Adwokat nie zamierza zrezygnować ani z członkostwa w PKW, ani z reprezentowania Michała Dworczyka.

Ryszard Kalisz, w przeszłości minister spraw wewnętrznych, szef kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej, w Państwowej Komisji Wyborczej zasiada od marca. Jest reprezentantem Lewicy – to ten klub zgłosił go podczas grudniowego głosowania w Sejmie. To jeden z bardziej aktywnych, zwłaszcza medialnie, członków PKW – w czasie niedawnych obrad Komisji nad sprawozdaniem finansowym Prawa i Sprawiedliwości właśnie jego najczęściej można było oglądać, słuchać i czytać w prasie.

W poniedziałek media obiegła informacja, że Kalisz, który jest także czynnym adwokatem, postanowił podjąć się reprezentowania europosła PiS Michała Dworczyka. Prokuratura chce mu postawić zarzuty niedopełnienia obowiązków w związku z tzw. aferą mailową, czyli wykorzystywaniem przez Dworczyka prywatnej skrzynki do korespondencji, w której były omawiane tematy związane z pełnieniem przez niego funkcji najpierw wiceministra obrony narodowej, a później szefa kancelarii premiera. W sierpniu minister sprawiedliwości Adam Bodnar skierował do europar lamentu wniosek o uchylenie Dworczykowi immunitetu.

– Tak, będę reprezentował pana Dworczyka. Jestem adwokatem i obrońcą prawa. Poglądy polityczne nie odgrywają żadnej roli – tłumaczył Kalisz w rozmowie z „Faktem”. Podkreślił, że jako posiadacz uprawnień „adwokata europejskiego” może reprezentować europosła PiS przed posiedzeniem komisji prawnej (JURI) w Parlamencie Europejskim, która będzie rozpatrywać wniosek złożony przez polskich śledczych.

"Rysiu zrobił głupotę roku"

Nasi rozmówcy, reprezentujący zarówno środowisko polityczne, jak i prawnicze, są jednak zdania, że Kalisz nie powinien podejmować tego typu pracy. – Dla mnie to bardzo dziwna decyzja, także o tyle, że mecenas Kalisz broni się w dosyć przewrotny sposób, mówiąc, że jako adwokat reprezentuje wszystkich. No tak, tylko on nie jest wyłącznie adwokatem, jest również członkiem PKW – podkreśla w rozmowie z DGP Krzysztof Izdebski, prawnik i ekspert Fundacji Batorego. Zwraca uwagę, że Kalisz podczas niedawnych obrad PKW prezentował się jako „jastrząb”, czyli zwolennik surowej oceny postępowania PiS podczas ubiegłorocznej kampanii parlamentarnej. – To bardzo źle wygląda – ocenia Izdebski.

Tę opinię podzielają inni prawnicy. – Rysiu zrobił głupotę roku – mówi nam jeden z adwokatów, choć nie chce wypowiadać się pod swoim nazwiskiem. Przyznaje zarazem, że choć jego kolega po fachu nie złamał żadnej z zasad etyki adwokackiej, to ze względu na pełniony urząd w PKW nie powinien podejmować się reprezentowania polityków.

Krytyczna jest też posłanka Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy. – Pojawia się pytanie, na ile Ryszard Kalisz, jako członek Państwowej Komisji Wyborczej, powinien nadal pełnić wszystkie swoje obowiązki adwokackie w zakresie reprezentowania wszystkich. Być może polityków, o których sytuacji decyduje jako członek PKW, jednak reprezentować nie powinien. To pytanie o jego odpowiedzialność wobec określonej ścieżki zawodowej, na którą wkroczył – mówi nam posłanka Lewicy.

Politycy tej formacji przyznają zarazem, że nie bardzo widzą wyjście z obecnej sytuacji, jeśli Kalisz sam nie zdecyduje się rozwiązać problemu, rezygnując z członkostwa w PKW lub z usług na rzecz Michała Dworczyka. – Kto zna Ryszarda, wie, że żadne rozmowy z nim w tej sprawie nie mają sensu – mówi nam polityk z władz Nowej Lewicy.

Sam Kalisz przekonuje, że w tej sprawie nie ma mowy o konflikcie interesów. – W PKW zasiada obecnie trzech adwokatów i jeden radca prawny. To, kogo reprezentujemy, nie ma żadnego związku z naszą pozycją w Państwowej Komisji Wyborczej. Żadnego, bo ja się zajmuję prawem, a nie polityką czy partią polityczną – podkreśla Kalisz w rozmowie z DGP. I dodaje, że jego kancelaria ma obecnie kilkuset klientów. – Ja bronię człowieka, który ma określony zarzut. Zajmuję się więc tym zarzutem i okolicznościami, natomiast mnie nie interesuje żadna partia – powtarza.

PKW wymaga zmian

Mariusz Witczak z Koalicji Obywatelskiej przyznaje z kolei, że Państwowa Komisja Wyborcza wymaga zmian, choć – jak zaznacza – nie ma na nie szans, dopóki prezydentem jest Andrzej Duda. – Uchwaliliśmy już jedną zmianę, czyli możliwość głosowania korespondencyjnego dla Polonii, którą prezydent taktycznie zablokował, wysyłając ustawę do TK Julii Przyłębskiej – przypomina Witczak, szef sejmowej podkomisji ds. nowelizacji prawa wyborczego.

Według niego poprzedni model obsady PKW przez sędziów (do 2019 r. zasiadali tam przedstawiciele Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Admi nistracyjnego i Sądu Najwyższego) nie budził większych wątpliwości. – Wielokrotnie mówiłem, że jestem zwolennikiem powrotu do modelu sędziowskiego, choć zapisanego od nowa, bo nie wrócimy wprost do poprzednich rozwiązań – mówi poseł KO.

On również, jak dodaje, na miejscu Kalisza nie podejmowałby się obrony Michała Dworczyka. ©℗