie ma jasnego planu działania. To zresztą nie jest tylko problem obecnego szefostwa resortu. W ciągu ostatnich kilkunastu lat nie było ministra, który prezentowałby całościową wizję funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. W zasadzie każdy minister sprawiedliwości w jakiś sposób tolerował zastaną sytuację.

Tymczasem głębokich reform na poziomach proceduralnym i organizacyjnym domagają się niemal wszystkie środowiska prawnicze – sędziowie, prokuratorzy czy adwokaci. Bo to my, jako praktycy, widzimy codziennie, jak bardzo ten system jest niewydolny. Wystarczy sięgnąć po statystyki. Ta oczywista niewydolność jest wyraźnie widoczna m.in. jako pogłębiająca się od lat długotrwałość postępowań sądowych.

Powstały komisje kodyfikacyjne z myślą o poszczególnych gałęziach prawa, więc wydawałoby się, że kwestie legislacyjne zostały przekazane wybitnym fachowcom, zdolnym wskazać wielkie, śmiałe cele i drogi do ich osiągnięcia.

Bardzo dobrze się stało, że te komisje powstały. Ale cóż z tego, skoro, jak wynika choćby z publicznych wypowiedzi niektórych członków tych komisji, zaproponowane przez komisje rozwiązania są następnie poddawane takiej obróbce w ministerstwie, że na końcu znacznie odbiegają nie tylko od swojej pierwotnej wersji, lecz wręcz od filozofii zaproponowanych rozwiązań.

Dla mnie jest to sytuacja niezrozumiała. Należy się bowiem na coś zdecydować. Jeśli już tworzymy komisje kodyfikacyjne, do których zapraszamy wybitnych praktyków i teoretyków prawa, to obdarzmy ich zaufaniem. Pozwólmy fachowcom pracować, a następnie korzystajmy z powstałych na bazie ich wiedzy i doświadczenia owoców tej pracy.

Czy w pana ocenie niezależnie od realnych możliwości przeprowadzenia takich projektów przez pełen proces legislacyjny należało jednak zaproponować szersze lub odważniejsze rozwiązania?

Rozumiem, że chodzi panu o ewentualne weto prezydenta. W mojej ocenie nie ma ono żadnego znaczenia na etapie przedkładania projektu i dyskusji nad nim – zarówno tych politycznych, środowiskowych, jak i ogólnospołecznych. Powinien powstać jasny plan reform wymiaru sprawiedliwości, a następnie konkretne projekty, które koalicja rządząca przepracuje wewnętrznie i spróbuje przeprowadzić przez proces legislacyjny oraz konsultacje społeczne.

Jakich zmian oczekiwałby pan w pierwszej kolejności?

Spraw wymagających pilnego załatwienia jest wiele, tak w zakresie szeroko rozumianego prawa karnego czy cywilnego, jak ustroju sądownictwa i prokuratury. Obecnie mamy doskonały moment, żeby poważnie się zastanowić, jak na nowo ułożyć strukturę sądów powszechnych i prokuratury – która powstała dziesiątki lat temu – jednocześnie dostosowując w tym zakresie procedury.

Warto by np. rozważyć, czy naprawdę są nam potrzebne aż trzy poziomy sądownictwa i cztery poziomy prokuratury. Jednocześnie powinniśmy się zastanowić, dlaczego w tych instytucjach jest tak mało wyspecjalizowanych jednostek organizacyjnych odpowiadających potrzebom współczesnego świata, który w ciągu ostatnich 30 lat zmienił się diametralnie. Obok klasycznych przestępstw kryminalnych powstały przecież nowe typy przestępstw i nowe metody w zakresie ich wykrywania. Twórzmy strukturę, która wychodzi naprzeciw wyzwaniom współczesności.

Kolejni ministrowie zajmują się bieżącym administrowaniem, natomiast nie mają wizji sądownictwa XXI w. w 38-milionowym kraju. Takiego sądownictwa, które rozwiązuje rzeczywiste, aktualne problemy ludzi żyjących w dynamicznie zmieniającym się świecie.

