Propozycje resortu dotyczące zmian w zasadach delegowania sędziów zatrzymują się na początku drogi i nie usuwają istniejących w tym zakresie wątpliwości – pisze Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.

Pozostawienie ministrowi sprawiedliwości prawa do odwołania sędziego z delegacji bez zachowania jakiegokolwiek okresu uprzedzenia oraz brak możliwości zaskarżenia takiej decyzji – to zdaniem SSP „Iustitia” główne mankamenty przygotowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości projektu zmian w prawie o ustroju sądów powszechnych.

– Projekt nie eliminuje wszystkich wad instytucji delegowania sędziego do pełnienia czynności w innym sądzie. W szczególności rozwiązania w nim przyjęte nie pozwalają na stwierdzenie, że ta instytucja w zaproponowanym kształcie będzie zgodna z prawem Unii Europejskiej w zakresie ustanawiającym gwarancje niezależności i bezstronności sędziów – mówi Krystian Markiewicz, prezes SSP „Iustitia”.

Tymczasem projektodawcy twierdzą, że zaproponowane zmiany mają być wykonaniem wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 16 listopada 2021 r. (połączone sprawy od C-748/19 do C-754/19). Stwierdzono w nim, że obecny system delegacji sędziów narusza europejskie standardy.

– Problem w tym, że wprowadzenie tych zmian nie będzie wykonaniem wyroku, a jedynie próbą przypudrowania dzisiejszych, niezgodnych z prawem unijnym rozwiązań – wtóruje Iustitii Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu. Jak dodaje, wyroki TSUE należy wykonywać jeden do jednego, a nie wybierać sobie z nich tylko te fragmenty, które są z jakichś powodów wygodne dla rządzących.

Początek drogi

Projekt autorstwa resortu sprawiedliwości przewiduje, że delegowanie sędziego do orzekania w innym sądzie będzie możliwe, gdy będą za tym przemawiać potrzeby tego sądu. Minister, podejmując decyzję o delegacji, ma brać pod uwagę liczbę i rodzaj spraw wpływających do danej jednostki, stopień opanowania w niej wpływu oraz średnią wielkość referatu sędziego lub asesora sądowego w niej orzekającego. Ponadto w projekcie zapisano, że MS będzie uwzględniał także m.in. okres pełnienia służby przez sędziego, który miałby zostać delegowany do innego sądu, jego doświadczenie w rozpoznawaniu spraw z określonego zakresu oraz wpływ delegowania na pracę sądu, w którym sędzia ma miejsce służbowe.

Zdaniem sędziów wprowadzenie zmian zaproponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości nie będzie wykonaniem wyroku TSUE, a jedynie próbą przypudrowania dzisiejszych rozwiązań, niezgodnych z prawem unijnym

Projekt wprowadza również obowiązek uzasadnienia decyzji o odwołaniu sędziego z delegowania. Dodatkowo minister będzie musiał ogłosić w Biuletynie Informacji Publicznej informację o każdym delegowaniu sędziego oraz o każdym odwołaniu albo ustąpieniu z delegowania. W ogłoszeniu będą podawane przyczyny takich decyzji.

Jak piszą projektodawcy, zmiany realizują istotę wspomnianego już wyroku TSUE „poprzez zapewnienie wewnętrznej transparentności działań Ministra Sprawiedliwości w zakresie ewentualnego odwołania sędziego delegowanego z delegowania”.

Innego zdania są sami sędziowie.

– Projektowana ustawa zatrzymuje się na początku drogi mającej prowadzić do reformy obecnych regulacji dotyczących tzw. delegacji orzeczniczych. Nie usuwa wątpliwości, które wywołuje ta instytucja – uważa prezes Markiewicz. Jak podkreśla, docelowo konieczne jest gruntowne przeobrażenie obecnego modelu delegacji orzeczniczych.

Wybrakowany projekt

Zdaniem sędziów problemem jest nie to, co znalazło się w projekcie, lecz to, czego w nim zabrakło.

– Projektowane rozwiązania nie różnicują podstaw delegowania na czas określony i nieokreślony, nie regulują w sposób bezpośredni przesłanek odwołania sędziego z delegacji ani nie wprowadzają sądowej kontroli decyzji ministra sprawiedliwości podejmowanych w tej sprawie – wylicza Krystian Markiewicz.

O tym, że powinno się wprowadzić ustawowe przesłanki odwołania z delegacji, jest przekonany prof. Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich.

– Powinny one być możliwie precyzyjne i poddające się weryfikacji. Powodem odwołania może być np. konieczność powrotu sędziego do macierzystego sądu wynikająca z obiektywnych przyczyn, wskazanych przez prezesa tego sądu. Należy wyłączyć ryzyko arbitralnego odwołania sędziego z delegacji, co może rodzić wątpliwość, czy nie stało się tak z powodu treści orzeczenia wydanego przez danego sędziego – podkreśla prof. Wiącek.

Tymczasem resort sprawiedliwości tłumaczy, dlaczego nie zdecydowano się na określenie wprost w ustawie kryteriów odwołania sędziego z delegowania, w taki sposób: „świadomość sędziego delegowanego dotycząca jedynie czasowej zmiany miejsca pełnienia służby w interesie wymiaru sprawiedliwości z możliwością zakończenia delegowania bez uprzedzenia, a także zasada nakazująca dokończenie spraw rozpoczętych w miejscu delegowania wydają się stanowić okoliczności przemawiające za tym, by nie wprowadzać, i tak wszak niemożliwych do enumeratywnego określenia, przesłanek odwołania z delegowania”. Autorom projektu nie wydaje się, by istniało realne zagrożenie niezawisłości sędziowskiej w systemie tak ukształtowanym jak projektowany. Jak podkreślają, nie sposób przyjąć, by zaproponowanie katalogu warunków odwołania z delegowania, który siłą rzeczy musiałby operować klauzulami generalnymi i przesłankami ocennymi, mogło podnieść poziom gwarancji niezawisłości.

Jednak w opinii rzecznika praw obywatelskich sprawa jest bardziej złożona.

– Proszę sobie wyobrazić taką sytuację: jestem oskarżonym w postępowaniu karnym. Oskarżycielem jest prokurator, a sprawę sądzi sędzia, któremu za dwa–trzy dni kończy się delegacja. I teraz jest pytanie, od kogo zależy to, czy ta delegacja, dzięki której sędzia zarabia przecież więcej, zostanie przedłużona. Oczywiście od ministra sprawiedliwości, który jest jednocześnie prokuratorem generalnym, czyli szefem tego prokuratora, który mnie oskarża. Jak w takiej sytuacji – zdając sobie z tego sprawę – ja, jako strona, mam się czuć? To niezwykle istotny problem dla niezawisłości – tłumaczy Wiącek. Podkreśla przy tym, że oczywiście nawet w takich warunkach sędzia może pozostać bezstronny.

– Ale tutaj chodzi o wizerunek sądownictwa, o to, jak ta sytuacja jest postrzegana na zewnątrz, przez strony postępowania i zewnętrznych obserwatorów – mówi RPO.

Sędziowie krytykują również to, że projekt nie przewiduje odwołania do sądu od decyzji o odwołaniu z delegowania.

– Możliwość odwołania sędziego z delegacji w każdym czasie, bez zachowania jakiegokolwiek okresu uprzedzenia może wywołać tzw. efekt mrożący, czyli skłaniać niektórych z delegowanych sędziów do wydawania takich orzeczeń, które nie będą się wiązały z ryzykiem skorzystania przez MS z kompetencji do odwołania ich z delegacji – podkreśla sędzia Markiewicz. Jego zdaniem zapewnienie sądowej kontroli takich decyzji MS pozwoliłoby usunąć wątpliwości w tym zakresie.

Resort tłumaczy jednak, że charakter delegowania oraz jego cel stoją na przeszkodzie wprowadzaniu sądowej drogi kontroli odwołania z delegowania.©℗

ikona lupy />
Delegowanie sędziów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe