Przedsiębiorcy, szukając źródeł finansowania planowanych inwestycji, często występują o dotacje ze środków publicznych. Jednak aby uzyskać tego typu wsparcie, trzeba spełnić określone warunki. Wprowadzanie urzędników w błąd może się wiązać z odpowiedzialnością karną.

Każdy program dofinansowań (unijnych czy krajowych) ma wspierać realizację określonego celu. Są więc rozpisywane konkursy, w których wnioskodawcy muszą wskazać, czy spełniają kryteria kwalifikujące ich do uzyskania pomocy finansowej. Mają one różny charakter. Często są to kryteria podmiotowe, czyli dotyczące podmiotu wnioskującego o dotację. Ważne przy tym mogą być np. wiek (w programach aktywizujących określoną grupę wiekową), siedziba spółki lub miejsce prowadzenia działalności gospodarczej (w programach stworzonych dla danego obszaru, najczęściej województwa) czy rozmiar przedsiębiorstwa (programy tylko dla małych i średnich firm). Druga grupa to kryteria przedmiotowe, związane z celem danego programu. Rozróżniamy też kryteria konieczne, bez których spełnienia nie można uzyskać dofinansowania, oraz kryteria punktowane, które mają drugorzędny charakter – brak punktów za określone kryterium nie dyskwalifikuje wniosku, chyba że nie zostanie osiągnięty wymagany pułap.

Najczęściej dofinansowanie pokrywa jedynie część kosztów przedsięwzięcia, które również trzeba wykazać. Niektóre programy wymagają też udokumentowania poniesienia części kosztów.

Gdy zostaną wykryte nieprawidłowości

Jeżeli wniosek spełnia wymogi danego programu, dofinansowanie zostaje przyznane. To jednak nie koniec. Organ przyznający dotację ma prawo i obowiązek skontrolować wykorzystanie środków. Kontrole często obejmują kilka etapów, zwłaszcza jeśli program dotyczył inwestycji. A co, jeśli urzędnik w wyniku kontroli stwierdzi nieprawidłowości? Przede wszystkim beneficjent może wyjaśnić powstałe wątpliwości. Bywa jednak, że nieprawidłowości są zbyt duże, by je skorygować – przynajmniej zdaniem urzędników. Wówczas w pierwszej kolejności jest uruchamiana ścieżka administracyjna – zostaje wydana decyzja o obowiązku zwrotu części lub całości dotacji. Oczywiście beneficjent może się bronić w postępowaniu administracyjnym.

Jeżeli zdaniem urzędników nieprawidłowości świadczą o tym, że wnioskodawca w rzeczywistości nie powinien w ogóle otrzymać dofinansowania bądź wykorzystał je niezgodnie z przeznaczeniem, wówczas bardzo często – niezależnie od postępowania administracyjnego – kierują oni do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Jak prokurator zakwalifikuje czyn?

Nienależne uzyskanie dotacji w wyniku przedłożenia nierzetelnych dokumentów jest traktowane jak tzw. oszustwo dotacyjne ścigane na podstawie art. 297 kodeksu karnego (dalej: k.k.). W praktyce ten przepis pojawia się łącznie z art. 286 k.k., czyli ze zwykłym oszustwem. Nie zawsze jednak przyjęcie zbiegu przepisów jest zasadne.

Oszustwo zwykłe z art. 286 k.k. ma szerokie znaczenie. Sprowadza się ono do wprowadzenia kogoś w błąd lub wykorzystania tego, że ktoś w błędzie pozostaje bądź jest niezdolny do należytego pojmowania podejmowanego działania, i w ten sposób doprowadzenie tej osoby do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem swoim lub cudzym. Sprawca oszustwa musi się kierować zamiarem osiągnięcia korzyści majątkowej – brak takiego zamiaru w chwili podejmowania przez niego działań oznacza, że nie doszło do popełnienia przestępstwa.

Z kolei oszustwo dotacyjne należy rozumieć bardziej wąsko , gdyż dotyczy wyłudzenia środków finansowych o szczególnym charakterze. Jak była o tym już mowa, dotacje są przyznawane podmiotom spełniającym określone wymagania w celu sfinansowania lub dofinansowania określonego przedsięwzięcia. Jeżeli przedsiębiorca, starając się o dotację, przedłoży np. dokumenty poświadczające nieprawdę w zakresie spełniania wymagań dla danego programu, to prokurator może postawić zarzut oszustwa dotacyjnego (art. 297 k.k.). Natomiast jeśli nie wykorzysta uzyskanych w ten sposób środków na cel zgodny z ich przeznaczeniem, wówczas śledczy zakwalifikują ten czyn jako oszustwo zwykłe (art. 286 k.k.). Oznacza to, że jeżeli dojdzie do przedłożenia dokumentów poświadczających nieprawdę, a następnie środki z dotacji nie zostaną wykorzystane zgodnie z założeniami danego programu, to prawidłowe będzie przyjęcie łącznej kwalifikacji oszustwa dotacyjnego i oszustwa zwykłego.

