Już jutro przed Trybunałem Konstytucyjnym odbędzie się trzecia rozprawa w sprawie z wniosku Krajowej Rady Sądownictwa dotyczącego przepisów regulujących procedurę odwoływania prezesów sądów powszechnych.
KRS zaskarżyła regulacje, które pozwalają ministrowi sprawiedliwości podejmować takie decyzje bez opinii rady. Chodzi o dwa przepisy. Pierwszy z nich w ogóle pomija radę, gdyż stanowi, że „pozytywna opinia kolegium właściwego sądu upoważnia ministra sprawiedliwości do odwołania jego prezesa albo wiceprezesa”, a niewydanie opinii w terminie 30 dni nie stoi na przeszkodzie odwołaniu. Z kolei drugi stanowi, że negatywna opinia KRS jest dla MS wiążąca, ale tylko wtedy, gdy uchwała w tej sprawie została podjęta większością dwóch trzecich głosów. Zaś niewydanie opinii przez KRS w terminie 30 dni nie stoi na przeszkodzie odwołaniu. Jednocześnie KRS zawnioskowała o zawieszenie mocy obowiązującej zakwestionowanych przepisów do czasu wydania ostatecznego orzeczenia w tej sprawie przez TK, a trybunał w kwietniu br. przychylił się do tego wniosku.
W międzyczasie KRS uzupełniła swój wniosek i zwróciła się do TK, by – w przypadku stwierdzenia niekonstytucyjności zaskarżonych regulacji – ustalił termin utraty ich mocy obowiązującej od 13 grudnia 2023 r., czyli od momentu objęcia władzy przez obecną większość rządzącą.
Na ostatniej rozprawie przewodniczący składu orzekającego Bogdan Święczkowski sugerował, że zakres zaskarżenia jest zbyt wąski. W efekcie KRS uzupełniła swój wniosek, kwestionując dodatkowo przepisy mówiące o przesłankach pozwalających odwołać prezesa sądu, umożliwiające jego zawieszenie w trakcie procedury odwoławczej, a także te, które pozwalają usuwać ze stanowisk szefów sądów bez zasięgania opinii kolegium, w sytuacji gdy to oni sami rezygnują z funkcji.
Mimo toczącej się procedury przed TK minister sprawiedliwości Adam Bodnar zdążył już wymienić znaczną część kadry zarządzającej sądami powszechnymi.©℗