Jeśli nie na poziomie regulacji, to może w praktyce wymiaru sprawiedliwości coś się zmieniło? Minister Bodnar to były rzecznik praw obywatelskich, może więc wpłynął na praktykę funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, choćby w zakresie realizacji tych praw?

Musimy poczekać, aż spłyną statystyki za 2024 r., które będą jakimś punktem odniesienia w zakresie liczby wniosków o zastosowanie tymczasowego aresztowania czy czasu trwania postępowań. Dzisiaj trudno jest mi znaleźć takie płaszczyzny, w których doszłoby do sanacji.

Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że minister ma ograniczony wpływ na podejmowane czynności procesowe. Przede wszystkim może stawiać cele strategiczne i rozliczać z ich osiągnięcia, nie będzie się natomiast zajmował poszczególnymi postępowaniami.

Czy można budować przyszłość, nie rozliczywszy przeszłości? W szczególności pytam, jak powinien zostać załatwiony problem sędziów czy prokuratorów, którzy w latach 2015–2023 sprzeniewierzyli się prawu i złożonym ślubowaniom.

Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich latach część środowiska prawniczego nie zdała egzaminu z etyki, a może nawet złamała prawo. Wyraźniejszy obraz w tym zakresie może się wyłonić po upublicznieniu przez MS raportu na temat śledztw motywowanych politycznie, co ma nastąpić w najbliższych dniach. Jeżeli zaś były przypadki nadużywania władzy, to takie przypadki powinny bezwzględnie zostać rozliczone.

Ludzie w wymiarze sprawiedliwości służą przede wszystkim innym, w związku z czym nie może być przestrzeni do nadużywania władzy. Nie można też poprzestać na stwierdzeniu, że było źle. Za każdą decyzją, która była nadużyciem władzy, stała bowiem konkretna osoba.

Wniosek z przeprowadzonych rozliczeń powinien być jasny – warto być uczciwym i przyzwoitym, a nieuczciwość się nie opłaca. To jest też ważny komunikat na poziomie ogólnopaństwowym, niosący przesłanie, że państwo, mimo trudnych momentów, w ostatecznym rozrachunku jest silne, stabilne i konsekwentne.

A jakie cele stoją przed adwokaturą w kontekście kształtowania wymiaru sprawiedliwości?

Cele adwokatury zostały zapisane w ustawie. Przede wszystkim udzielamy pomocy prawnej obywatelom. Wiemy jednak również, że ciąży na nas odpowiedzialność za sprawy publiczne, jak ochrona praw i wolności obywatelskich czy kształtowanie prawa. Te ostatnie zadania realizujemy m.in. w drodze działań inicjujących zmiany w prawie czy opiniowania projektów aktów prawnych. Przedłożyliśmy wiele propozycji legislacyjnych mających na celu unowocześnienie wymiaru sprawiedliwości – myślę tu choćby o informatyzacji, a jednocześnie mających usunąć z systemu prawnego te rozwiązania, które my, praktycy, słusznie wskazujemy jako dysfunkcyjne.

Skoro mamy komisje kodyfikacyjne, to po co nam projekty podmiotów zewnętrznych, zwłaszcza dotyczące najważniejszych kompleksowych aktów prawnych, jakimi są właśnie kodeksy?

Od lat obserwuję, i to niezależnie od tego, kto akurat jest u władzy, brak zainteresowania głosami praktyków. Za dużo jest natomiast rozwiązań powstających w gabinetach ministerialnych. Rezultaty takiego podejścia widzimy, dokonując oceny jakości funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości i jego zdolności do pełnienia przynależnych mu zadań. Dlatego musimy próbować jak najszerzej i najskuteczniej prezentować własne rozwiązania. Wymiar sprawiedliwości nie może czekać, gdyż jest istotnym elementem funkcjonowania państwa, wpływającym na jakość życia, gospodarkę i całość stosunków społecznych. ©℗

Rozmawiał Robert Bohdanowicz