Obrona przed zarzutem

W zakresie oszustwa dotacyjnego należy zwrócić uwagę na to, czy przedłożony dokument, który jest kwestionowany, miał istotne znaczenie dla uzyskania dotacji. Jeśli nie miał znaczenia dla uzyskania dotacji, to złożenie takiego dokumentu nie wiąże się z odpowiedzialnością karną. Przykładowo: jeśli przepisy dotyczącego programu uzyskania dotacji nie wymagają, by beneficjent miał wykształcenie w danym kierunku, przedłożenie dokumentów zaświadczających nieprawdę o uzyskaniu określonego wykształcenia nie wypełnia znamion oszustwa dotacyjnego.

Ponadto złożenie wniosku o przyznanie dotacji na podstawie nierzetelnych dokumentów i nieuzyskanie dotacji może być kwalifikowane jedynie jako usiłowanie. Warto jednak pamiętać, że zdarza się, że urzędnicy przykładają bardzo dużą wagę do uchybień, które w rzeczywistości są drobne i nie powinny rodzić odpowiedzialności karnej.

Z kolei w przypadku zarzutu oszustwa zwykłego oskarżenie powinno wykazać, że już w chwili składania wniosku o dotację wnioskodawca miał zamiar wykorzystać środki w sposób niezgodny z ich przeznaczeniem. Jeśli zatem wykorzystał je niezgodnie z założeniami programu z uwagi na okoliczności, które wystąpiły już po uzyskaniu dotacji, nie można mówić o popełnieniu przestępstwa oszustwa.

Sankcje w zależności od kwalifikacji

Jak wskazałam powyżej, przy zarzucie oszustwa dotacyjnego kwalifikacja z art. 286 k.k. w praktyce często jest dołączana niesłusznie – niejako z automatu. Warto wówczas walczyć o usunięcie oszustwa (z art. 286 k.k.) z kwalifikacji prawnej czynu. Przede wszystkim z tego powodu, że oszustwo dotacyjne z art. 297 k.k. jest zagrożone karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat, natomiast za oszustwo zwykłe z art. 286 k.k. grożą surowsze kary – od sześciu miesięcy pozbawienia wolności do ośmiu lat.

Dodatkowo, jeżeli wysokość szkody przekracza 200 tys. zł w przypadku oszustwa zwykłego, czyn zostanie uznany za typ kwalifikowany z art. 294 k.k. A za to grozi jeszcze wyższa kara – od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności. W przypadku oszustwa dotacyjnego kwalifikacja prawna czynu nie zmienia się z uwagi na wysokość szkody.

Ponadto przyjęcie wyłącznie kwalifikacji oszustwa dotacyjnego pozwala na zastosowanie takich instytucji jak umorzenie absorpcyjne (art. 11 k.p.k.) czy warunkowe umorzenie postępowania (art. 66 k.k.). Natomiast surowszy przepis, dotyczący oszustwa zwykłego, wyklucza już taką możliwość. Łagodniejsza kwalifikacja w praktyce wiąże się też zazwyczaj po prostu z łagodniejszym wymiarem kary.

Bez obowiązku naprawienia szkody

Zgodnie z literalnym brzmieniem art. 297 k.k. przy przestępstwie oszustwa dotacyjnego nie występuje pokrzywdzony. W orzecznictwie przyjmuje się zatem brak możliwości orzeczenia przez sąd obowiązku naprawienia szkody na rzecz pokrzywdzonego. Oczywiście nie niweluje to obowiązku zwrotu nienależnie pobranej dotacji zgodnie z decyzją administracyjną, jednak brak orzeczenia środka kompensacyjnego przez sąd karny stawia oskarżonego w o wiele korzystniejszej sytuacji. Nie grozi mu dodatkowa odpowiedzialność za uchylanie się od obowiązku naprawienia szkody, co po ostatniej nowelizacji kodeksu karnego stanowi przestępstwo z art. 244c k.k. W przypadku orzeczenia kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania nie ma też ryzyka zarządzenia wykonania kary z uwagi na niezrealizowanie obowiązku naprawienia szkody. ©℗