W uchwale III CZP 142/22 Sąd Najwyższy dokonał nagłego zwrotu w dotychczasowej linii orzeczniczej.
U chwała Sądu Najwyższego z 8 maja 2024 r. (sygn. III CZP 142/22) w zakresie ustalenia kosztów naprawy z ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych wzbudziła dużo emocji zarówno wśród sędziów, jak i profesjonalnych pełnomocników. W mojej ocenie uchwała jest niezwykle korzystna dla ubezpieczycieli i może mocno namieszać na rynku odszkodowań.
Pytanie rzecznika
Zadaniem Sądu Najwyższego miała być odpowiedź na pytanie rzecznika finansowego o możliwość ustalania wysokości odszkodowania przy stosowaniu ulg, upustów i rabatów na usługi naprawcze, części i materiały służące do naprawy pojazdu wynikające z możliwości uzyskania ich w związku ze współpracującym z ubezpieczycielem serwisem naprawczym.
Problem związany z rabatami istnieje od kilku lat. Ubezpieczyciele zaniżają bowiem wypłacane odszkodowania z ubezpieczenia OC, sugerując, że w ich sieci serwisów można było naprawić pojazd taniej, a ponadto ubezpieczyciel wespół ze swoim serwisem zorganizowałby części do naprawy pojazdu z uwzględnieniem odpowiednich rabatów i ulg. W praktyce różnie z tym bywa, bo często tego typu części są zwyczajnie niedostępne. Takie oczekiwania ubezpieczycieli uderzają natomiast w prawo poszkodowanego do wyboru warsztatu, do którego klient często ma po prostu zaufanie. Trudno też po nim oczekiwać, że będzie pokonywał znaczące odległości, by skorzystać z pomocy nieznanych sobie zupełnie fachowców tylko dlatego, że oczekuje tego ubezpieczyciel.
W swojej rekomendacji z lipca 2022 r. Komisja Nadzoru Finansowego w sposób jednoznaczny zakazała stosowania rabatów lub upustów. Ubezpieczyciele się do niej nie stosowali. Pojawiały się już na ten temat różne orzeczenia. Dlatego konieczne było, aby w tej sprawie wypowiedział się Sąd Najwyższy.
Do tej pory sądy powszechne i SN jednoznacznie wskazywały, że szkoda powstaje w momencie jej wyrządzenia i nie ma znaczenia, czy poszkodowany naprawił pojazd. Ma to źródło w wykuwającym się przez przeszło 30 lat orzecznictwie Sądu Najwyższego. W praktyce sądy rozpoznające sprawy odszkodowawcze nie interesowały się więc za bardzo kwestią naprawy. Jeżeli doszło do szkody, to poszkodowanemu przysługiwała odpowiednia kwota, którą ostatecznie w procesie sądowym ustalał biegły z zakresu mechaniki samochodowej.
Sąd Najwyższy wielokrotnie słusznie zwracał uwagę na konieczność wypłaty „uzasadnionych kosztów naprawy” w odniesieniu do każdego przypadku, usuwając kwestię automatyzacji w wypłatach na dalszy plan. Wynika to wprost z przepisów. Zgodnie z art. 363 par. 1 kodeksu cywilnego naprawienie szkody powinno nastąpić – zgodnie z wyborem poszkodowanego – przez przywrócenie stanu poprzedniego bądź właśnie przez zapłatę odpowiedniej sumy.
Wielu komentujących uchwałę zdążyło już odtrąbić sukces poszkodowanych, tymczasem należy zwrócić uwagę, że Sąd Najwyższy dopuścił właśnie stosowanie rabatów i upustów. Zastrzegł co prawda, że nie może się temu sprzeciwiać uzasadniony interes poszkodowanego, ale skutek i tak będzie zapewne taki, że ubezpieczyciele masowo obniżą odszkodowania, opierając się właśnie na dostępnych rabatach.
W pierwszej tezie uchwały pojawia się konieczność wypłaty przez ubezpieczyciela odszkodowania w wysokości kosztów naprawy już poniesionych przez poszkodowanego lub takich, do których się zobowiązał. Tyle że zwykle mamy do czynienia z sytuacją opisaną w punkcie 2. Poszkodowany zgłasza szkodę, czeka na wypłatę od ubezpieczyciela i dopiero wtedy opłaca serwis. Czasem wszystkie czynności w likwidacji szkody w jego imieniu wykonuje warsztat. Nieczęsto mamy do czynienia z klientami, którzy mogą sobie pozwolić na wyłożenie z góry kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Poszkodowani posiłkują się pieniędzmi otrzymanymi na naprawę od ubezpieczyciela. Zdaniem Sądu Najwyższego w takiej sytuacji ubezpieczyciel będzie miał prawo do stosowania rabatów i upustów.
Czy doszło do naprawy?
Uchwała SN stanowi też problem dla chcących naprawiać auta w autoryzowanych stacjach obsługi (ASO) zgodnie z technologią producenta. Przez lata sądy zwracały uwagę właśnie na konieczność „uzasadnionych kosztów naprawy”. Tym razem Sąd Najwyższy wskazał na „przeciętne koszty naprawy na rynku lokalnym”. Nie wiem, na ile był to świadomy zabieg, ale wyobrażam sobie, że ubezpieczyciele masowo będą odmawiali refundacji kosztów naprawy pojazdu w ASO, obniżając wysokość odszkodowania i zwracając uwagę właśnie na konieczność stosowania przeciętnych kosztów z uwzględnieniem rabatów. Wcześniej SN wskazywał, że poszkodowany może wedle własnego uznania wybrać warsztat, w którym koszty są wyższe.
Sąd Najwyższy przez lata bronił poszkodowanych jako podmiotów znacznie słabszych w starciu z wielkimi firmami ubezpieczeniowymi. Tym razem zwraca uwagę na kwestię możliwości wzbogacenia się poszkodowanego.
Z treści uchwały wynika, że zarówno ubezpieczyciel, jak i sąd rozpoznający sprawę winny ustalić, czy doszło do naprawy pojazdu, choć do tej pory SN wskazywał, że wypłata odszkodowania nie jest uzależniona od naprawy pojazdu, a decyzja w tym zakresie należy tylko do poszkodowanego.
Skutek będzie taki, że procesy sądowe będą trwały o wiele dłużej, bo każdorazowo konieczne będą oględziny pojazdu, żeby ustalić, czy pojazd został naprawiony, a jeżeli tak, to w jakim zakresie. Zdarza się bowiem, że poszkodowany naprawia pojazd częściowo, tak aby móc jeździć.
Możliwe więc, że w tej samej sprawie zastosowanie znajdzie zarówna teza z punktu 1., jak i z punktu 2. Samo w sobie może być to wyjątkowo problematyczne.
Problem skupujących szkody
Orzeczenie Sądu Najwyższego stanowi problem dla dziesiątek firm skupujących szkody. Modus operandi tego typu podmiotów był prosty: pojawiały się wszędzie tam, gdzie miała miejsce niedopłata odszkodowania przez ubezpieczyciela, a więc mogły kupić… prawie każdą szkodę. Wystarczyło porozumieć się z poszkodowanym, który obawiał się drogi sądowej, dopłacić mu odpowiednią kwotę i można było wystąpić o resztę należnego odszkodowania przeciwko ubezpieczycielowi do sądu.
Obecnie w sądach toczą się tysiące takich spraw. Dla wielu sposób działania tych firm był patologiczny, lecz trzeba przyznać, że to legalnie działające przedsiębiorstwa, płacące ogromne podatki. Powstały nie po to, aby „doić” poszkodowanych, lecz dlatego, że przez lata ubezpieczyciele płacili zbyt niskie, niewystarczające odszkodowania.
Skoro poszkodowany obawiał się wystąpienia do sądu choćby z niewielkimi szkodami (do 10 000 zł), gdy same koszty prowadzenia procesu sądowego są wyzwaniem, opłacało mu się uzyskać dopłatę na poziomie 50 proc. kwoty możliwej do uzyskania. Bo w takim zakresie obecnie często należy zapłacić za cesję. Poszkodowani zaś, i słusznie, urządzają wręcz licytację, sprzedając szkodę temu, kto da więcej.
Jeżeli sądy powszechne będą stosować uchwałę SN, to możliwość dochodzenia odszkodowania po cesji przez podmioty nabywające szkody stanie pod znakiem zapytania. Jeżeli bowiem sąd będzie miał obowiązek ustalenia, co się stało z pojazdem, zgodnie z promowaną ostatnio koncepcją „szkody dynamicznej”, to może się okazać, że orzeczona dopłata dla nabywcy prawa do odszkodowania będzie minimalna lub wręcz zerowa, gdy sąd ustali, że poszkodowany nie naprawił pojazdu, tylko sprzedał go w stanie uszkodzonym.
Skutki uchwały
Nie znamy jeszcze uzasadnienia uchwały, niemniej jeżeli sądy będą ją stosować, to rynek odszkodowań mogą czekać poważne zmiany. Być może – ku uciesze firm ubezpieczeniowych – znikną z niego firmy skupujące szkody. Może też być trudno o odszkodowanie za naprawę pojazdu w autoryzowanej stacji obsługi pojazdów. Nie można też jednak wykluczyć, że w związku z licznymi komentarzami uzasadnienie sporządzone przez Sąd Najwyższy rozwieje przynajmniej niektóre wątpliwości. ©℗
Uchwała III CZP 142/22
1. Jeżeli poszkodowany poniósł już koszty naprawy pojazdu lub zobowiązał się do ich poniesienia, wysokość odszkodowania z ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych powinna odpowiadać tym kosztom, chyba że w danych okolicznościach są one oczywiście nieuzasadnione; wysokość odszkodowania nie zależy od ulg i rabatów możliwych do uzyskania przez poszkodowanego od podmiotów współpracujących z ubezpieczycielem.
2. Jeżeli poszkodowany nie poniósł jeszcze kosztów naprawy pojazdu ani nie zobowiązał się do ich poniesienia, wysokość odszkodowania z ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych powinna odpowiadać przeciętnym kosztom naprawy na lokalnym rynku, z uwzględnieniem możliwych do uzyskania przez poszkodowanego ulg i rabatów, chyba że skorzystaniu z tych ulg i rabatów sprzeciwia się jego uzasadniony interes. ©℗