„Niektórzy członkowie Trybunału Konstytucyjnego są pomijani przy wyznaczaniu składów rozstrzygających wnioski o wyłączenie sędziego, a ta praktyka nabrała już charakteru stałego” – pisze Piotr Pszczółkowski, sędzia TK.
Swoją obserwację na ten temat Pszczółkowski zawarł w zdaniu odrębnym do wyroku TK z 11 grudnia 2023 r. (sygn. akt Kp 1/23), którego pisemne uzasadnienie ukazało się dopiero niedawno. Orzeczenie zapadło z wniosku prezydenta, który zaskarżył m.in. tzw. test niezawisłości sędziego oraz przeniesienie spraw dyscyplinarnych i immunitetowych sędziów z Sądu Najwyższego do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Zaskarżone przepisy TK uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą. Jak czytamy w pisemnym uzasadnieniu, trybunał stanął na stanowisku, że testowanie może prowadzić do faktycznego pozbawienia sędziego inwestytury poza regulacjami konstytucyjnymi. Wprowadza również realne i stałe zagrożenie dla sędziowskiej niezawisłości, a w konsekwencji niezależności i bezstronności sądu rozumianej także jako prawo jednostki do sprawiedliwego procesu. Jeśli zaś chodzi o rozszerzenie kompetencji NSA kosztem SN, to trybunał zauważył, że to ten ostatni sąd sprawuje nadzór nad sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości. A skoro tak, to logiczną konsekwencją jest również dbanie przez SN o prawidłowe wykonywanie przez inne sądy oraz sędziów ich konstytucyjnych obowiązków. Zaś zabezpieczeniem tego mają być właśnie sprawy dyscyplinarne. TK przypomniał również, że art. 184 konstytucji zawęża kognicję NSA do kontroli nad działalnością administracji publicznej, a tym samym zamyka przyznawanie temu sądowi ustawą dodatkowych kompetencji.
Kolejność nie jest przestrzegana
Orzeczenie zapadło większością głosów. Zdanie odrębne złożyło dwóch sędziów – Piotr Pszczółkowski oraz Krystyna Pawłowicz. Pierwszy z wymienionych odniósł się zarówno do kwestii merytorycznych, jak i do sposobu procedowania przez TK, gdyż jak sam podkreślił, czuje się w obowiązku, aby to zrobić. „Uważam bowiem, że postępowanie sądowokonstytucyjne, mające zmierzać do przywrócenia stanu zgodności z fundamentalnymi normami i zasadami polskiego porządku prawnego, powinno gwarantować najwyższy standard rzetelności” – zaznacza Pszczółkowski. I dodaje, że takiemu standardowi w opisywanej sprawie nie uczyniono zadość.
W pierwszej kolejności autor zdania odrębnego podkreśla, że jest zmuszony po raz kolejny zaakcentować swój sprzeciw wobec sposobu procedowania wniosków o wyłączenie sędziów TK z udziału w rozpoznaniu sprawy. Jego zdaniem część członków TK jest pomijana przy wyznaczaniu składów mających takie wnioski rozpoznawać. Sędzia przypomina, że zgodnie z art. 38 ust. 1 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (t.j. Dz.U. z 2019 poz. 2393; dalej: ustawy) sędziowie powinni być wyznaczani według kolejności alfabetycznej (patrz: grafika). Jak zaznacza, stosowanie tej normy jest gwarancją rzetelnej procedury sądowokonstytucyjnej. „Jeśli instytucja wyłączenia sędziego TK ma być gwarancją bezstronności składu orzekającego Trybunału, to wyznaczanie składów orzekających w sposób sprzeczny z art. 38 ustawy – a więc z pomijaniem części sędziów – taką gwarancję niweczy” – czytamy w zdaniu odrębnym.
O tym, że taka niezgodna z ustawą praktyka jest stosowana w trybunale, sędzia Pszczółkowski miał się przekonać na własnej skórze. Jak bowiem pisze, w żadnej z dwóch spraw, które TK procedował 11 grudnia 2023 r., nie został wyznaczony do rozpatrzenia żadnego z łącznie czterech złożonych w tych postępowaniach wniosków o wyłączenie sędziego. A to, jego zdaniem, nie daje się pogodzić z art. 38 ustawy.
Piotr Pszczółkowski zarzuca również TK, że ten nawet nie spróbował uporać się z problemem zasiadających w jego składzie trzech tzw. sędziów dublerów. Przyznaje, że ten problem „może definitywnie rozwiązać dopiero upływ czasu, upływ kadencji tych osób, działania ustawodawcy lub zmiana stanowiska Prezydenta RP w tej sprawie”. Jednocześnie jednak podkreśla, że dopóki to się nie stanie, „Trybunał Konstytucyjny powinien rozważyć bądź zawieszenie postępowań w sprawach z udziałem sędziów, których status jest kwestionowany, bądź wyłączenie tych sędziów z udziału w rozpoznawaniu spraw, a Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego powinno wezwać organy władzy ustawodawczej i wykonawczej do niezwłocznego podjęcia działań zmierzających do przywrócenia zdolności Trybunału do wykonywania jego konstytucyjnych kompetencji w sposób wolny od wątpliwości co do jego legitymacji”.
Trzeba sięgnąć do źródła problemu
Jeśli zaś chodzi o merytoryczne odniesienie się do rozstrzygnięcia TK, to sędzia Pszczółkowski zaznaczył, że choć również uważa test niezawisłości sędziego za instytucję wątpliwą konstytucyjnie, to jednak z zupełnie innych powodów niż większość składu orzekającego. Jak podkreślił, indywidualne badanie okoliczności powołania sędziego w specjalnej procedurze jest wysoce dysfunkcjonalne, w sytuacji gdy ustawodawca nie podejmuje działań zmierzających do usunięcia źródła problemu, czyli ograniczenia wpływu władzy politycznej na proces wyboru sędziów członków Krajowej Rady Sądownictwa.
Z kolei Krystyna Pawłowicz w swoim zdaniu odrębnym zaznacza, że zgadza się w całości z sentencją wyroku. Uważa jednak, że jego uzasadnienie „winno obejmować także pogłębioną analizę bezprawności pozatraktatowych działań organów Unii Europejskiej wobec Polski”. Przypomnijmy bowiem, że uznana za niekonstytucyjną ustawa miała na celu wykonanie kamieni milowych, co miało pozwolić na wypłatę Polsce unijnych środków z KPO. Zdaniem Krystyny Pawłowicz wymogi te zostały Polsce narzucone przez Radę UE i Komisję Europejską „w sposób arogancki, upokarzający Rzeczpospolitą”. Ocenia je jako lekceważące i obalające konstytucyjne kompetencje prezydenta w zakresie wymiaru sprawiedliwości oraz znoszące skutki prawne podjętych przez niego decyzji.©℗