Bez organów pozasądowych nie wygramy z arbitralnym usuwaniem treści i kont w mediach społecznościowych.

W połowie marca Ministerstwo Cyfryzacji przedstawiło projekt ustawy wdrażającej akt o usługach cyfrowych (AUC) w Polsce. Brakuje w nim rozwiązań dotyczących „pozasądowych organów rozstrzygania sporów”. Bez nich w praktyce trudno będzie osiągnąć jeden z celów nowej regulacji, tj. rozwiązać problem tzw. prywatnej cenzury na dużych platformach społecznościowych.

Dotychczas byliśmy bezradni wobec arbitralnego usuwania z tych platform treści i kont. Utworzenie przewidzianych w AUC pozasądowych organów, do których zablokowane osoby mogłyby zaskarżyć niesłuszne ich zdaniem decyzje moderacyjne, może to wreszcie zmienić. Żeby jednak organy te w ogóle powstały, potrzebne jest wsparcie państwa. Inaczej pozostaniemy skazani na łaskę i niełaskę firm technologicznych lub ewentualnie drogą, skomplikowaną i czasochłonną ścieżkę sądową.

Prościej, szybciej

Pomysł na pozasądowe organy jest nowatorski, ale prosty. Chodzi o to, żeby osoby, których treści lub konta platforma zablokowała (czy też ograniczyła ich widoczność lub możliwość zarabiania na nich), mogły się odwołać do specjalnych zewnętrznych organów, które zweryfikują słuszność takich decyzji. A także o osoby, które zgłosiły bezprawną treść platformie, jednak ta odmówiła jej usunięcia. Taki organ mógłby np. wydać decyzję nakazującą usunięcie nielegalnych materiałów, na które serwis wcześniej nie zareagował, albo przywrócenie niezasadnie zablokowanych treści.

Każdy, kto kiedykolwiek nagle stracił konto na Facebooku czy kanał na YouTubie, wie, że dotychczas platformy podejmowały decyzje moderacyjne w sposób nieprzejrzysty i arbitralny, a próby odwołania się często były skazane na porażkę. W wielu przypadkach zablokowane osoby nie wiedziały nawet, za co zostały „ukarane”. Trudno było zmienić nawet oczywiście błędne decyzje, w których platforma źle „zinterpretowała” analizowany obraz lub kontekst danej wypowiedzi. W efekcie z platform społecznościowych znikały różne zgodne z prawem materiały, w tym treści mające istotne publiczne znaczenie, np. relacje z protestów społecznych, fotografie historyczne, publikacje dokumentujące brutalność policji, sztuka czy satyra.

Gra toczy się więc nie o to, czy możemy swobodnie publikować zdjęcia z wakacji dla znajomych, ale o dostęp do newsów ze świata, swobodne prowadzenie działalności gospodarczej czy debaty publicznej w XXI w. Badania wskazują też, że decyzje o usunięciu treści uderzają częściej w osoby marginalizowane ze względu np. na kolor skóry, płeć czy pochodzenie społeczne. To nie tylko zagraża wolności słowa, lecz także sprzyja dyskryminacji. Frustrację przeżywają też osoby, które bezskutecznie próbują skłonić platformy do usuwania bezprawnych treści, a ich zgłoszenia pozostają bez odzewu. To częste doświadczenie m.in. organizacji walczących z hejtem i mową nienawiści.

AUC wymaga od platform, aby uzasadniały swoje decyzje i zapewniły bardziej dostępną, przejrzystą i sprawiedliwą procedurę odwoławczą w ramach swoich serwisów (art. 16, 17, 20 AUC). Wprowadza również możliwość odwołania się na zewnątrz do niezależnych organów (art. 21 AUC). Mogą być nimi sądy, zgodnie z przepisami prawa krajowego, albo właśnie pozasądowe organy.

Zaletą tych drugich jest to, że mają być darmowe (lub dostępne za „nieznaczną opłatą”) dla użytkowników i użytkowniczek oraz działać szybko – co do zasady powinny wydawać swoje decyzje w ciągu 90 dni. To daje im ogromną przewagę nad ścieżką sądową. Widać to choćby na przykładzie wygranej niedawno sprawy SIN vs Face book, w której Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że zablokowanie kont i grup Społecznej Inicjatywy Narkopolityki (SIN) na Facebooku i Instagramie było bezprawne. Sprawa ta pokazała, że można wykorzystać istniejące w Polsce przepisy (w tym przypadku o ochronie dóbr osobistych) do skutecznego zakwestionowania blokady konta, ale… ciągnęła się przez niemal pięć lat (a to dopiero rozstrzygnięcie sądu I instancji). Do tego – poza kilkusetzłotową opłatą od pozwu – SIN poniosła niebagatelny koszt jego tłumaczenia na język angielski (prawie 9 tys. zł) po tym, jak Meta odmówiła przyjęcia go w języku polskim.

Nie ma więc wątpliwości, że powstanie niezależnych instytucji, przed którymi można by sprawnie i bez nadmiernych kosztów oraz komplikacji weryfikować słuszność decyzji moderacyjnych na platformach internetowych, miałoby przełomowe znaczenie dla ochrony ich indywidualnych praw w sieci. Z punktu widzenia zwykłego użytkownika może to być nawet najważniejsza konkretna zmiana wynikająca z AUC, dzięki której poczułby, że regulacja ta rzeczywiście powstała po to, żeby go chronić i przywrócić mu podmiotowość w starciu z firmami z sektora big tech.

Pozasądowe organy są też niezbędnym ogniwem większego ekosystemu, który wprowadza AUC i który docelowo ma prowadzić do tego, że ogólnie wzrośnie jakość moderacji treści na platformach. Składają się na niego wspomniane wcześniej wewnętrzne standardy sprawiedliwej procedury, które muszą stosować same platformy, oraz mechanizm zewnętrznego, niezależnego nadzoru nad nimi. Nie mamy wątpliwości, że w tej drugiej sprawie to pozasądowe organy odegrają w praktyce kluczową rolę – ze względu na większą dostępność niż postępowanie sądowe (przy czym zainicjowanie sprawy przed pozasądowym organem nie wyklucza na żadnym etapie wniesienia sprawy także do sądu). Platformy, wiedząc, że użytkownik będzie miał realną szansę rozliczyć je z podjętych decyzji, oraz licząc się z tym, że może to pociągnąć za sobą koszty, będą się bardziej przykładać do moderacji. W efekcie ich oceny staną się bardziej rzetelne i zmniejszy się liczba popełnianych błędów.

Powstanie pozasądowych organów mogłoby też odciążyć – i tak przeładowane – sądy od konieczności badania spraw dotyczących moderacji w sieci. Mogłoby również ułatwić funkcjonowanie krajowego koordynatora ds. usług cyfrowych (KUC), który ma czuwać nad stosowaniem AUC w Polsce, ale nie jest właściwy do weryfikowania słuszności indywidualnych decyzji moderacyjnych. Brak pozasądowych organów spowoduje, że osoby, które czują się poszkodowane, będą kierować do KUC swoje skargi, nadwerężając przy tym zasoby tej instytucji, których – patrząc na zaprezentowany projekt ustawy – może nie starczyć nawet na realizację jej właściwych zadań.

Mądre wsparcie

AUC przewiduje, że te pozasądowe organy mogą utworzyć podmioty prywatne, ale odbywa się to pod kontrolą państwa. Organy te muszą mieć bowiem odpowiednie kompetencje i zasoby oraz cechować się m.in. niezależnością. Dlatego muszą przejść proces certyfikacji przed KUC.

Problem w tym, że sam AUC nie rozwiązuje wielu praktycznych kwestii związanych z funkcjonowaniem pozasądowych organów, w tym przede wszystkim kwestii ich stabilnego finansowania. A ta wydaje się kluczowa, aby ktokolwiek chciał takie ciała tworzyć. Nawet jeśli AUC przewiduje, że opłaty za rozstrzygnięcie sporu mają co do zasady ponosić platformy, to taki model może nie być wystarczający do tego, aby sfinansować pełne koszty utworzenia i działalności tych instytucji (zbudowanie odpowiedniej infrastruktury technicznej, przeszkolenie ekspertów itd.). Jednocześnie, z uwagi na w pełni uzasadniony wymóg niezależności od biznesu, możliwe źródła finansowania są w przypadku tych organów mocno ograniczone.

Co zatem proponujemy? Naszym zdaniem należy rozważyć zapewnienie wsparcia państwa dla tworzenia pozasądowych organów np. przez organizacje non profit. Istnieje bowiem duże ryzyko, że bez takiego wsparcia (np. w formie funduszu czy grantów) organy te w rzeczywistości nie będą funkcjonować.

Można też rozważyć powołanie pozasądowego organu przy KUC (AUC przewiduje, że organy te może tworzyć również państwo), opierając się na praktykach istniejących chociażby w obszarze systemów pozasądowego rozwiązywania sporów konsumenckich. Mając świadomość ograniczonych zasobów publicznych, które można by przeznaczyć na ten cel, warto wziąć pod uwagę możliwość wprowadzenia w prawie krajowym mechanizmu finansowania wsparcia dla pozasądowych organów, opartego m.in. na opłatach nadzorczych pobieranych od platform internetowych działających na lokalnym rynku, zgodnie z pkt 111 AUC (z wyłączeniem małych podmiotów – analogicznie jak w art. 19 AUC).

Wady i zalety

Niestety w projekcie ustawy wdrażającej AUC w Polsce nie przewidziano żadnego tego typu rozwiązania. Mamy przy tym świadomość, że ze wsparciem państwa wiąże się ryzyko upolitycznienia. Naturalnie nikt nie chciałby powtórki z Rady Wolności Słowa, której powstanie próbowało forsować Ministerstwo Sprawiedliwości za Zbigniewa Ziobry. Wierzymy jednak, że tworząc zasady działania takiego organu, można zapewnić gwarancje niezależności politycznej. Inspirację można czerpać chociażby z rekomendacji międzynarodowych organizacji praw człowieka. Warto dodać, że organ państwowy nie miałby „monopolu” na rozpoznawanie spraw dotyczących moderacji. Gdyby powstały konkurencyjne organy prywatne, to użytkownik decydowałby, gdzie chce skierować swoją sprawę.

Najważniejszą wadą organów pozasądowych jest to, że ich decyzje w indywidualnych sprawach nie będą bezpośrednio wiążące dla platform internetowych. Niemniej – zwłaszcza w przypadku największych graczy – AUC przewiduje różne mechanizmy zachęcające do stosowania się do ich rozstrzygnięć. Platformy mają obowiązek angażować się w spory przed pozasądowymi organami w dobrej wierze, więc regularne ignorowanie ich decyzji może zostać uznane za naruszenie AUC. Jednocześnie ich respektowanie może być dla największych platform elementem obowiązkowego pokazania Komisji Europejskiej, że odpowiednio minimalizują systemowe ryzyka związane z działaniem systemów moderacji treści. To, czy platformy będą respektować decyzje pozasądowych organów, niepokoi nas jednak w tej chwili mniej niż to, czy te ciała w ogóle powstaną. Byłoby szkoda, gdyby instytucje, które mają potencjał, by całkowicie zmienić reguły gry, jeśli chodzi o prywatną cenzurę w sieci, pozostały jedynie na papierze. Mamy nadzieję, że Ministerstwo Cyfryzacji znajdzie sposób, żeby do tego nie dopuścić. ©℗

Gra toczy się nie o to, czy możemy swobodnie publikować zdjęcia z wakacji dla znajomych, ale o dostęp do newsów ze świata, swobodne prowadzenie działalności gospodarczej czy debaty publicznej