Akta spraw, w których prokurator chce odsunięcia sędziego Sądu Najwyższego, mają trafiać na biurko prezesa Izby Karnej SN. Sędziowie mówią o ręcznym sterowaniu.

To I prezes SN ma decydować o tym, który sędzia będzie rozpoznawał złożony w sprawie toczącej się w Izbie Karnej SN przez oskarżyciela publicznego wniosek o wyłączenie sędziego SN powołanego z rekomendacji obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Taki ma być skutek zarządzenia wydanego przez prezesa IK Zbigniewa Kapińskiego.

– W ten sposób organ, który sprawuje nadzór administracyjny nad sądem, czyli w tym przypadku prezes IK oraz I prezes SN, próbują ingerować w konkretne sprawy przed sądem zawisłe. Czynnik administracyjny przenika w sferę orzekania w konkretnej sprawie, czyli w tę sferę, której nie obejmuje nadzór administracyjny i która jest objęta sędziowską niezawisłością – ostrzega dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Ręczne sterowanie

Prokuratorzy zaczęli składać w sprawach toczących się w IK SN wnioski o wyłączenie sędziego SN oparte na okolicznościach towarzyszących jego powołaniu. Pisze o tym w swoim zarządzeniu z 8 maja 2024 r. prezes Kapiński. Zarządzenie zobowiązuje sędziów do przekazywania prezesowi IK SN akt spraw, w których takie wnioski się pojawią. Z dalszej treści dokumentu dowiadujemy się, że prezes akta te przekaże niezwłocznie I prezesowi SN „w celu rozważenia możliwości skorzystania z kompetencji wyznaczenia, w trybie art. 35 par. 3 ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym (Dz.U. z 2024 r. poz. 622), sędziego orzekającego w innej Izbie Sądu Najwyższego do rozpoznania przedmiotowego wniosku”.

– Sędziowie orzekający w naszej izbie uważają, że jest to próba ręcznego sterowania sprawami – mówi Michał Laskowski, sędzia z IK SN. I dodaje, że jego zdaniem prezes SN kierujący pracami izby SN nie ma kompetencji do wydawania tego typu zarządzeń.

– Sprawy powinny być przyznawane według kolejności wpływu, nie znajduję żadnego przepisu w ustawie o SN, który by upoważniał prezesa do sterowania sprawami – komentuje Laskowski, który w latach 2020–2023 pełnił funkcję prezesa IK SN.

Podobnego zdania jest Jacek Zaleśny.

– Prezes SN nie jest kompetentny wnikać w tok konkretnych spraw rozpoznawanych przez sąd. Jeżeli jest złożony wniosek o wyłączenie sędziego, to powinien on podlegać rozpoznaniu przez odpowiedniego sędziego ze skutkiem właściwym dla danego postępowania – mówi konstytucjonalista. Jak podkreśla, ani prezes IK, ani I prezes SN nie są kompetentni dokonywać jakichkolwiek innych czynności w ramach toczących się spraw.

– Jedyną czynnością, jaką należy dokonać, jest rozpoznanie takiego wniosku we właściwej procedurze i ze skutkami właściwymi dla danego postępowania – uważa nasz rozmówca.

Przekroczenie kompetencji

Prezes Kapiński w swoim zarządzeniu powołuje się na art. 16 ust. 1 regulaminu urzędowania Sądu Najwyższego (Dz.U. z 2022 r. poz. 1489 ze zm.). Przepis ten stanowi, że prezes SN kieruje pracą izby. Tyle tylko, że zdaniem naszych rozmówców w tym upoważnieniu nie mieści się to, co zrobił prezes IK SN.

– Prezes SN ma kierować pracami izby. Ale to nie znaczy, że w dowolnym zakresie ma prawo ingerować w bieg konkretnych spraw zawisłych przed sądem. Kierowanie przez prezesa izbą dotyczy wyłącznie zagadnień z zakresu administracji. Natomiast w żadnym zakresie ten nadzór nie może mieć cech nadzoru judykacyjnego, czyli ingerować w sferę orzekania – tłumaczy dr hab. Zaleśny. Jego zdaniem prezes izby, który nie jest sędzią orzekającym w danej sprawie, a który zobowiązuje innych sędziów do wykonywania tego typu czynności, wykracza poza ustawowo przyznane mu kompetencje nadzoru administracyjnego i wkracza w sferę niezawisłości sędziowskiej, czym narusza przepisy ustawy o SN.

Kapiński tłumaczy w treści zarządzenia, że zostało ono wydane „w związku z apelem części sędziów orzekających w Izbie Karnej Sądu Najwyższego skierowanych do prokuratorów o składanie wniosków o wyłączenie innych sędziów Sądu Najwyższego”.

– Naprawdę nie wiem, o jaki apel może chodzić. Ja na pewno takiego apelu nie wygłaszałem ani nie podpisywałem – zarzeka się Michał Laskowski. I dodaje, że być może taki apel został wystosowany przez któregoś z sędziów podczas rozprawy, ale jemu nic na ten temat nie wiadomo.

Prezes IK SN pisze również, że przy wydawaniu omawianego zarządzenia kierował się dobrem wymiaru sprawiedliwości i potrzebą zapewnienia prawidłowego toku postępowania w sprawach, w których zostały złożone wnioski o wyłączenie sędziego.

Inaczej ocenia jego decyzję Jacek Zaleśny.

– Tego typu zarządzenie może być rozpatrywane pod kątem przysługującego stronom konstytucyjnego prawa do rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki. Na jego podstawie wykonuje się czynności prawem nieprzewidziane, a jednocześnie takie, które nie polegają na wykonaniu tego, co w procesie jest konieczne, czyli w tym przypadku rozpoznania wniosku – zaznacza konstytucjonalista. Jak podkreśla, w toku postępowania sąd powinien wykonywać tylko te czynności, które są niezbędne do tego, aby w sposób właściwy merytorycznie i proceduralnie w odpowiednim czasie sprawę rozpoznać.

– Wszelkie inne czynności, które nie są z tym związane, nie mogą być przez sąd wykonywane, chociażby z tego powodu, aby nie przedłużać postępowania, ale też z tego powodu, aby nie tworzyć wątpliwości prawnych, z jakiego motywu są one wykonywane i jaki jest ich związek z meritum sprawy i z wnioskami, jakie w trakcie procesu składają strony postępowania – kwituje nasz rozmówca.©℗

ikona lupy />
Co leży w kompetencjach prezesa SN kierującego izbą / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe