W postępowaniach toczących się przed Krajową Izbą Odwoławczą będzie można uczestniczyć przez internet – zakłada rządowy projekt deregulacji.
Na tę zmianę rynek czekał od dawna. Krajowa Izba Odwoławcza ma swoją siedzibę w Warszawie, udział w toczących się przed nią rozprawach dla tysięcy osób rocznie oznacza więc konieczność dojazdu, nierzadko z drugiego końca Polski. Przedstawiony przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii projekt nowelizacji niektórych ustaw w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego oraz doskonalenia zasad opracowywania prawa gospodarczego zakłada możliwość zdalnego uczestnictwa w postępowaniach. Składy orzekające KIO, tak jak dotychczas, będą się zbierać w salach rozpraw, natomiast uczestnicy będą mogli sami zdecydować, czy chcą się stawić osobiście, czy połączą się przez internet.
– Powinniśmy więc raczej mówić o rozprawach hybrydowych aniżeli zdalnych. Proponowany przepis stanowi bowiem, że w przypadku zdalnej rozprawy uczestnicy postępowania odwoławczego „nie muszą przebywać na sali rozpraw”. Nie muszą, ale będą mogli – zauważa Jan Roliński, adwokat i szef zespołu prawa zamówień publicznych w kancelarii WKB.
– Jakkolwiek jest to rozwiązanie analogiczne do tego w sprawach cywilnych, praktyka w KIO może być już odmienna. W sprawach, gdy sądy zarządzają rozprawy zdalne, pełnomocnicy uczestniczą w nich zdalnie, a opcja hybrydowa nie jest stosowana. Postępowania przed KIO mają jednak swoją specyfikę i dynamikę. Komunikatywność pełnomocników i zdolność do prezentowania zawiłych kwestii technicznych mają bardzo duże znaczenie. Praktyka może raczej wyglądać w ten sposób, że główny pełnomocnik uczestnika postępowania w dalszym ciągu będzie w sali, natomiast część jego reprezentantów, np. specjaliści ds. technicznych czy kadra zarządzająca, będzie uczestniczyć w rozprawach zdalnie – dodaje ekspert.
Podobne spostrzeżenia ma Piotr Trębicki, radca prawny z kancelarii Trębicki Hołowińska.
– Cieszy mnie projektowana fakultatywność dołączania do rozprawy w trybie zdalnym. Co do zasady uważam, że rozprawy sądowe czy przed KIO w trybie stacjonarnym, w pomieszczeniach danego urzędu to wyższa forma orzekania. Za stacjonarnością przemawia także specyfika skoncentrowania postępowań przed KIO. Spróbujmy powiedzieć jakiemukolwiek sędziemu sądu powszechnego, żeby sprawę za 80 mln zł rozstrzygnął w 5–6 godzin – komentuje.
– Ryzykiem jest potencjalnie mniejsze zaangażowanie stron. Już dziś niektórzy zamawiający jakby uciekają od roli aktywnego gospodarza postępowania. Rozprawa zdalna może być kolejnym argumentem za postawą: „A niech tam KIO rozsądzi” – dodaje mec. Trębicki.
O możliwości zdalnego prowadzenia postępowania ma każdorazowo decydować prezes KIO, niemniej jednak będzie to reguła. Odstępstwem od niej mają być natomiast sytuacje, gdy uczestnicy będą musieli się pojawić w sali rozpraw. Może się tak zdarzyć przy wyjątkowo dużej liczbie zainteresowanych udziałem (przykładowo postępowanie w sprawie odbioru warszawskich odpadów przyciągnęło tak wielu uczestników, że rozprawy toczyły się w specjalnie wynajętej sali konferencyjnej) czy też ze względu na objęcie informacji klauzulą tajności.
Godne warunki
Kwestie techniczne nie są przesądzone w ustawie. Informacje o wymaganiach będą publikowane w BIP przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych (ten urząd zajmuje się obsługą administracyjną KIO). W praktyce można się spodziewać, że – tak jak w przypadku postępowań zdalnych przed sądami powszechnymi – wystarczą: komputer z kamerą i mikrofonem, łączność z internetem oraz przeglądarka. Wraz z wyznaczonym terminem strony otrzymają link do posiedzenia lub rozprawy, o ile będą one jawne.
Z projektu wynika, że dostęp do transmisji zostanie też zapewniony osobom postronnym, które dziś mogą się przyglądać rozprawie z ław dla publiczności. Będą one musiały wystąpić o link do sekretariatu KIO, wskazując konkretną sprawę.
Projektowane przepisy nie precyzują, z jakich miejsc będzie można uczestniczyć w zdalnym posiedzeniu czy zdalnej rozprawie. Może to być gabinet w kancelarii pełnomocnika, ale też mieszkanie uczestnika. Z jednym zastrzeżeniem – warunki muszą licować z powagą KIO i nie mogą stanowić przeszkody do dokonywania czynności procesowych. Co to będzie oznaczać w praktyce? Każdorazowo będzie o tym decydować skład orzekający, ale jest oczywiste, że nie powinno się łączyć z sypialni z widokiem na niezaścielone łóżko czy z baru. KIO będzie też mogła odmówić zdalnego udziału w posiedzeniu czy rozprawie osobie, której zachowanie wzbudzi „uzasadnione wątpliwości co do prawidłowego przebiegu czynności dokonanych zdalnie z jej udziałem”. Będzie to traktowane tak samo, jakby uczestnik postępowania nie stawił się na rozprawie.
Wymagana większa staranność
Ułatwienia, jakie wynikają z możliwości zdalnego udziału, mają swoją cenę. Nie będzie już można zgłaszać dowodów w ostatniej chwili. „Dopuszczenie możliwości zdalnego udziału stron lub uczestników w postępowaniu odwoławczym będzie w sposób oczywisty łączyć się z ograniczeniem faktycznej możliwości składania przez te strony i uczestników postępowania pism oraz dokumentów podczas samej rozprawy lub posiedzenia jak również przekazywania w tym czasie pism przez izbę” – tłumaczą w uzasadnieniu projektu jego autorzy.
Każdy z uczestników będzie więc musiał przed rozprawą przedstawić wszystkie dowody na uzasadnienie swoich wniosków lub w celu odparcia wniosków i twierdzeń powołanych w odwołaniu. Wykonawca będzie to robił już w odwołaniu, zamawiający w odpowiedzi na nie (będzie ona obowiązkowa), firmy chcące wziąć udział w postępowaniu – w przystąpieniu.
– Na pewno jest to podniesienie poprzeczki dla profesjonalnych pełno mocników, ale też szansa na dalsze usprawnienie postępowań. Sądzę, że ustawowa podstawa wyznaczania terminów na udzielenie odpowiedzi na odwołanie ucywilizuje i zrównoważy sytuację stron postępowania. Niewątpliwie nie jest dobrą praktyką przekazywanie odwołującym stanowiska zamawiającego tuż przed wejściem do sali rozpraw – komentuje Jan Roliński.
Jednocześnie ma on nadzieję, że przewidziana w projekcie zasada, zgodnie z którą strony mogą zgłosić dowód do zamknięcia rozprawy, jeśli jego wcześniejsze pozyskanie nie było możliwe lub konieczność jego powołania wynikła w toku postępowania odwoławczego, nie będzie ograniczana przez KIO.
– Jest dla mnie oczywiste, że wykonawcy będą dość często korzystać z tej zasady. Jeśli bowiem spór będzie dotyczył np. oceny referencji budowlanych, to jest oczywiste, że dowody odwołującego muszą zależeć od stanowiska przystępującej firmy, która podejmie się obrony swoich referencji – zaznacza Piotr Trębicki. – Ta zasada po prostu musi być stosowana elastycznie i bez nadmiernego rygoryzmu. I tu widzę potencjalne ryzyka – dodaje.
Rząd zamierza przyjąć projekt w II kw. br. ©℗
Co się zmieni w przepisach
Planowane zmiany w ustawie – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1605 ze zm.):
• Art. 507. ust. 4
Strona lub uczestnik postępowania odwoławczego powołujący się w piśmie składanym w postępowaniu odwoławczym na dokumenty obowiązany jest dołączyć je do tego pisma pod rygorem utraty prawa powoływania ich w toku postępowania, chyba że dokumenty te znajdują się w dokumentacji postępowania o udzielenie zamówienia lub aktach sprawy odwoławczej.
• Art. 508a ust. 1
Jawne rozprawy lub posiedzenia jawne mogą być przeprowadzane przy użyciu urządzeń technicznych umożliwiających ich przeprowadzenie na odległość (zdalna rozprawa lub zdalne posiedzenie), jeżeli nie stoi temu na przeszkodzie wzgląd na charakter czynności, które mają być dokonane na rozprawie lub posiedzeniu, oraz nie występują inne okoliczności utrudniające przeprowadzenie zdalnej rozprawy lub zdalnego posiedzenia i zostanie zagwarantowana pełna ochrona praw procesowych stron i uczestników postępowania odwoławczego, jak również prawidłowy tok tego postępowania.
Źródło: Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego oraz doskonalenia zasad opracowywania prawa gospodarczego. ©℗