Sam udział w procedurze konkursowej przed obecną Krajową Radą Sądownictwa obala domniemanie bezstronności sędziego – uznał Sąd Okręgowy w Warszawie.

Warszawski sąd badał apelację od wyroku, jaki zapadł w sprawie karnej. Został on wydany w składzie, w którym zasiadała neosędzia. Sąd odwoławczy uznał, że już z samego tego powodu wyrok należy uchylić, a sprawę przekazać sądowi I instancji do ponownego rozpoznania. Rozstrzygnięcie to jest ciekawe i to z dwóch powodów. Po pierwsze, sądy powszechne do tej pory unikały uchylania wyroków wydawanych przez neosędziów. Celował w tym przede wszystkim Sąd Najwyższy. Po drugie, wyłącznym powodem decyzji SO w Warszawie było to, że sędzia, która orzekała w I instancji, wzięła udział w procedurze konkursowej przed obecną Krajową Radą Sądownictwa. W treści uzasadnienia nie ma ani słowa na temat np. jej ewentualnych powiązań z politykami poprzedniego obozu rządzącego czy też podpisania przez nią listy poparcia dla kandydatów do KRS.

Orzeczenie SO w Warszawie zostało wydane w składzie jednoosobowym, w którym zasiadała Anna Bator-Ciesielska. Sędzia ta swego czasu zasłynęła m.in. odmową orzekania razem z zastępcami rzecznika dyscyplinarnego – Michałem Lasotą i Przemysławem Radzikiem. Jest również członkiem Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

Pod prąd

Uchylenia z powodu nienależytej obsady sądu polegającej na udziale w składzie orzekającym neosędziego zdarzały się przede wszystkim w SN. Sądy powszechne, które przeprowadzały tzw. test niezawisłości, decydowały się na taki krok niezwykle rzadko. Jeżeli już do tego dochodziło, to miało to miejsce w przypadku głośnych nazwisk sędziów, których związki z politykami poprzedniego obozu rządzącego były ewidentne i którzy za poprzedniej władzy robili błyskawiczne kariery lub obejmowali wysokie stanowiska funkcyjne. Tak było m.in. w przypadku Piotra Schaba, rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, którego kilka wyroków uchylił SN (m.in. wyrok Izby Karnej SN z 15 lutego 2023 r., sygn. akt II KK 571/22).

Z przeglądu dotychczasowego orzecznictwa wynika ponadto, że sądy, zarówno powszechne, jak i sam SN, co do zasady są zgodne co do tego, że sam fakt otrzymania rekomendacji od obecnej KRS nie wystarcza do uchylenia orzeczenia wydanego przez neosędziego. Wynika to przede wszystkim ze stosowania przez nie wytycznych dotyczących przeprowadzania tzw. testu niezawisłości zawartych w uchwale trzech połączonych izb SN ze stycznia 2020 r. (sygn. akt BSA I-4110-1/20; patrz: grafika).

SO w Warszawie postanowił jednak nie oglądać się na dotychczasowe orzecznictwo i wybrał własną ścieżkę. Co prawda przeprowadził test, o którym mowa we wspomnianej uchwale, jednak nie znalazł w życiorysie sędzi nic, co mogłoby wskazywać na to, że otrzymała ona stanowisko z powodów pozamerytorycznych. W okresie poprzedzającym powołanie na sędziego pełniła funkcję asystenta sędziego, a następnie referendarza sądowego. Była jedyną kandydatką w konkursie przed KRS, została pozytywnie zaopiniowana przez sędziego wizytatora i otrzymała rekomendację od kolegium sądu. I to wszystko, jeśli chodzi o okoliczności odnoszące się do jej ścieżki zawodowej.

Mimo to SO w Warszawie postanowił uchylić orzeczenie wydane z jej udziałem. A jedynym tego powodem było to, że sędzia uzyskała stanowisko na skutek wzięcia udziału w procedurze przed obecną KRS, którą warszawski sąd uznaje za organ niekonstytucyjny. „Osoba, która decyduje się na objęcie stanowiska sędziego w wyniku wadliwej procedury nominacyjnej, może być w odbiorze ogólnym postrzegana, jako osoba zależna, o skłonnościach do sprzyjania innym podmiotom i innym wartościom niż te, którym ma obowiązek służyć sędzia. Udział w składzie sądu sędziego, którego niezależność może być podważona, jest niedopuszczalny” – czytamy w niedawno opublikowanym uzasadnieniu wyroku.

– Nie jestem zdziwiony ani oburzony tym, że takie orzeczenia zapadają. My, jako Iustitia, od zawsze krytykowaliśmy test, o którym mowa w uchwale trzech połączonych izb. I nie byliśmy w tej krytyce odosobnieni. On bowiem od początku był tak skonstruowany, aby zapobiec masowemu uchylaniu wyroków wydawanych przez neosędziów. Miał on pozwalać na wyszukiwanie jakichś szczególnych sytuacji, a nie do tego problem się sprowadza. Tu przecież nie chodzi o to, czy jakiś konkretny sędzia otrzymywał jakieś apanaże czy też robił błyskawiczną, niezasłużoną karierę za poprzedniej władzy. Tu chodzi o wadliwe, systemowe powołanie sędziego. I na ten problem zwraca uwagę SO w Warszawie – komentuje Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

Ważny moment

SO zaznaczył również, że istotny jest czas, w jakim referendarz ubiegała się o stanowisko sędziego. W tym okresie bowiem, pisze sąd, w obiegu prawnym pozostawał szereg orzeczeń sądów i trybunałów międzynarodowych stwierdzających naruszenie prawa w procedurze powoływania sędziów z udziałem obecnej KRS. „Pani K. O., jako prawnik, wieloletni merytoryczny pracownik sądów powszechnych, następnie referendarz sądowy a finalnie osoba ubiegająca się o stanowisko sędziego, niewątpliwie była zaznajomiona z tymi judykatami, a mimo to zdecydowała się na udział w konkursie na stanowisko sędziego sądu rejonowego w tamtym czasie, które to stanowisko następnie objęła” – zauważa SO.

Sąd powołuje się również na uchwałę składu siedmiu sędziów SN z 2 czerwca 2022 r., w sprawie I KZP 2/22, w której podkreślono kluczową dla procesu nominacyjnego okoliczność, że obecna KRS nie jest organem tożsamym z organem, o którym mowa w ustawie zasadniczej. „Oznacza to, że w istocie samo wzięcie udziału w konkursie przed niekonstytucyjnym organem (…) obala domniemanie bezstronności” – kwituje SO w Warszawie.

– Z tego fragmentu uzasadnienia wynika, że sędzia Anna Bator-Ciesielska uznała, że sędziom, którzy nie wyciągają ze skomplikowanych okoliczności faktycznych i prawnych dotyczących konkretnego zagadnienia dokładnie takich samych wniosków co ona sama, brakuje niezbędnej niezależności i bezstronności – ocenia Bartosz Pilitowski, prezes Fundacji Court Watch Polska. Jego zdaniem eliminowanie z obrotu wszystkich wyroków sędziów, których poglądów nie podzielamy, jest świetnym sposobem na to, aby nasze sądownictwo implodowało zajęte już wyłącznie samo sobą.

– Dlatego nie wieszczę temu orzeczeniu wielu naśladowców, bo i sędziów mamy w większości odpowiedzialnych, a i uchwała trzech izb SN rekomenduje sądom odwoławczym zupełnie inny sposób myślenia niż zaprezentowany w tej sprawie – kwituje nasz rozmówca.

Inaczej uważa sędzia Markiewicz.

– To ważne orzeczenie, które unaocznia nam wszystkim, w tym także rządzącym, że problemem neosędziów trzeba się zająć na poważnie, nie ma co już czekać, uciekać od problemu. Nie zdziwię się, jeśli tego typu rozstrzygnięć zacznie zapadać w najbliższym czasie coraz więcej – mówi prezes Iustitii. Jak bowiem dodaje, sędzia nie może machnąć ręką i uznać, że skoro nie ma odpowiednich rozwiązań ustawowych, to on nie musi dbać o zagwarantowanie obywatelowi prawa do sądu.

– SO w Warszawie był w tym przypadku sądem ostatniej instancji i jego obowiązkiem było zadbanie o to, żeby każdy z uczestników tego konkretnego postępowania miał takie prawo zapewnione – uważa sędzia Markiewicz.©℗

ikona lupy />
Jak przeprowadzać test niezawisłości / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo